To odpowiedź na decyzje, które ostatnio ogłosiły władze miasta. Sebastian Warszakowski, menadżer sklepu monopolowego stworzył petycję Stop prohibicji! Katowice nie śpią!. „Będę zmuszony zwolnić kilka osób”.
13 listopada w Internecie pojawiła się petycja, a zarazem sprzeciw wobec planów wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w kolejnych dzielnicach na terenie miasta. To apel o całkowite odstąpienie od działań zmierzających do wprowadzenia nocnej prohibicji.
Autor sprzeciwu podkreślił, iż zakaz obowiązujący po godzinie 22:00 stanowiłby poważne zagrożenie dla lokalnej gospodarki. Jego zdaniem wiele całodobowych sklepów, małych punktów osiedlowych oraz stacji benzynowych opiera swoją opłacalność właśnie na nocnej sprzedaży. Ograniczenie tej możliwości mogłoby skutkować likwidacją wielu placówek oraz utratą setek miejsc pracy — od ekspedientów po osoby odpowiedzialne za nocne dostawy.
– Na razie zebrałem bardzo mało podpisów i jestem zaskoczony brakiem zainteresowania ludzi tą sprawą. choćby jeżeli są zainteresowani, to stoją niestety za prohibicją. Patrząc na moją sytuację – prowadzę sklep i sam będę zmuszony zwolnić kilka osób. A nie jestem jedyny! Ponadto, osoby uzależnione i tak będą miały dostęp do alkoholu. Po prostu kupią sobie więcej przed zamknięciem – mówi Sebastian Warszakowski, autor petycji.
Sebastian Warszakowski podkreślił, iż nocna prohibicja narusza swobodę wyboru dorosłych mieszkańców. Jego zdaniem wprowadzenie ogólnomiejskiego zakazu traktuje wszystkich, jakby nie byli zdolni do odpowiedzialnego podejmowania decyzji. Zaznaczył też, iż zakazy zwykle nie rozwiązują problemów, ale przenoszą je w mniej kontrolowane miejsca — na podwórka, parkingi czy klatki schodowe.
Według autora, istnieją skuteczniejsze narzędzia niż zakaz obejmujący całe miasto. Zaproponował m.in. wzmożenie patroli służb porządkowych tam, gdzie problemy rzeczywiście występują. Przypomniał też, iż w przypadku Osiedla Tysiąclecia odstąpiono już kiedyś od podobnych planów.






