Sto dni minister Leszczyny

termedia.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Tomasz Paczos/Senat


22 marca minęło sto dni rządu Donalda Tuska, a tym samym ministrowania przez Izabelę Leszczynę. Jak przedstawiciele branży oceniają ten czas, czym kierownictwo resortu powinno się zająć?

Pytamy i cytujemy liderów opinii – jedni chwalą, drudzy ganią, a trzeci nie chcą jeszcze się wypowiadać, bo twierdzą, iż za wcześnie na ocenę.

Do tych pierwszych należy prezes Krajowych Producentów Leków Krzysztof Kopeć.

– Dla nas niezmiernie ważna jest otwartość Izabeli Leszczyny na dialog. Krajowi Producenci Leków zawsze podkreślali, iż chcą być partnerem rządu w budowie bezpieczeństwa lekowego kraju, bo Polska jest naszym głównym rynkiem zbytu – tu produkujemy i sprzedajmy nasze leki – podkreśla ekspert w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

Jako sukces ocenia pierwszą listę polskich leków, za które pacjenci od 1 kwietnia zapłacą mniej.

– Obniżki cen polskich leków to podwójna korzyść, bo oznaczają nie tylko mniejszy wydatek w aptece, ale też gwarancję, iż zawsze gdy będziemy potrzebować lekarstw, także dla swoich dzieci czy najbliższych, to ich nie zabraknie. Mam nadzieję, iż ta lista będzie się sukcesywnie powiększać. Większe dopłaty Narodowego Funduszu Zdrowia do polskich leków w aptekach to jeden z mechanizmów ustawowych, który ma zachęcać firmy farmaceutyczne do zwiększania produkcji w Polsce – uważa prezes Kopeć.

– Oczekuję, iż niebawem zostaną wprowadzone kolejne – dodaje.

– W pierwszych stu dniach urzędowania minister Izabeli Leszczyny dla krajowych producentów leków duże znaczenie miała jej stanowcza deklaracja, iż nie zostaną wprowadzone regulacje dotyczące wypisywania leków na recepcie według nazw międzynarodowych. To promowałoby azjatyckich wytwórców, eliminując z rynku krajowe firmy – podkreśla.

Czym powinna zająć się minister Leszczyna?

– Wyzwaniem w niepewnych czasach jest zwiększanie produkcji najpotrzebniejszych leków w Polsce. Powinniśmy włączyć się w budowę bezpieczeństwa Unii Europejskiej i produkować istotne produkty z Europejskiej Listy Leków Krytycznych. Należy znowelizować ustawę refundacyjną, zmieniając przepisy, które mogą powstrzymywać rozwój przemysłu farmaceutycznego w naszym kraju. Poza tym należy poprawić dostęp do terapii biologicznych w Polsce, bo jest on kilkunastokrotnie gorszy niż w innych krajach UE. Równie istotne są prace nad zmianą prawa farmaceutycznego UE i przygotowania do prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej. Trzeba zrobić wszystko, aby zagwarantować konkurencję na rynku leków – zwiększającą dostępność terapii – i nie wydłużać ich monopolu – apeluje prezes Kopeć.

O otwartości mówią też lekarze – były zastępca dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku, reumatolog i przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosz Fiałek, specjalista chorób wewnętrznych z Oddziału Chorób Płuc z Kliniki Pulmonologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi Tomasz Karauda i prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.

– Każdy, kto choć trochę zna teorię zarządzania w ochronie zdrowia, a tym bardziej zetknął się z tym aspektem w praktyce, wie doskonale, iż poprawa funkcjonowania polskiego systemu opieki zdrowotnej, który w wielu zakresach jest zwyczajnie zdewastowany, wymaga przede wszystkim dwóch czynników, czyli dialogu oraz czasu – mówi w rozmowie z Onetem Bartosz Fiałek.

– Dialog, co jest budujące, między minister Leszczyną a różnymi środowiskami zarówno pracowników, jak i beneficjentów ochrony zdrowia jest widoczny, słyszalny i utrzymywany. Teraz potrzeba czasu, aby wprowadzać odpowiednie, dobre rozwiązania, które – miejmy nadzieję – pozwolą na długofalowe, inspirujące zmiany polskiej ochrony zdrowia – dodaje.

