Polską populację charakteryzują gorsze wskaźniki dotyczące oczekiwanej długości życia w stosunku do średniej dla państw UE oraz wyższa śmiertelność możliwa do uniknięcia. Oczekiwana długość życia Polek i Polaków jest wyraźnie krótsza niż w innych państwach UE. Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego dr Bernard Waśko przedstawił diagnozę stanu zdrowia populacji Polski podczas konferencji „Zadbajmy o dobrostan”, na której zainaugurowano Rok Edukacji Zdrowotnej i Profilaktyki w Senacie.
Pod względem przeciętnej długości życia mężczyzn Polska znajduje się na 28. miejscu wśród 34 państw europejskich. Polskie kobiety znalazły się na 24. pozycji. Różnica wynosi aż 4-5 lat w przypadku panów (w stosunku do państw tzw. piętnastki różnica wynosi aż 8 lat) oraz 2-3 lata w przypadku pań. Według danych GUS z 2023 r. przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wynosiła 74 lata i 7 miesięcy, a kobiet – 82 lata. Tak więc Polacy żyją przeciętnie o 8 lat krócej niż Polki „Ta różnica wyraźnie się wybija na tle pozostałych państw UE. Jest zbyt duża i utrzymuje się od wielu lat. Przyczyny nie należy się doszukiwać tylko w biologii i genetyce. Wskazuje też na słabość obecnego systemu zapobiegania chorobom i ich leczenia” – mówił dr Waśko, dyrektor NIZP-PZH.
Bernard Waśko zwrócił także uwagę na osłabienie szybkiego tempa wzrostu oczekiwanej długości życia kobiet i mężczyzn od 2015. Zaznaczył, iż powody tego spowolnienia nie są znane, oczywiście poza latami 2021-2022, w których odnotowano ponad 200 tys. nadmiarowych zgonów spowodowanych pandemią COVID-19 – „Od 1991 r. poprawiały się wskaźniki dotyczące długości życia Polaków aż do roku 2015, kiedy coś się wydarzyło, co spowodowało, iż tempo wydłużania się życia znacznie osłabło. Nie znaczy to, iż w tej chwili długość naszego życia się skraca, ale przez ostatnią dekadę rośnie bardzo wolno. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Podobnie dzieje się w innych krajach europejskich, ale nam to wyhamowanie bardzo utrudnia nadrobienie różnicy, która cały czas występuje, zwłaszcza w stosunku do społeczeństw tzw. starej Unii”.
Czy nasze szanse na długie życie zależą od tego, gdzie mieszkamy?
W przypadku kobiet różnice są niewielkie, tzn. miejsce zamieszkania nie wpływa istotnie na długość życia, ale w przypadku mężczyzn ma to większe znaczenie, różnice widać zwłaszcza w małych miastach oraz wsiach. „Trzeba pamiętać przy tym, iż z miejscem zamieszkania powiązane są inne determinanty wpływające na stan zdrowia i długość życia, takie jak wykształcenie, status ekonomiczny. jeżeli chodzi o województwa, niższa od przeciętnej jest długość życia w woj. łódzkim, śląskim, warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim. To jednak nie kod pocztowy, ale inne determinanty o tym decydują – społeczno-ekonomiczne, środowiskowe, behawioralne” – wyjaśnił dyr. Waśko.
Analizy wymaga wyhamowanie od 2015 r. tempa spadku współczynnika zgonów zależnych od przyczyn możliwych do uniknięcia osób w wieku poniżej 75 lat, czyli dzięki medycynie naprawczej, promocji zdrowia i profilaktyce. Liczba zgonów z tego powodu jest wyraźnie wyższa w Polsce niż w innych krajach UE, co wskazuje na ogromny potencjał dla działań w zakresie zdrowia publicznego. Względna liczba zgonów, których można uniknąć przez zapobieganie prawie dwukrotnie przewyższa potencjalne efekty interwencji naprawczych.
Wydatki na profilaktykę w Polsce vs. kraje UE
„Jeśli chodzi o procent ogólnych wydatków na ochronę zdrowia, to jesteśmy nieco powyżej 2 proc. (dane za 2021 r.). W wartościach bezwzględnych na profilaktykę dla jednego obywatela przeznaczamy ok. 30 dolarów rocznie i to jest najmniejszy wskaźnik, o ile chodzi o wydatki w UE. Dla przypomnienia budżet NFZ wyniesie w 2025 r. ok. 200 mld zł, z czego na działania profilaktyczne zostanie przeznaczone ok. 400 mln zł, czyli ok. 0,2 proc. Z tym, iż za profilaktykę płaci nie tylko NFZ. Finansują ją jednostki samorządu terytorialnego i jeszcze przynajmniej ponad 1 mld zł wydaje minister zdrowia na programy zdrowotne z budżetu państwa” – powiedział dyrektor NIZP.
Z jakich powodów umieramy
Wśród kobiet nie odnotowuje się takiego spadku liczby zgonów, jak wśród mężczyzn. Jak zauważył Bernard Waśko, poprawę sytuacji wśród mężczyzn zawdzięczamy głównie ograniczeniu palenia tytoniu. U kobiet trzy obszary przyczyn – to jest nowotwory, choroby układu krążenia oraz spożycie alkoholu – wpłynęły negatywnie na wartość wskaźnika umieralności. W przypadku mężczyzn obserwowany jest stały spadek współczynnika zgonów z powodów zależnych od nowotworów, zaś u kobiet występuje stagnacja współczynnika zgonów wywołanych chorobami układu krążenia oraz wzrost współczynnika zgonów z przyczyn zależnych od spożycia alkoholu.
Wskaźnik DALY (disability-adjusted life years, czyli lata życia skorygowane niesprawnością) stosowany jest do określenia stanu zdrowia danego społeczeństwa. Określa liczbę lat przeżytych w niepełnej sprawności z powodu określonej choroby i/lub przedwczesnej śmierci z powodu tej określonej choroby. W jego przypadku, po okresie poprawy do 2005 r., mamy wzrost niekorzystnych trendów.
„Wskaźnik DALY w sposób syntetyczny określa całkowite obciążenie danej populacji chorobami, określoną chorobą lub grupą chorób, a także czynnikami ryzyka tych chorób. U nas to obciążenie jest głównie spowodowane chorobami układu krążenia, następnie nowotworami oraz chorobami układu pokarmowego. Obciążenie populacji polskiej nowotworami wzrasta, zaś po okresie wyraźnego spadku obciążenia chorobami układu krążenia, trend ten uległ wyhamowaniu. W przypadku ChUK jest to z całą pewnością wynik słabości działań w zakresie zdrowia publicznego, ale także wyhamowania poprawy w zakresie medycyny naprawczej. jeżeli chodzi o nowotwory, mamy cały czas mniejsze od średniej unijnej wskaźniki zapadalności, ale wyższe wskaźniki umieralności. To pokazuje, ile jest przed nami pracy. Te różnice są obserwowane od wielu lat i nie ulegają poprawie. Przyczyny tego stanu są różnorakie. W przypadku zapadalności różnice mogą wynikać ze zmniejszonej efektywności wykrywania nowotworów w Polsce, ale także niższej zapadalności pierwotnej. W przypadku umieralności niekorzystna różnica wynika głównie ze zbyt późnego wykrywania nowotworów w porównaniu z innymi krajami UE” – ocenił Bernard Waśko.