Uodpornienie bierne
Polskie Towarzystwo Pediatryczne zorganizowało 28 lutego w Centrum Prasowym PAP konferencję na temat profilaktyki zakażeń wirusem RS (RSV) u niemowląt. Jej uczestnicy wskazywali, iż prawie 100 proc. dzieci będzie miało kontakt z tym wirusem przynajmniej raz do ukończenia 2. roku życia. Eksperci zaznaczyli, iż nie ma skutecznej szczepionki dla dzieci, jedyną opcją terapeutyczną jest leczenie objawowe.
Prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego prof. Teresa Jackowska podała, iż 70 proc. zakażeń RSV występuje u dzieci najmłodszych, w pierwszym roku życia. Wirus ten – jak dodała – jest odpowiedzialny za 60 proc. ostrych infekcji dróg oddechowych u niemowląt i małych dzieci.
Podkreśliła, iż jedną z dostępnych form ochrony przed wirusem RS jest uodpornienie bierne, czyli podanie gotowych przeciwciał, które zwalczają wirusa, gdy dojdzie do kontaktu z nim.
Przypomniała, iż od 1 marca 2023 roku ochroną przed wirusem RS zostały objęte wcześniaki urodzone w wieku ciążowym do 35. tygodnia ciąży włącznie oraz z małą masą urodzeniową – mniejszą lub równą 1500 gramów, dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną do 24. miesiąca życia i dzieci z wybranymi wrodzonymi wadami serca, spełniające kryteria wejścia do programu.
Prof. Jackowska zauważyła, iż dzięki temu programowi na oddziałach pediatrycznych wcześniaki są bardzo rzadko hospitalizowane z powodu RSV. – To pokazuje, iż uodpornienie bierne jest naprawdę skuteczne – powiedziała ekspertka.
Warto skorzystać
– To jest nowa profilaktyka, z której warto skorzystać. Chcemy bezwzględnie podkreślić, iż jest to uodpornienie bierne, czyli trzeba we właściwym momencie podać lek – stwierdziła prof. Jackowska.
Zaznaczyła, iż uodpornienie bierne to nie szczepienie, bo nie mobilizuje organizmu do wytwarzania własnych przeciwciał. – Tu jest też iniekcja domięśniowa, jedna, ale to są gotowe przeciwciała – wyjaśniła prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.
Ekspertka przekonywała, iż tego typu profilaktyka może także ochronić dzieci przed późniejszym leczeniem antybiotykowym. – Nadużywanie antybiotyków sprawia, iż mamy wzrost uodpornienia populacji – oceniła, dodając, iż w tej chwili program lekowy obejmuje tylko 1,5 proc. dzieci.
Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas przyznała, iż wirus RS jest obciążeniem dla placówek POZ.
– Skala zachorowań jest duża. To jest jeden z wirusów z „wielkiej trójki”, czyli RSV, grypa i SARS CoV-2. Jesteśmy w stanie je wykrywać, wiemy, iż powodują one dużo zakażeń, fale nam się nachodzą, więc rzeczywiście to obciążenie jest duże – powiedziała.
Podkreśliła, iż potrzebna jest kampania społeczna, która przekonałaby do profilaktyki zdrowotnej. – jeżeli nie będzie dobrej kampanii informacyjnej i dobrej edukacji społecznej, dlaczego to jest ważne, to ten program będzie nam po prostu rozwijał się pełzająco – stwierdziła dr Mastalerz-Migas.
Wirus RS, czyli syncytialny wirus nabłonka oddechowego, atakuje drogi oddechowe, wywołując groźne infekcje – zapalenie oskrzelików, zapalenie oskrzeli i płuc. Jest szczególnie groźny dla najmniejszych dzieci do 2. roku życia i dzieci z chorobami współistniejącymi. Infekcja może prowadzić do niewydolności oddechowej i niedotlenienia, a leczenie często musi być prowadzone na oddziale intensywnej terapii z wykorzystaniem mechanicznej wentylacji.