Podawanie leków przez skórę otwiera nowe możliwości

mzdrowie.pl 9 miesięcy temu

Podawanie leków przez skórę otwiera możliwości opracowania nowych leków, na przykład w cukrzycy, dzięki którym pacjenci będą mogli unikać iniekcji. Polska spółka Biotts rozwija autorską, opatentowaną technologię, która umożliwia podawanie transdermalne cząsteczek o wiele większych, w tym biologicznych, niż dotychczas było to możliwe. Jest prawdopodobne, iż za 2-3 lata to rozwiązanie będzie wykorzystane do podawania insuliny i innych leków przeciwcukrzycowych – zapowiada dr Paweł Biernat, współzałożyciel i członek zarządu Biotts.

Na czym polega opatentowana przez Biotts technologia transdermalna? Aktualnie chyba kilka leków podaje się pacjentom w ten sposób?

Paweł Biernat – Opracowana przez nas technologia ma stanowić lepszą alternatywę do podawania leków, lepszą – czyli wygodniejszą i bezpieczniejszą dla pacjentów, a równocześnie opłacalną. Transdermalna forma podawania leków jest stosunkowo najmłodsza, z wieloma ograniczeniami oraz pytaniami, na które nauka jeszcze nie zdołała odpowiedzieć. Najistotniejszym ograniczeniem jest wielkość cząsteczek, które w ten sposób można wprowadzić do organizmu. Na początku naszych prac nie było technologii, która pozwalałby na podanie przez skórę cząsteczek większych niż 500 Daltonów. Postawiliśmy sobie pytanie, skąd wzięło się to ograniczenie – czy ma charakter fizjologiczny, czy technologiczny.

Do jakich rezultatów doprowadziły Państwa prace naukowe?

– Na bazie kilku związków chemicznych stworzyliśmy coś w rodzaju nośnika, “klatki transportowej”, która ułatwia przenikanie substancji leczniczej przez skórę. Prace i kolejne testy z w tej chwili stosowanymi substancjami aktywnymi doprowadziły nas do stopniowego zwiększania rozmiaru cząsteczek, które przenikały przez skórę. Rozmiary zwiększaliśmy wielokrotnie. Przesuwaliśmy i przesuwamy barierę wielkości cząsteczki, a jednocześnie efektywność tego podawania, czyli ilość substancji, która trafia do organizmu przez skórę. Testowaliśmy m.in. podawanie przeciwciał, których cząsteczki mają rozmiary 23,9 tysiąca Daltonów – nasza technologia okazała się również skuteczna. Obaliliśmy zatem utrwaloną od lat, definiowaną w podręcznikach barierę rozmiaru cząsteczki, którą można przetransportować przez skórę. Póki co, w kontekście naszego rozwiązania technologicznego, nie zdefiniowaliśmy istnienia ostatecznego limitu jej wielkości.

To może być technologia z ogromnym potencjałem biznesowym.

– Zgadza się. Widzimy, iż świat, a zwłaszcza medycyna, zwraca się w kierunku coraz bardziej spersonalizowanych i przyjaznych dla pacjenta alternatyw. choćby szczepienia będą niedługo podawane dzięki plastrów. Obserwując rynek farmaceutyczny, określiliśmy obszary z największym potencjałem i na razie skupiliśmy się na diabetologii, czyli podawaniu leków osobom z cukrzycą. Obserwujemy tutaj najszybszy i największy przyrost liczby pacjentów, a co za tym idzie, ilości stosowanych leków i ich kosztów. Testy różnych cząsteczek pozwoliły nam udowodnić, iż można przez skórę przenieść wszystkie stosowane w diabetologii leki, oczywiście z różną efektywnością.

– Czyli istnieją różnice przenikania pomiędzy cząsteczkami?

– Dostosowujemy naszą strukturę transportową do każdej substancji, ale oczywiście te różnice występują. W wyniku naszych badań i analiz, trwających od 2019 roku, doszliśmy do wniosku, iż największy aktualnie potencjał rynkowy dla wprowadzenia form transdermalnych mają peptydy, czyli – spośród leków przeciwcukrzycowych – substancje z grupy GLP-1. Poniekąd w tej chwili bardzo popularne w nowym wskazaniu, czyli leczeniu otyłości. W ostatnim okresie zawęziliśmy zatem nasze badania do tej grupy, aby skupić się na opracowaniu takiej formy leków, w tym również insuliny, które nie będą wymagały iniekcji. Nawiązaliśmy w tym celu m. in. współpracę z polskim producentem insuliny, czyli Biotonem.

Insulina będzie podawane bez iniekcji?

– Tak! Co więcej, pierwszy produkt na rynku pojawi się w ciągu 3-4 lat. Mamy już za sobą pierwsze badania na zwierzętach, których efekty są bardzo pozytywne. Uzyskujemy wynik, który oczywiście pod względem biodostępności nie może konkurować z iniekcją, warto jednak zrobić porównanie podania przezskórnego z formą doustną, która nie istnieje w insulinach, ale jest już dostępna w GLP-1. Biodostępność semaglutydu po przyjęciu tabletki doustnej jest bliska zeru (poniżej 0,4%). Tylko tyle substancji czynnej zawartej w tabletce przenika do organizmu. Tymczasem biodostępność tej samej substancji podawanej w naszej technologii jest znacznie wyższa, co czyni ją w dłuższej perspektywie jedyną komercyjnie opłacalną, nieinwazyjną opcją dla pacjentów.

