Prof. Marzena Dębska jako jedyna operuje w Polsce serca płodów. Odeszła z pracy

Światowy sukces polskiej lekarki. Prof. Marzena Dębska otrzymała w Niemczech nagrodę w dziedzinie terapii wad serca u płodów i jest jedyną polską specjalistką w dziedzinie perinatologii.Niestety, włąśnie odeszła ze szpitala i jak na razie kolejnych operacji nie będzie.

Profesor Marzena Dębska to niezwykła polska lekarka, o której właśnie usłyszał cały świat. Otrzymała nagrodę z rąk prof. Holma Schneidera za osiągnięcia w dziedzinie terapii wad serca u płodów, przyznawaną raz na dwa lata przez Holm Schneider Foundation for Prenatal Therapy w Erlangen koło Norymbergi. Koledzy po fachu mówią, iż „weszła na wyżyny medycyny”. Ona sama przyznała, iż najważniejsze jest leczenie dzieci, a to, iż jej praca została dostrzeżona, to tylko dodatek.

Prof. Marzena Dębska – jedyna taka lekarka w Polsce

Prof. Marzena Dębska jest jedyną polską specjalistką w dziedzinie perinatologii. W ciągu ostatnich 10 lat przeprowadziła już 140 operacji wad serca u dzieci w łonie matki. Tym samym plasuje Polskę na trzecim miejscu na świecie pod względem liczby i skuteczności takich zabiegów.

Prof, Marzena Dębska operuje serca wielkości pięciogroszówki

To niezwykle skomplikowany zabieg, ponieważ serce dziecka ma wówczas wielkość pięciogroszówki. Jednocześnie wspomniane wady serca są jedną z najczęstszych przyczyn zgonów noworodków. Do lat 80. Były w 100% śmiertelne. Jak wyjaśniła prof. Dębska, wykonywane przez nią zabiegi wymagają połączenia doświadczenia w operacjach wewnątrzmacicznych z wiedzą w zakresie kardiologii prenatalnej. Do tej pory wykonała w sumie 5 tysięcy różnych zabiegów wewnątrzmacicznych i jest jedynym położnikiem w Polsce, który ukończył studia podyplomowe z kardiologii prenatalnej na uniwersytecie w Barcelonie. Jako jedyna mogła w Polsce podjąć się m.in. zabiegów wewnątrzmacicznych, np. zastawki serca lub plastyki pęcherza.

Serduszko pracuje cały czas, my go nie zatrzymujemy. Znieczulamy dziecko i matkę. Wkuwamy się do komory, która cały czas się kurczy, a zastawka, która jest zwężona, ma średnicę około 2-3 milimetrów – tłumaczy prof. Dębska, ginekolog-położnik. (Polsat News)

Jednocześnie „Wyborcza” informuje, iż od początku listopada nikt w Polsce nie wykonuje już operacji serca płodu w łonie matki. Prof. Marzena Dębska odeszła z kliniki WUM w Warszawie. Oświadczyła, iż „jest jedyną osobą w Polsce, która przeprowadza operacje na sercach płodu i jeżeli wraz z zespołem nie będziemy mieli gdzie ich wykonywać, to ich w Polsce po prostu nie będzie”.

Jedyna specjalistka w tej dziedzinie, prof. Marzena Dębska, nie pracuje już w klinice WUM w Warszawie. Odeszła po kontrowersyjnej decyzji rektora o odsunięciu od kierowania szpitalem prof. Wielgosia – pisze Gazeta Wyborcza.

Prof. Dębska odeszła z kolejnego szpitala. Kto będzie ratował dzieci?

Wyborcza wyjaśnia, że prof. Dębska nie pracuje już w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka przy pl. Starynkiewicza z powodu odsunięcia od kierowania kliniką perinatologa prof. Mirosława Wielgosia, który jest krajowym konsultantem w perinatologii. Mimo iż wygrał konkurs na stanowisko kierownika kliniki, to jednak rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong zdecydował się powierzyć je drugiemu kandydatowi, prof. Arturowi Ludwinowi. Specjalizuje się w ginekologii onkologicznej.

Te operacje są objęte refundacją, znajdują się w koszyku Narodowego Funduszu Zdrowia, ale przy braku możliwości ich wykonania w naszym kraju kobiety będą zmuszone jeździć za granicę: do Austrii lub być może do Niemiec. Po czystce, która odbyła się w Szpitalu Bielańskim po śmierci prof. Romualda Dębskiego, prowadzony przez nas program terapii wewnątrzmacicznej wad serca u płodu, jeden z trzech największych na świecie, stał się zagrożony. Uniemożliwiono nam dalszą pracę. Jaka jest dziś sytuacja w UCZKiN – wszyscy widzą – powiedziała prof. Dębska. (Gazeta Wyborcza)

Portal wawalove.wp.pl przypomina, iż podobna sytuacja miała już miejsce w 2020 roku, gdy prof. Dębska odeszła ze Szpitala Bielańskiego. Lekarze ostrzegali wówczas, iż „pacjentki będą muisiały wyjeżdżać za granicę, a dobrej diagnostyki prenatalnej szukać w prywatnych klinikach”.

Ciągłe kontrole, prośby o wyjaśnienia, sprawozdania. Musiała tłumaczyć się z wykonywanych zabiegów. Jakby dyrekcja postawiła sobie za cel zniszczenie wszystkiego, co udało się przez te lata stworzyć” – mówił wówczas „Wyborczej” jeden z lekarzy.