Ta sprawa i wzmożenie połowy polskich polityków wokół niej – z drugą osobą w państwie, czyli panem marszałkiem Szymonem Hołownią na czele – są tak skrajnie idiotyczne, ale też tak skandaliczne, iż parę słów na ten temat trzeba jednak napisać.
Przede wszystkim na walce z rzekomym straszliwym alkoholizmem Polaków łatwo robi się popularkę – tak jak czyni to Jan Śpiewak, rzec można: zawodowy demagog i częsty klient wymiaru sprawiedliwości. Namnożyło się naprawiaczy świata, którzy mają Polaków za głupków niezdolnych do podejmowania samodzielnych decyzji na własny rachunek i domagają się a to zakazu sprzedaży nocnej alkoholu w danej gminie, a to na stacjach benzynowych, a to zakazu sprzedaży tamże w ogóle, a to ustalenia urzędowej ceny minimalnej na alkohol, a to znów atakują celebrytów za rzekomą nielegalną reklamę alkoholu. Poziom skretynienia na tym punkcie przekracza choćby peerelowski wymiar, choć to wtedy przecież wydano walkę alkoholizmowi (który wówczas faktycznie był problemem).