– Czy technologia transdermalna pozwala na odpowiednią kontrolę ilości substancji podawanej pacjentowi?

– W przypadku naszej technologii ta kontrola jest większa, a efekt terapeutyczny jest stabilniejszy i trwalszy. Ilość substancji kontrolujemy na podstawie powierzchni skóry, na której następuje podanie substancji. Powierzchnia plastra pozwala przeliczyć, jaka dawka przeniknie do organizmu. Istnieją oczywiście indywidualne różnice we wchłanianiu tej substancji, ale one występują w każdej formie podania leku. W postaci transdermalnej istotne jest nawilżenie skóry, jej stan, wiek. Analogicznie przy przyjmowaniu tabletek istotny jest stan przewodu pokarmowego, zjedzony wcześniej posiłek, owrzodzenia i inne parametry. Systemy transdermalne są zaprojektowane do podawania leku przez określony czas. w tej chwili stosowane produkty o przedłużonym uwalnianiu osiągają 30 dni przenikania leku z plastra przez skórę. Natomiast nasze badanie kliniczne wskazuje okres 7 dni umieszczenia plastra jako czas optymalny, kiedy pacjent nie odczuwa jeszcze dyskomfortu ani uciążliwych zjawisk, w rodzaju podrażnienia skóry czy zaczerwienienia.

– Poza diabetologią, takie formy mogłyby być przydatne do poprawy compliance stosowania leków w wielu innych obszarach, choćby w psychiatrii, kardiologii czy pediatrii.

– Istnieje już kilka takich rozwiązań dostępnych na rynku w psychiatrii, które się dobrze sprawdzają, podobnie jak w podawaniu środków przeciwbólowych, hormonów, a także plastry nikotynowe w leczeniu uzależnienia od papierosów. Są tam stosowane odmienne od naszej technologie, które dotyczą substancji rozpuszczalnych w tłuszczach. W naszej technologii możemy transportować różnorodne cząsteczki, przy czym stabilność cząsteczek syntetycznych jest większa niż substancji biologicznych. Podnosimy stabilność zmieniając formulacje, sprzyja jej na przykład usunięcie z nich wody.

Który obszar terapeutyczny zamierzacie analizować w drugiej kolejności, po diabetologii?

– Poddaliśmy badaniu na przykład przeciwbólowy diklofenak i potwierdziliśmy, iż ta substancja w formie półstałej, czyli maści, dzięki naszemu nośnikowi przenika do stawów 6 razy lepiej niż produkty w tej chwili istniejące na rynku. Segment maści – to nie jest póki co nasz główny segment biznesowy. Opracowany przez nas nośnik ma formę półstałą, czyli nadawałby się do tego typu leków, moglibyśmy być dostawcą technologii dla ich producentów.

– Na jakim etapie badań klinicznych się znajdujecie?

– w tej chwili mamy zakończone badania fazy 1A z dapagliflozyną, czyli stosunkowo niewielką cząsteczką. Potwierdziliśmy bezpieczeństwo stosowania naszego nośnika. Przejście do kolejnej fazy badań będziemy ewentualnie realizować już we współpracy z partnerem biznesowym. Z insuliną mamy zakończone badania na niewielkich grupach małych zwierząt, czyli początek badań przedklinicznych. Przed nami badanie w zewnętrznym, akredytowanym laboratorium, aby potwierdzić wyniki uzyskiwane w naszych polskich warunkach. jeżeli chodzi o semaglutyd – jesteśmy na podobnym etapie, wciąż jednak optymalizujemy rozwiązanie, tak aby osiągnąć poziom dostępności dwukrotnie wyższy niż obecne 4 proc. Wiemy, iż wówczas wzbudzilibyśmy duże zainteresowanie wśród naszych potencjalnych partnerów – NovoNordisk, Eli Lilly czy AstraZeneca.

Jakie plany biznesowe?

– Na szczęście nasz model biznesowy jest elastyczny: możemy współpracować z firmami farmaceutycznymi opracowując nieinwazyjne leki w postaci transdermalnej dla ich grup pacjentów lub rozwijać produkty pod marką Biotts. Kluczowym kamieniem milowym będą pomyślne wyniki badań klinicznych pierwszej fazy z naszymi głównymi produktami. Spółka na obecnym etapie ma zapewnione środki finansowe, niemniej rozpatrujemy różne możliwości finansowania, w tym pozyskanie środków z jednej z europejskich giełd.

– Technologia już została opatentowana. Gdzie są największe zagrożenia, najważniejsza konkurencja?

– Na świecie istnieje również kilka firm, które pracują na technologiami transdermalnymi, aby móc transportować większe cząsteczki. Żadna z nich nie pracuje nad transdermalną insuliną czy semaglutydem. Firmy te rozwijają technologie mikroigłowe, które de facto nie są technologiami nieinwazyjnymi. Koszty związane z wprowadzeniem systemu mikroigłowego są wysokie, stąd prawdopodobnie dlatego przez cały czas nie widzimy żadnego komercyjnego sukcesu w tej materii.

– Kiedy na rynku leków pojawi się pierwszy produkt, wykorzystujący Waszą technologię?

– Bardzo bym chciał, żeby to się stało w ciągu trzech – czterech lat, ale nie później niż w 2027 roku. Cały zespól jest zaangażowany, aby móc wprowadzić nieinwazyjną alternatywę dla pacjentów możliwie szybko.

(rozmawiał Krzysztof Jakubiak)

Idź do oryginalnego materiału