Nawet milion Polaków walczy z ranami przewlekłymi, które przy braku adekwatnego leczenia prowadzą do amputacji, kalectwa, a choćby śmierci. Tymczasem skuteczna terapia nie tylko ratuje kończyny i życie, ale również pozwala uniknąć miliardowych kosztów dla systemu ochrony zdrowia. Kampania „Rany pod kontrolą” bije na alarm: najwyższy czas wprowadzić cywilizowane standardy opieki nad pacjentami z ranami.
Cena zaniedbania – rana, która kosztuje życie i miliardy
Z pozoru to tylko rana. Ale jeżeli nie zostanie odpowiednio zaopiekowana – staje się tykającą bombą. Szacuje się, iż choćby 1,1 miliona Polaków cierpi na rany przewlekłe. I choć nowoczesna medycyna zna sposoby, by im skutecznie zaradzić, pacjenci w Polsce wciąż zbyt często trafiają w ślepy zaułek terapii gazikiem i wodą utlenioną. Efekt? 35 tysięcy hospitalizacji rocznie, tysiące amputacji i śmiertelność sięgająca niemal 17% w przypadku utraty kończyn dolnych.
Z tym patologicznym stanem rzeczy walczy kampania „Rany pod kontrolą”, której celem jest wywalczenie systemowego, zintegrowanego modelu terapii ran w Polsce – opartego na wiedzy, skutecznych narzędziach i wspólnym działaniu różnych środowisk medycznych.

Skutki zaniedbań? Amputacje, sepsa i wykluczenie
Problem ran przewlekłych nie kończy się na bólu i dyskomforcie. W wyniku zakażeń, przewlekłych stanów zapalnych i niewłaściwej terapii, pacjenci tracą kończyny – a często również życie. Dane są bezlitosne: w przypadku amputacji z powodu stopy cukrzycowej, pięcioletnie przeżycie wynosi zaledwie 8–47%. Do tego dochodzą wielotygodniowe hospitalizacje, koszty antybiotykoterapii, rehabilitacji i opieki długoterminowej.
„Rana, która nie jest odpowiednio leczona, może prowadzić do dramatycznych konsekwencji. Skuteczna terapia nie tylko ratuje zdrowie i życie pacjenta, ale też pozwala uniknąć ogromnych kosztów systemowych” – komentuje dr n. med. Przemysław Lipiński, ekspert kampanii, chirurg i specjalista terapii ran.
Antyseptyka i nowoczesne opatrunki zamiast wody utlenionej Jednym z filarów skutecznej terapii jest wczesna interwencja i antyseptyka – przy użyciu nowoczesnych, rekomendowanych środków, takich jak oktenidyna czy poliheksanidyna.
Mimo to, w 2023 roku na rynku przez cały czas sprzedano miliony sztuk przestarzałych preparatów, w tym mleczanu etakrydyny i kwasu bornego. To nie tylko anachronizm, ale – w kontekście rosnącej antybiotykooporności – poważne zagrożenie zdrowotne.
„Brakuje spójnych standardów. Rany traktuje się jak marginalny problem, tymczasem skala jest ogromna – zarówno w kontekście ludzkim, jak i ekonomicznym” – zaznacza mgr Jolanta Dynarska, ekspertka kampanii, wicedyrektor ds. pielęgniarstwa w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii.
Leczenie z głową zamiast amputacji
Paradoksalnie, to nie zaawansowane leczenie jest drogie, ale jego brak. Nowoczesne terapie – np. podciśnieniowe – skracają czas leczenia, zmniejszają liczbę hospitalizacji i minimalizują ryzyko komplikacji. Z kolei brak specjalistycznych gabinetów, zbyt późna diagnostyka i fragmentaryczna opieka generują lawinowe koszty.
Wdrażanie zintegrowanego modelu – z dostępem do specjalistów, nowoczesnych materiałów opatrunkowych, szkoleniami personelu i telemedycyną – jest nie tylko możliwe, ale i nieuniknione.
Rana to nie wyrok – jeżeli jest pod kontrolą
Tymczasem system przez cały czas zachowuje się tak, jakby problem nie istniał. Pacjenci z ranami przewlekłymi błąkają się między poradniami, szpitalami i aptekami, często bez realnej pomocy. Brakuje nie tylko procedur, ale i świadomości, iż każda niezagojona rana to bomba z opóźnionym zapłonem.
Dlatego kampania „Rany pod kontrolą” apeluje do decydentów, środowiska medycznego i opinii publicznej: terapia ran musi zostać uznana za priorytet systemu ochrony zdrowia. To nie fanaberia, ale konieczność cywilizacyjna – porównywalna z onkologią, diabetologią czy kardiologią.
Sylwia Rogala
Więcej informacji na temat kampanii można znaleźć na stronie internetowej: www.ranypodkontrola.pl.