Fiałek chwali za to fakt, iż 1 czerwca rozpocznie się rządowy projekt refundacji zapłodnienia in vitro.

– Zapłodnienie pozaustrojowe jest jedną z metod – o naukowych podstawach skuteczności i bezpieczeństwa – przeciwdziałania niepłodności. Wydaje się więc, iż program dofinansowania zapłodnienia in vitro jest nie tylko dobrą wolą, ale jedną z powinności. Brawa za błyskawiczne przywrócenie finansowania metody in vitro – mówi ekspert.

– Inne postulaty, zrealizowane z sukcesem przez resort, to uruchomienie telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, zniesienie limitów na opiekę hospicyjną i paliatywną, domową oraz stacjonarną, jak również zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców – wylicza Fiałek.

– Nie udało się spełnić wszystkich zapowiedzi wyborczych, ale jest ruch. Lekarze chwalą dobrą atmosferę rozmowy i współpracy. Ktokolwiek spotkał się z panią minister, zaznacza, iż robi dobre wrażenie, słucha i wydaje się wychodzić naprzeciw – mówi w rozmowie z Dziennik.pl dr Tomasz Karauda, podkreślając, iż „jedną z ważniejszych kwestii, jakie udało się zrealizować to in vitro”.

Czym trzeba się zająć?

– Audytem uczelni, które kształcą lekarzy w szkołach, które mają niewystarczające zaplecze naukowe czy techniczne – ocenia Karauda.

Za chęć rozmowy chwali też prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.

– Przede wszystkim widzimy otwartość na dialog – mówi Jankowski w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, dodając, iż „to zbyt mało”.

Otwartość nie wystarczy.

– jeżeli chodzi o konkrety, to rząd ich nie spełnił – ocenia prezes Jankowski, zwracając uwagę na kształcenie lekarzy.

– Nasze stanowisko jest niezmienne – kierunki lekarskie, które otwarto mimo negatywnej oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej, powinny zostać zamknięte. Minister Wieczorek odwołał jednak spotkanie z Naczelną Izbą Lekarską w tej sprawie. Padło wiele słów na temat dbałości o jakość kształcenia, ale pan minister odwiedza uczelnie z negatywną opinią PKA i zapewnia studentów o wysokiej jakości nauczania. To wygląda jak przygotowywanie gruntu pod brak działań. Obawiam się, iż te szkoły wciąż będą uczyć przyszłych prawie lekarzy – twierdzi prezes Jankowski.

W sprawie edukacji gani też publicysta i menedżer opieki zdrowotnej Maciej Biardzki.

– Wbrew oczekiwaniom przedstawicieli środowiska nie podjęto żadnych decyzji w sprawie uczelni wyższych, które podjęły się kształcenia lekarzy, nie mając do tego odpowiedniego potencjału, a często mającym negatywną ocenę PKA – mówi Biardzki w „Menedżerze Zdrowia”.

– Ostatnio także udało się minister Leszczynie rozsierdzić pielęgniarki, zamrażając prace nad ich nowelizacją ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia – zwraca uwagę.

Jak ogólnie ocenia sto dni minister Leszczyny?

– 16 października zostałem zapytany przez „Menedżera Zdrowia” o to, co – moim zdaniem – zmieni się po wygraniu przez ówczesną opozycję wyborów. Stwierdziłem, iż prawdopodobnie nic, poza roszadami na stanowiskach, zaś dla pokazania jakiejkolwiek sprawczości przywróci się finansowany publicznie program in vitro, bo to ani trudne, ani nie wzbudza kontrowersji. Minęło sto dni i okazuje się, iż wiele się nie omyliłem. Jedyną zrealizowaną obietnicą jest wyłącznie przywrócenie in vitro. Kwestie tabletki „dzień po” i aborcji, powiedzmy sobie otwarcie, nie są tematami stricte dotyczącymi systemu ochrony zdrowia – mówi Biardzki.

– Nie ma się za bardzo czym chwalić – komentuje „Menedżera Zdrowia” Maciej Biardzki.

