
Na świecie testowane są już roboty mogące przeprowadzać tego typu zabiegi. Jednak zdaniem znawców tematu nie zastąpią całkowicie lekarzy. Znajdą natomiast zastosowanie tam, gdzie wymagana jest duża precyzja. Zanim jednak zostaną dopuszczone do pracy z pacjentami, ich twórcy muszą mieć pewność, iż działają poprawnie i bezpiecznie. Do tego eksperci dodają, iż w ciągu 5-10 lat robotyka stanie się powszechnym narzędziem w implantologii i chirurgii stomatologicznej, ale z wyraźnym udziałem człowieka.
36,5 proc. raczej by się nie zdecydowało na zabieg wykonywany przez robota stomatologicznego, a 28,7 proc. zdecydowanie nie zrobiłoby tego. Dr n. med. Maciej Stagraczyński z Klinicznego Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej, Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej z 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu nie jest zaskoczony wynikiem. Jak zauważa, wielu pacjentów boi się leczenia stomatologicznego niezależnie od okoliczności.
– W mojej ocenie, odrzucenie możliwości wykonania zabiegu przez robota wynika z pewnej niewiedzy. Pacjenci boją się także, iż maszyna okaże się nieempatyczna i nie będzie reagowała na dolegliwości bólowe pacjenta. Wielu ludzi wie o istnieniu robotów da Vinci, które biorą udział w zabiegach chirurgicznych, ale operują w nich chirurdzy dzięki konsoli. Pacjenci nie dopuszczają jeszcze do siebie myśli, iż podobne urządzenie mogłoby być zaangażowane do leczenia zębów – dodaje dr Stagraczyński.
Robot to tylko asystent
Z kolei dr n. med. Piotr Przybylski z kliniki Implant Medical w Gnieźnie dodaje, iż pacjenci surowiej oceniają maszyny niż ludzi. Gdy człowiek popełni błąd, jesteśmy w stanie to zrozumieć, ale jeżeli pomyli się algorytm, reakcja emocjonalna jest znacznie silniejsza. Do tego dochodzi brak realnych doświadczeń. Nikt w Polsce jeszcze nie widział „robota dentysty” w akcji, więc trudno oczekiwać zaufania. Niechęć 65 proc. badanych do doświadczenia takiego rodzaju leczenia jest dla eksperta również dowodem na przywiązanie pacjentów do ludzkiego lekarza. Wskazuje też na brak wiedzy o tym, co w gruncie rzeczy oznacza udział robota w leczeniu.
– W większości przypadków pacjenci wyobrażają sobie, iż robot samodzielnie wykona cały zabieg bez udziału dentysty. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Dziś istnieją tzw. roboty asystujące – czyli urządzenia, które działają pod pełną kontrolą lekarza i pomagają mu w precyzyjnym prowadzeniu narzędzia. Najlepszym przykładem jest system Yomi, który od kilku lat ma certyfikat amerykańskiej FDA. W praktyce wygląda to tak, iż chirurg planuje zabieg w systemie 3D, a robot pilnuje, by wiertło poruszało się dokładnie po zaplanowanej trajektorii. Lekarz cały czas trzyma rękę na narzędziu. To nie jest więc „robot dentysta”, tylko robotyczny asystent chirurga – wyjaśnia dr n. med. Przybylski.
Jak przekonać do zabiegów?
Do tego z badania wynika, iż 25,9 proc. ankietowanych nie ma wyrobionego zdania na temat poddania się zabiegowi wykonanemu przez robota. Ekspert z Implant Medical podejrzewa, iż niezdecydowanych ludzi najłatwiej będzie przekonać do otwarcia się na nowe możliwości leczenia. Kluczem będzie edukacja i przejrzysta komunikacja. jeżeli pacjent zobaczy, iż to lekarz steruje robotem, a system działa jak precyzyjny GPS, a nie jak autonomiczny chirurg, to jego postawa gwałtownie się zmieni. Robotykę warto prezentować w praktyce, na przykład podczas pokazowych zabiegów czy kampanii edukacyjnych.
