„Rozczarowanie. Trochę inne wprowadzenie do zen” – fragment książki Alexandra Poraj-Żakieja

wszystkojedno.org 2 tygodni temu

W marcu nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazała się książka Alexandra Poraj-Żakieja pt. „Rozczarowanie. Trochę inne wprowadzenie do zen”/ To tłumaczenie (dzięki Zenonowi Mazurczakowi) niemieckiej książki przyjętej bardzo dobrze kilka lat temu w Niemczech. Pierwsza część wstępu do tej książki znajdziecie tutaj. Dziś zapraszamy do lektury kolejnego fragmentu.

Przypominamy, iż najnowszą książkę Alexandra znajdziecie w dobrej cenie w naszej fundacyjnej księgarni na www.madrosc.pl.

Zapraszamy do lektury!

Taśma produkcyjna naszych myśli

Stop!

Gdyby Zen było po prostu tylko rozczarowaniem, przecież wtedy byłoby znów czymś. Czymś, co byłoby przeciwieństwem oczarowania i iluzji: a więc czymś pozytywnym, ponieważ oczarowanie samo w sobie i iluzja jest przecież czymś negatywnym.

Raz jeszcze: stop!

Czy widzisz jak bezustannie powstają myśl i jak układają się w poglądy? A jeżeli nie będziemy dostatecznie czujni, niedługo nasze myśli jako nieugięte przekonania lub niezłomne punkty widzenia wyprą rzeczywistość? Ale choćby teraz, po tych wszystkich stwierdzeniach, nasz zwinny umysł mógłby bez trudu do tego, co już powiedzieliśmy, dodać nowe myśli, znaleźć przeciwieństwa lub ciągnąć argumentację bez końca. Dlaczego? Ponieważ taka jest jego natura. Tak, tak: nasz mózg produkuje myśli jak piekarz świeże bułki. Tak samo jak sztuka pieczenia chleba, dzięki tysiącleciom nieustannej praktyki umysł tak bardzo się udoskonalił, iż już choćby tego nie zauważa. Przeciwnie! Myśli wyskakują z naszych głów, jak bułeczki z taśmy produkcyjnej w nowoczesnej mega piekarni. A wszystko to, zdaniem wielu, dzieje się oczywiście dla naszego dobra i dobrego samopoczucia.

Oczarowanie może więc stać się roz-czarowaniem, jeżeli będziemy gotowi, żeby je rozpoznać jako oczarowanie. Jednak przez cały czas grozi nam niebezpieczeństwo, iż istnieć będzie jako oczarowanie. Zwłaszcza wówczas, gdy się nam wydaje, iż od dzisiaj już nie damy się oczarować, albo wyrażając to pozytywniej, gdy myślimy, iż rozpoznaliśmy prawdę. A więc na czym polega ta zwodniczość? Prawda i złudzenie mają więcej do czynienia z myślami o jakiejś rzeczy niż z doświadczaniem tej rzeczy.

I co teraz?

Pisanie książki o rozczarowaniach oznaczałoby snucie dalszych myśli na temat myśli „rozczarowanie” i odniesienie samej myśli rozczarowanie do pewnych doświadczeń. Ale jak w tym kontekście zaklasyfikować doświadczenia? Doświadczenia – i mam nadzieję, iż się ze mną zgodzicie – nie są już żywe. One już minęły i znajdują się, mniej lub bardziej aktywnie, tylko w postaci wspomnień w naszym mózgu i ciele. Jednak są one obecne i mogą zostać obudzone przez określone słowa i wydarzenia. Inaczej rzecz ujmując: Doświadczenia nie mogą co prawda zostać zastąpione przez słowa i myśli, ale mogą dotrzeć do naszej aktywnej świadomości przez zręcznie dobrane słowa, właśnie przez coś, co słyszymy lub czytamy. I to już jest coś, co może choćby usprawiedliwiałoby książkę na ten temat.

A więc co robić?

Pisać książkę i tym samym produkować myśli, które zawsze niebezpiecznie zbliżają się do ewentualnego oczarowania? Albo nic nie pisać, co jednak oznaczałoby, unikanie myśli i traktowanie ich z gruntu jako mniej wartościowych? W kręgach Zen głosi się to aż nadto chętnie, co jednak prawie nikomu nie przeszkadza w wygłaszaniu długich wykładów i pisaniu wielu książek.

A ponieważ trzymasz moją książkę w rękach, więc wiesz, jak się zdecydowałem i co zrobiłem. Jestem uważny wobec myśli i odnoszę je do szeregu poczynionych doświadczeń. Pejzaże i obrazy, które przy tym powstają, mogą – w swoisty dla ciebie sposób – rozbłysnąć powtórnie i na nowo. Niektóre obrazy językowe może wydadzą ci się obce. Ale kilka będzie tak dobrze znanych, iż w trakcie lektury zauważysz, jaką siłę posiadają niektóre słowa, żeby dawno minione przeżycie zmienić w świadome doświadczenie. To może być całkiem przyjemne. W każdym razie życzę ci tego.

Zen, w postaci, jaką dziś praktykujemy, istnieje od około 1500 lat. Zen jest dzisiaj obecne na wszystkich kontynentach.

Weszło do języków i kultur, z którymi się zetknęło. Przyjęło zwyczaje i przekształciło je w rytuały, żeby dostosować praktykę do napotkanej codzienności. Robi to do dzisiaj i miejmy nadzieję także w odległej przyszłości. Niezależnie od tego, jak Zen się rozwijało: Sam rdzeń się nie zmienił.

Dlatego pisząc dziś w Europie o Zen nie mówię w gruncie rzeczy nic nowego. Ale na pewno jedno czy drugie sformułowanie lub perspektywa są nowe.

/Alexander Poraj-Żakiej, Czarna Owca, 2025, tłumaczenie Zenon Mazurczak/

Czytanie i doświadczanie

A ponieważ, jeżeli chodzi o Zen, tak naprawdę nie ma nic nowego do powiedzenia, ta książka jest napisana jak spirala, a choćby labirynt. Krąży ciągle tylko wokół jednego, oczywiście nie uchwytując go ani w żadnym sensie nie osiągając, co jest również zrozumiałe. Ale krąży też ciągle wokół czegoś drugiego, a mianowicie wokół nas i tego, co to oznacza. Takie pisanie jest rodzajem medytacji, ponieważ dzięki powtarzających się słów i obrazów językowych chce nieco dłużej i dokładniej oddać się obserwacji. Jest to również pewien rodzaj samodyscypliny w podwójnym znaczeniu. Z jednej strony nie jest to pisanie o czymś, ale wprowadzanie do języka i uświadamianie sobie tego, co się zeń wyłania. Z drugiej strony jest to ćwiczenie, czyli dyscyplinowanie się do dłuższego przebywania z czymś, by móc to opisać obszerniej.

Dlatego jest to również zaproszenie dla ciebie do czytania w ten sam sposób, dlatego zwróć uwagę na to, jak sam doświadczasz i jak interpretujesz – T0.

W tej książce znajdziesz kilka cytatów, a jeżeli już, to są one zapisane kursywą. Podobnie jak słowa, które wymagają szczególnej uwagi i nie chcą być czytane jako samo-zrozumiałe – ze względu na ich interpretację i działanie.

/Alexander Poraj-Żakiej, Czarna Owca, 2025, tłumaczenie Zenon Mazurczak/

Idź do oryginalnego materiału