Czy kolejne dni, tygodnie, miesiące przyniosą jakieś pozytywy?

Biardzki w to wątpi.

O osąd i oczekiwania pytamy też dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Tadeusza Jędrzejczyka.

– Pozytywne działania to kontynuacja projektów, może nie o znaczeniu dla systemu fundamentalnym, jednak ważnych. Nie zarzucono opieki koordynowanej w podstawowej opiece zdrowotnej, którą należy, zgodnie z gdańską dewizą, odważnie i rozważnie kontynuować i rozwijać. Do pozytywów należy także decyzja o domknięciu reformy centrów zdrowia psychicznego przez zakończenie pilotażu i wprowadzenie tego modelu jako podstawowego – wymienia.

– Brakuje zlecenia i przeprowadzenia rzetelnego audytu wszystkich ważniejszych rozwiązań wprowadzanych do systemu w ostatnich latach. Oprócz wspomnianych wyżej należałoby wskazać choćby sieć kardiologiczną czy onkologiczną. Duże wątpliwości co do efektywnego alokowania pieniędzy w systemie budzi choćby także ustawa geriatryczna – dodaje dyrektor Jędrzejczyk.

Co dalej?

– Zasadniczym celem na kolejne sto dni powinna stać się jednak inna kwestia niż sam, przez cały czas potrzebny audyt przyjętych i funkcjonujących rozwiązań. Czas na fundamentalne rozstrzygnięcie, czym mamy zastąpić rozwijany przez ostatnie nie 8, ale w zasadzie 20 lat model centralistyczno-biurokratyczny. Model ten doszedł już bowiem do kresów swoich możliwości. Możliwości jest sporo, chociaż sama zmiana i tak musiałaby być przeprowadzana ewolucyjnie i zaowocować na przestrzeni kilku lat swego rodzaju modelem hybrydowym. Wprowadzenie dodatkowego ubezpieczenia opiekuńczego mogłoby być podstawą do ewolucji w kierunku ubezpieczeń, oddanie części kompetencji samorządom oznaczałoby zwrot w kierunku decentralizacji, a częściowy powrót do szkoły nowego publicznego zarządzania wiązałby się z większym udziałem sektora prywatnego – sugeruje w „Menedżerze Zdrowia” dyrektor Jędrzejczyk.

– Niezależnie od potrzeby rozstrzygnięcia powyższych dylematów pozostaje do rozwiązania jeszcze kilka kwestii. Na pierwszy plan wraca kwestia pieniędzy. Renta ze zwiększającego się zatrudnienia i wzrostu gospodarczego może niedługo znaleźć się na wyczerpaniu, jak w miarę starzenia się społeczeństwa wejdziemy w erę postkonsumpcjonizmu. jeżeli natomiast będziemy ratować gospodarkę i równowagę w emeryturach przy pomocy jeszcze bardziej masowej imigracji – również nasz system ochrony zdrowia będzie wymagał działań adaptacyjnych: zarówno z punktu widzenia pacjentów (przybywa nowy, nieznany w tej skali problem wykluczenia pacjentów o słabej znajomości języka, kultury i bez wystarczającego kapitału społecznego), jak i oczywiście personelu. Adaptacja do systemu nowych technologii, a w szczególności AI, to kolejny przykład zapotrzebowania na pracę zespołu ministerstwa i centralnych instytucji ochrony zdrowia – mówi Tadeusz Jędrzejczyk.

– Na samym końcu oczekiwań – nie dlatego, iż sprawa ma niski priorytet, tylko przeciwnie, z intencją dobitniejszego zwrócenia uwagi – jest „reanimacja” międzyresortowego projektu Zdrowia Publicznego, a nawet, co ambitniejsze, przygotowanie wersji 2.0. W legislacyjnej gorączce wszystkich praktycznie resortów zwiększa się ryzyko narażenia na różnego rodzaju choroby. Tymczasem w rządzie, mimo formalnej regulacji w ustawie z 2015 r., nie ma przez cały czas adwokata zdrowia Polaków z prawdziwego zdarzenia – podsumowuje Tadeusz Jędrzejczyk.

Idź do oryginalnego materiału