– W 2024 roku firma Perceptive przeprowadziła pierwszy zabieg z wykorzystaniem robota, ale odbył się on w bardzo kontrolowanych warunkach. Robot wykonał ściśle zaplanowaną czynność pod stałym nadzorem ludzi. To nie był przypadek kliniczny z pełnym zestawem zmiennych, jak krwawienie, ślina czy ruch pacjenta. Fakt, iż technicznie potrafimy wykonać dany zabieg, nie znaczy, iż jesteśmy gotowi klinicznie czy prawnie. W Polsce obowiązuje surowe prawo medyczne. Tego typu systemy muszą uzyskać certyfikację MDR, której roboty implantologiczne jeszcze nie mają. Dlatego pierwsze tego typu rozwiązania zobaczymy raczej w prywatnych klinikach i ośrodkach akademickich, w formie asystujących systemów, a nie w pełni autonomicznych robotów – stwierdza dr n. med. Przybylski.
Natomiast dr n. med. Dariusz Paluszek, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, zastrzega, iż udział robotów w zabiegach stomatologicznych jest na etapie prób i badań. Przekonanie pacjentów do tego, iż takie zabiegi są bezpieczne i realizowane są z poszanowaniem ich praw to nie wszystko. Twórcy systemu muszą też zagwarantować, iż wdrożenie robotów respektuje tak zwane evidence-based medicine, czyli podstawowe zasady nauki.
– Jeszcze kilka lat temu panował duży strach przed udziałem maszyn w zabiegach medycznych, a dziś użycie robota da Vinci jest przyjmowane jako coś naturalnego. Podobnie będzie w przypadku stomatologii, tj. w pierwszej kolejności szybciej zostanie zrobotyzowana diagnostyka, a zabiegi jeszcze długo będą wymagały udziału lekarza stomatologa – ocenia dr n. med. Paluszek.
Kiedy zobaczymy roboty w polskich gabinetach?
Ponadto zdaniem eksperta z Implant Medical, w ciągu 5-10 lat robotyka stanie się powszechnym narzędziem w implantologii i chirurgii stomatologicznej, ale z udziałem człowieka. W jego ocenie, już teraz widać, iż roboty najlepiej radzą sobie z procedurami wymagającymi maksymalnej precyzji i powtarzalności – jak wszczepianie implantów czy nawigowana osteotomia.
– Robotyka wymusi zmianę całego modelu leczenia. Przechodzimy z etapu reaktywnego leczenia do zintegrowanego procesu cyfrowego – od skanu 3D, przez planowanie protetyczne, po precyzyjnie wykonany zabieg. Lekarz staje się projektantem, planistą, kontrolerem jakości, a nie tylko ręką wykonującą procedurę. To nie znaczy, iż robot zastąpi dentystę. Wręcz przeciwnie, podniesie mu poprzeczkę. Lekarz, który umie pracować w cyfrowym protokole, z nawigacją i robotyką, będzie po prostu lepszy i bezpieczniejszy – prognozuje dr n. med. Piotr Przybylski.
Dr Maciej Stagraczyński nie spodziewa się, aby w najbliższym czasie roboty miały znaleźć się w gabinetach publicznych w ramach usług refundowanych. Nie ma wyceny kosztów robota w stomatologii i NFZ na razie ich nie uwzględnia. Ekspert zastrzega także, iż roboty nie przejmą całego procesu leczenia. Lekarze stomatolodzy wciąż będą odgrywali dużą rolę.
– Scedowanie na maszynę całego leczenia stałoby się niebezpieczne, bo zatracilibyśmy myślenie. Wprawdzie przykłady chociażby z lotnictwa cywilnego dowodzą, iż niekiedy należy bardziej zaufać urządzeniom niż człowiekowi, ale ostatecznie najważniejsze jest to, jak technika będzie wykorzystywana – podsumowuje ekspert z 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Przeczytaj także:
- Ekonomia może wykończyć Polakom zęby. Alarmujące dane o wzroście cen u stomatologów
- Zwroty po świętach zalewają e-commerce. Sklepy płacą za optymizm klientów
- Kalendarz sprzyja długim weekendom. Jak zaplanować urlop w 2026?










