Szkoła często zaczyna się od milczenia i wstydu. „Dla wielu dzieci jest to początek piekła”

korsokolbuszowskie.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Lekarz z 26-letnim stażem obnaża, jak systemowe oczekiwania spotykają się z domowym milczeniem, a pomoc bywa spóźniona. | foto Canva (fot. poglądowe)


- Zostanie odśpiewany Hymn Narodowy, a uroczysta delegacja "wzorowych uczniów" wniesie sztandar. Padnie wiele patetycznych i wyniosłych słów pod niebieskim tłem z adamaszku, na którym obok Godła pojawi się krzywy napis "Witaj szkoło"

- pisał dzień przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego autor popularnego, obserwowanego przez ponad 117 tys. osób, profilu „Ratownictwo Medyczne będzie rozmowa proszę czekać”.

Tak też było. 1 września w halach sportowych zabrzmiał hymn, sztandary wróciły na swoje miejsca, a na uroczystym apelu znów padły podniosłe słowa. Lekarz medycyny ratunkowej z 26-letnim stażem prosi, by pod szkolną oprawą dostrzec realny, trudny temat: dobrostan psychiczny uczniów.

„Dla wielu dzieci jest to początek piekła” - czytamy w jego poście. Słowa mocne, ale wypowiedziane przez kogoś, kto – jak sam zaznacza – wielokrotnie pytał pacjentów po próbach samobójczych, co ich do tego skłoniło. „W 85% odpowiedzi przewija się motyw szkoły” - relacjonuje.

Wyścig szczurów, który gubi człowieka

Autor punktuje presję na wyniki: „Obecna strategia wielu szkół to 'wyścig szczurów'. Szkoła MUSI być na podium, MUSI mieć laureatów, MUSI mieć olimpijczyków”. Pada też przykład z klas maturalnych: warunek „albo nie złożysz deklaracji maturalnej i zdasz, albo złożysz i nie zdasz”.

To nie zarzut wobec każdego nauczyciela czy dyrektora, ale diagnoza mechanizmu, w którym tabela sukcesów zaczyna przyćmiewać dobrostan.

- Może wreszcie powstałby "Powiatowy ranking szkół, których uczniowie popełnili najwięcej prób samobójczych". Może byłby to kubeł zimnej wody dla wielu wykształconych pedagogów i dyrektorów, a może nic by nie zmienił

- prowokuje do myślenia lekarz.

Gdy sygnał jest uciszany

Z opisu lekarza wyłania się drugi, powtarzalny wzorzec: zbagatelizowanie przemocy rówieśniczej i cierpienia.

- Zwykłe osoby, które nabierają doświadczenia w swoim młodym życiu, stają się ofiarami systemu. Oprawcy są bezkarni; ofiary są karane lub uciszane

- zauważa medyk.

Jak dodaje, próby zgłaszania problemu często powodują jego eskalację i bywają przykryte krótkim „Nie skarż”, a „rozwiązywanie problemów” bywa sprowadzone do formułki: „Słuchajcie, jest sprawa... Załatwcie to między sobą”.

W tle - dobre intencje, którym nie dorównuje praktyka. O szkolnym wsparciu specjalistycznym lekarz pisze ostro, ale celnie:

- Ich zaangażowanie często można porównać do wartości alertu RCB: jest, nikt się nim nie przejmuje i w rzeczywistości kilka wnosi do życia.

Pada obrazek z „Patrykiem”, którego wezwanie do pedagoga w środku lekcji kończy się kolejną nieobecnością i kolejną etykietą.

- Patryk wraca do domu i słyszy: "Po cholerę szedłeś do psychologa? Myślisz, iż ja z pracy mogę się tak zwalniać, kiedy im pasuje? Jeszcze opiekę przyślą i dopiero będzie jazda". Patryk z problemem zostaje sam. Nie ma wsparcia od szkoły oraz rodziców

- opisuje hipotetyczną sytuację "chłopca" i dodaje:

- Załóżmy jednak pozytywny scenariusz: rodzice są za swoim dzieckiem, słuchają go i wspierają. Skutek? Rodzina jest określana mianem roszczeniowej.

Spirala się nakręca, aż po tragiczne, zbyt dobrze znane posty po śmierci: „Patryk zostanie w naszej pamięci jako wspaniały kolega”.

- Pod postem będzie 5769 reakcji "przykro mi" – wśród nich będą również reakcje niewidomych nauczycieli, głuchych pedagogów i bezlitosnych oprawców

- dodaje lekarz.

Dom, w którym brakuje rozmowy

Trzeci wątek to rola rodziny. Nie po to, by przerzucać odpowiedzialność, ale by ją dopowiedzieć. W badaniach psychiatrycznych – pisze autor – „często... dochodzi do pewnych aberracji” w obszarze relacji.

- Skutkiem jest brak umiejętności wyrażania swoich uczuć, niska samoocena, brak sensu i perspektyw w życiu, nostalgia. Rodzice często nie rozmawiają ze swoimi dziećmi

- dodaje medyk z 26-letnim stażem.

Pada przygnębiający przykład nastolatki, która „ostatni raz została przytulona przez rodziców po pierwszej komunii świętej”. Lekarz zachęca rodziców do rachunku sumienia także w tematach tabu: dojrzewania, seksualności, wartości i granic.

