Pokazała jedzenie w szpitalu – jednym z największych w Polsce. "Tata nie dał rady zjeść"

natemat.pl 6 godzin temu
– Dorosły facet, 80 kg wagi, a dostaje taką kolację. Podobnie z obiadem. A i tak mówi, iż nie dał rady zjeść. Nie dlatego, iż nie ma apetytu. To wszystko jest totalnie bez smaku! – mówi córka pacjenta, który leży w jednym z największych szpitali w Polsce. I pokazuje zdjęcia kolacji i obiadu, jakie dostał jej tato.


– Ojciec leży na internie, ma problem z nerkami, a nie z żołądkiem czy z cukrzycą. I ma 46 lat – zaznacza Ola. Tak na wszelki wypadek, żeby ktoś nie pomyślał, iż jej tato jest na specjalnej diecie albo w podeszłym wieku i ma problem z przełykaniem.

– Kilka lat temu odwiedzałam w szpitalu babcię i trudno w to uwierzyć, ale chyba nic się nie zmieniło. Teraz przeżyłam istne déjà vu – dodaje. Ola pokazuje zdjęcia posiłków, jakie zrobiła w szpitalu w Warszawie, jednym z najnowocześniejszych w Polsce.

– Dorosły facet, 80 kg wagi, a dostaje taką kolację. Podobnie z obiadem. A i tak tato mówi, iż nie dał rady zjeść. Nie dlatego, iż nie ma apetytu. To wszystko jest totalnie bez smaku! – mówi Ola.

Dieta pudełkowa z dostawą do szpitala to nie fanaberia wielkomiejskich singli


Gdy ogląda się te zdjęcia, trudno się dziwić, iż na korytarzu szpitalnego oddziału stoi wielka lodówka z napisem: "Dla pacjentów". Wygląda na to, iż personel szpitala ma litość. Wiedząc, iż ich podopieczni nie dojadają, ma nadzieję, iż rodziny i znajomi odwiedzający pacjentów kupią im coś innego do jedzenia.

– Na drzwiach jest naklejona instrukcja. Jedzenie musi być w foliowym woreczku strunowym, który można pobrać od pań pielęgniarek na recepcji oddziału. I podpisane nie tylko nazwiskiem pacjenta, ale też datą, bo jak mówi ostrzeżenie: "po 7 dniach jedzenie będzie wyrzucane" – opowiada Ola.

Osoby, które są samotne i nie mogą np. liczyć na pomoc bliskich, powinny najwidoczniej zamówić wcześniej posiłki w firmie cateringowej z dostawą do szpitala. A jeżeli ta wersja odpada, bo kogoś na nią nie stać, to zostaje mu opcja minimum – zabranie ze sobą ulubionych przypraw.

Pacjent po operacji czy chory na raka ma zwiększone zapotrzebowanie na białko w diecie


Żarty, żartami, ale temat śmieszny nie jest. W Polsce bardzo wielu chorych trafia do szpitali w stanie niedożywienia, które po pobycie w placówce teoretycznie "leczniczej", jeszcze się pogłębia.

– Od lat pracuję z pacjentami hospitalizowanymi i mogę powiedzieć jedno: niedożywienie szpitalne nie jest marginesem – jest powszechnym zjawiskiem, które w sposób dramatyczny wpływa na efektywność leczenia – mówi w rozmowie z naTemat.pl dr n. o zdrowiu Hanna Stolińska, dietetyczka. Potwierdza, iż w wielu przypadkach pacjent trafia na oddział już w złym stanie odżywienia, z ubytkiem masy mięśniowej, osłabieniem, a często także z niedoborami witamin i składników mineralnych.

– To wymaga natychmiastowej interwencji żywieniowej. Niestety, najczęściej pacjent dostaje standardowy zestaw posiłków, które nie uwzględniają ani jego stanu klinicznego, ani zwiększonych potrzeb metabolicznych – dodaje dietetyczka.

Osoby z nowotworami mają zwiększone zapotrzebowanie na białko, bo rak "zjada" mięśnie. – Musimy jasno powiedzieć: choroba zawsze zwiększa zapotrzebowanie na energię i białko. U pacjentów onkologicznych zapotrzebowanie na białko może wzrastać choćby dwukrotnie. Organizm walczy ze stanem zapalnym, odbudowuje tkanki, regeneruje się po chemio- i radioterapii. jeżeli nie dostarczymy mu odpowiedniej ilości białka, to zaczyna pobierać je z mięśni, prowadząc do sarkopenii, spadku odporności i pogorszenia tolerancji leczenia. A potem słyszymy, iż "pacjent nie ma siły na terapię" – i często zapominamy, iż to nie jest wynik nowotworu, ale niedożywienia – mówi dr Hanna Stolińska.

U osób po operacjach żywienie też jest niezwykle ważne, bo rany o wiele dłużej się goją, jeżeli organizm chorego nie ma z czego wytworzyć kolagenu.

– Nie tylko proces gojenia ran i odbudowy tkanek, ale także walka z bólem i stresem metabolicznym powodują, iż zapotrzebowanie energetyczne i białkowe rośnie natychmiast po zabiegu. To nie jest czas na minimalne porcje – to moment, w którym żywienie ma największe znaczenie terapeutyczne. jeżeli pacjent w pierwszych dobach po operacji dostaje posiłki ubogie w białko i kalorie, to realnie wydłużamy czas gojenia, zwiększamy ryzyko infekcji i utrudniamy powrót do mobilności. Gdy brakuje białka, organizm nie ma materiału do regeneracji – to fizjologia, nie opinia – zaznacza dr Stolińska.

Jedzenie dla seniorów jest tak ważne, jak leczenie i rehabilitacja


Ogromnym problemem jest również sytuacja pacjentów geriatrycznych. Starsze osoby bardzo często trafiają do szpitala z już istniejącą sarkopenią, osteoporozą, niedoborami witaminy D, wapnia, B12 czy żelaza. Do tego dochodzi zmniejszony apetyt, trudności w żuciu, depresja czy choroby współistniejące.

Dr Stolińska: – To grupa pacjentów, która wymaga żywienia wysokiej jakości, bogatego w pełnowartościowe białko i energię. Tymczasem stawia im się na tacy posiłki niewielkie, monotonne, często trudne do spożycia, o wartości energetycznej niewystarczającej choćby dla zdrowej osoby. W efekcie seniorzy w szpitalu często dramatycznie tracą siły – a potem potrzebują wielotygodniowej rehabilitacji, tylko dlatego, iż ich dieta w czasie hospitalizacji była niewystarczająca.

– Musimy zacząć traktować żywienie szpitalne jako element terapii równie ważny, jak leki, rehabilitacja czy zabieg operacyjny. Posiłek jest interwencją medyczną – to nie jest kwestia estetyki talerza. Odpowiednio dobrane żywienie może skrócić czas hospitalizacji, zmniejszyć ryzyko powikłań, poprawić skuteczność leczenia i ogólną jakość życia pacjenta. Dopóki nie zaczniemy traktować pacjentów jak osoby, które naprawdę potrzebują wsparcia żywieniowego – dopóty będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której nowoczesne procedury medyczne próbują naprawić organizm, który nie ma budulca, by się regenerować. Żywienie jest fundamentem. Bez niego choćby najlepsza terapia nie przyniesie pełnych rezultatów. Tymczasem ten obszar wciąż jest jednym z najbardziej niedofinansowanych i najczęściej pomijanych w ochronie zdrowia – apeluje ekspertka.

Idź do oryginalnego materiału