Wydłużona praca świetlic to pomysł, który może napotkać problemy z obsadą kadrową, ale okazuje się, iż tu nie chodzi tylko o sprawy organizacyjne. Do naszej redakcji zgłosiło się wielu nauczycieli, którzy są bardzo sceptycznie nastawieni do tego pomysłu. "To absurd. Taka opieka z założenia dotyczy dzieci do III klasy szkoły podstawowej. Kończą lekcję o 13:00. To ile taki maluch ma siedzieć w szkole, jeżeli jego rodzic pracuje na popołudnie?" - pisze w anonimowym liście nauczycielka z wieloletnim stażem i samotna mama dwójki chłopców. Okazuje się, iż podobnego zdania są także psychologowie.
REKLAMA
Zobacz wideo Marieta Żukowska wspomina czasy, gdy mieszkała w internacie. "Wspominam z bólem serca"
Świetlice otwarte do późna? "Rodzice nie spieszą się z odbiorem"
Pod jednym z naszych ostatnich artykułów dotyczących możliwości wydłużenia godzin pracy świetlic, rozgorzała burzliwa dyskusja. Wielu rodziców, którzy z trudem łączą pracę z wychowaniem dzieci, przyklasnęło temu pomysłowi. Ich zdaniem taka możliwość to znaczne ułatwienie. - Dziecko będzie zaopiekowane, a ja nie muszę kombinować, kto odbierze mi córkę, jak będę musiała dłużej zostać w pracy - zaznacza Paulina, nasza czytelniczka. - Nie mówię, iż dziecko ma siedzieć w szkole codziennie, ale raz na jakiś czas można z takiej opcji skorzystać - dodaje.
- Mam dziecko w przedszkolu, pracuje na dwie zmiany i nigdy nie przyszło mi do głowy, by zostawić syna na tak długo w placówce - w kontrze do słów Pauliny, staje Ola. - Ja wiem, iż są różne sytuacje, ale to przecież aż serce się kraje, bo zaraz szkoła zmieni funkcję z edukacyjnej, na przechowalnię - dodaje.
Nie brakuje również uwag ze strony nauczycieli. "Z moich obserwacji wynika, iż najczęściej najdłużej na świetlicy zostają dzieci mam niepracujących (mają czas zrobić sobie paznokcie, rzęsy, pójść do fryzjera, pochodzić po sklepach czy poprzeglądać, co słychać w necie) lub dzieci, które sprawiają ogromne problemy wychowawcze (często z różnymi dysfunkcjami), wtedy rodzice też się nie spieszą z ich odbiorem" - pisze w liście do redakcji jedna z nauczycielek, która prosi o anonimowość. "Tu nie chodzi o pieniądze, o te nadgodziny. Czy ktoś w ogóle zastanowił się, jak to może wpłynąć na dzieci? Takie odseparowanie od rodzica?" - dodaje.
"Opuszczonych dzieci" jest coraz więcej. Psycholodzy biją na alarm
Pomysł świetlic szkolnych czynnych do godz. 20 nie spodobał się też wielu dziecięcym psychologom, którzy zwracają uwagę, iż na tym najbardziej ucierpią dzieci. - w tej chwili spotykamy się często z sytuacjami "opuszczonych dzieci". Manifestują one brak rodzica w trudnościach w funkcjonowaniu emocjonalnym i w zachowaniach ocenianych przez rodzica jako niepożądane typu: dziecko nie słucha, nie mogę się z nim dogadać, cały czas korzysta z elektroniki. Nie chce chodzić do szkoły, jest agresywne - zaznacza psycholożka Monika Trzcińska-Nowak. - Brak uważności i widzenia dziecka przynosi negatywne konsekwencje również dla rodziców, bo tracą dzieci. Oddalają się od nich, często pytani o dzieci kilka o nich wiedzą - dodaje.
Dzieci zapracowanych rodziców, zapytane, co byłoby dla nich najlepszą nagrodą, o czym marzą, odpowiadają: chciałbym/ chciałabym z mamą/tatą spędzić czas, porobić coś wspólnie. Przyznaję, zaskakuje nas ta odpowiedź. Nie nowy telefon, nie nowa gra, rower, deskorolka, ale czas z rodzicem. To realne odpowiedzi dzieci, tych, które są na początkowym etapie poczucia opuszczenia, pozostawienia samym sobie. Na kolejnych etapach wchodzą już trudności w zachowaniu, dzieci się izolują, nie chcą rozmawiać z rodzicami. Siedzą pozamykane w pokojach, grając w gry lub siedzą w telefonach. Konsekwencje psychiczne i emocjonalne są ogromne. Depresje dziecięce, zagubienie, zaburzenia lękowe, problemy w relacjach społecznych - bo jak mają je trenować, gdy kontakt z rodzicem jest tak ograniczony?
- zaznacza Monika Trzcińska-Nowak w rozmowie z naszym portalem.
Podobnego zdania jest Zuzanna Zedler, psycholożka specjalizująca się w pracy z dziećmi z różnymi problemami. - Tutaj potrzeba rutyny, przewidywalności, jasnego planu dnia oraz regularnej, jakościowej obecności bliskich dorosłych. To właśnie relacje z opiekunami stanowią fundament zdrowego rozwoju emocjonalnego. Zbyt długi pobyt w instytucji, bez realnego kontaktu z rodzicem, sprzyja narastaniu napięcia i trudnościom w regulacji emocji. W dłuższej perspektywie może prowadzić do problemów takich jak trudności w budowaniu relacji, zaburzenia lękowe, nieumiejętność stawiania granic, parentyfikacja czy chroniczne poczucie osamotnienia - zaznacza specjalistka.
Nie chodzi o to, by krytykować potrzebę wsparcia pracujących rodziców – to bezdyskusyjnie ważna sprawa. Ale warto zadać pytanie: czy wspieramy rodzinę, czy próbujemy ją instytucjonalnie zastąpić? Dziecko potrzebuje nie tylko opieki, ale przede wszystkim relacji. Świetlica czynna do godziny 20 to rozwiązanie logistyczne – nie emocjonalne. A dziecięca psychika nie funkcjonuje zgodnie z dorosłym harmonogramem
- kwituje całą sprawę psycholożka Zuzanna Zedler.
Jesteś pracującym rodzicem, dla którego wydłużone godziny otwarcia świetlicy to dobry pomysł? A może nauczycielem, który obawia się, iż taki pomysł może powodować wiele komplikacji? Chętnie poznam Wasze zadnie. Zapraszam do kontaktu: [email protected]. Gwarantuję anonimowość.