Krytykuje realizowanie niespełnionych ambicji w dzieciach – „Wojtuś będzie adwokatem, Ania będzie weterynarzem, Stasiu zostanie stomatologiem”. W końcu rytm dnia zamienia młodość w grafik. Lekarz przytacza dosadny przykład:

- Często młody człowiek dozna więcej luzu w wojsku niż w domu. W domu: od 8 do 15 lekcje, od 16 do 18 zajęcia angielskiego, od 18:30 do 20:30 trening. Noc – i od początku. Sobota: od 9 do 12 trening, potem sprzątanie, wieczór i niedziela. W niedzielę – nauka na nadchodzące sprawdziany.

Jak zauważa, rodzice bardzo często porównują swoje dzieci do innych, przez co nasza pociecha może wpaść w kompleksy.

- Dziecko nie ma zębów, nie umie chodzić, a już rodzice wybrali mu zawód! Często też można spotkać tendencję porównywania: "Zobacz na Facebooku na Sylwię, jakie sukcesy osiąga – a Ty? Gnijesz w tym pokoju, nic nie osiągniesz"

- przytacza autor wpisu i dodaje:

- Potem rodzice płaczą na oddziale ratunkowym lub w gabinecie psychiatry dzieci i młodzieży: Gdzie zrobiliśmy błąd?

To nie znaczy, iż aktywność jest zła. Chodzi o uważność: czy jest w tym planie miejsce na kontakt, sen, odpoczynek, na „jak się czujesz?”. W przeciwnym razie pozostaje porównywanie się do „syna koleżanki twojej mamy” i przewlekła presja, która ściska gardło skuteczniej niż niejedna klasówka.

System, który nie nadąża

Nawet gdy rodzice i szkoła reagują, ścianą bywa dostęp do specjalistów. „Po uzyskaniu (deficytowej) specjalizacji z psychiatrii dzieci i młodzieży... w ciągu miesiąca będziesz miał wizyty rozpisane na najbliższe trzy lata.”

Z perspektywy pacjenta oznacza to często pół roku czekania choćby prywatnie. To nie opinia odosobniona, a codzienność zgłaszana przez rodziny i lekarzy.

Najmocniej wybrzmiewa jednak bezradność wobec braku realnej strategii zmian.

- I wiecie co w tym wszystkim jest najbardziej dramatyczne? Brak wizji zmiany. choćby nie ma nadziei. Największym dramatem edukacji jest fakt, iż zaakceptowaliśmy w naszym życiu destruktywny system i wielu wychodzi z założenia: "Musimy się nauczyć w nim żyć". Apele lekarzy psychiatrów odbijają się niczym echo w pustym pokoju, bądź oceanie łez dzieci

- zaznacza autor wpisu i podsumowuje, odsłaniając gorzką prawdę:

- Napisałem ten post o tematach powszechnie "zakazanych" i "przemilczanych", bo jest we mnie wewnętrzna złość, iż znowu będę musiał stwierdzać zgony dzieci i nastolatków. Zgony, które nie są wynikiem nowotworu lub wypadku, ale systemu i braku więzi rodzinnych.

Uwaga: to nie jest akt oskarżenia wobec wszystkich

Ważna klamra, którą podkreśla lekarz: „nie 'wrzucam do jednego worka' wszystkich szkół, nauczycieli, wychowawców, pedagogów, psychologów - bo jak w każdym zawodzie - są ludzie, którzy tę misję wykonują z najwyższym profesjonalizmem i oddaniem i należy się im szacunek.”

Krytyka systemu nie unieważnia tysięcy cichych, dobrych praktyk - ale też nie może ich przykrywać, gdy obok ktoś milknie z bezradności.

Co możemy zrobić dziś, 1 września

  • Usłyszeć, zanim ocenimy. Zamiast „nie skarż” - „opowiedz, co się dzieje”.
  • Zauważyć przeciążenie. Grafik nie jest odwagą, odwaga to też rezygnacja z nadmiaru.
  • Zbudować most szkoła-dom. Ustalić zasady kontaktu, kiedy i jak dziecko może zgłosić problem, by nie tracić lekcji i twarzy.
  • Znać ścieżkę pomocy. Wychowawca, pedagog, psycholog - i plan B poza szkołą, gdy pierwsza ścieżka nie działa.
  • Rozmawiać regularnie. O emocjach, ciele, relacjach, mediach społecznościowych, porażkach. Krótko, zwyczajnie, ale codziennie.

„Nie szkoda róż, gdy płonie las” - kończy lekarz. Ten tekst nie ma straszyć. Ma dodać odwagi do małych, konkretnych kroków. Zamiast rankingów – relacje. Zamiast ciszy – rozmowa. Zamiast wstydu – prośba o pomoc.

Gdzie szukać wsparcia - jak pisze autor profilu

Jeśli jesteś młodym człowiekiem i znajdujesz się w kryzysie samobójczym, nie rezygnuj z życia. Te numery są bezpłatne i całodobowe:

  • 999 - Pogotowie Ratunkowe
  • 800 702 222 - Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie samobójczym
  • 800 121 212 - Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży
  • 116 111 - Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży

Jeśli jesteś rodzicem, nauczycielem, kolegą z ławki - zadzwoń również, gdy martwisz się o kogoś bliskiego. Lepiej zapytać raz za dużo niż raz za mało.

Idź do oryginalnego materiału