Klub Prawa i Sprawiedliwości złożył wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec minister zdrowia Izabeli Leszczyny – poinformował 7 listopada szef tego klubu Mariusz Błaszczak. – Wniosek jest konsekwencją zapaści w służbie zdrowia, do jakiej doszło po 10 miesiącach rządów koalicji 13 grudnia – powiedział.
Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka marszałka Sejmu Szymona Hołowni, potwierdziła, iż wniosek PiS wpłynął do Sejmu.
Roztrwoniony dorobek PiS?
Jak mówił Mariusz Błaszczak na porannej konferencji prasowej, „wniosek jest konsekwencją zapaści w służbie zdrowia, do jakiej doszło po 10 miesiącach rządów koalicji 13 grudnia i po 10 miesiącach rządów pani minister Leszczyny”. Ocenił, iż szefowa resortu „jest niekompetentna i roztrwoniła dorobek z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości związany ze wzmacnianiem polskiej służby zdrowia”.
Poseł PiS Katarzyna Sójka dodała, że obecna minister bierze odpowiedzialność „za lawinowo pogarszającą się sytuację w ochronie zdrowia”. Przypomniała, iż 6 listopada przed Sejmem protestowali fizjoterapeuci, którzy – jak powiedziała – przyszli ze sztandarem, na którym mieli napisane, iż „minister Leszczyna wykańcza polskiego pacjenta”.
– Mówią o tym wprost, ponieważ pani minister bezkompromisowo zaproponowała odebranie pacjentom najciężej chorym, pacjentom z niepełnosprawnościami, również pacjentom leżącym fizjoterapię w warunkach domowych – powiedziała posłanka PiS.
Dodała, iż 111 oddziałów położniczych na ponad 300 funkcjonujących w Polsce, czyli ponad 30 proc., może stracić możliwość finansowania, podobnie jak siedem na dziewięć funkcjonujących kardiochirurgii dziecięcych.
Problemy finansowe NFZ
Pod koniec października podczas spotkania z premierem Donaldem Tuskiem i minister Izabelą Leszczyną przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych przekazali, iż jeszcze w tym roku w systemie ochrony zdrowia zabraknie ok. 15 mld zł. O niedomykającym się budżecie na zdrowie w bieżącym roku od kilku miesięcy mówią nie tylko dyrektorzy szpitali, ale także m.in. samorząd lekarski (wysłał w tej sprawie kilka tygodni temu list do premiera) oraz organizacje zajmujące się ochroną zdrowia.
Federacja Pracodawców Polskich oceniła ostatnio, iż NFZ stracił możliwość finansowania świadczeń na obecnych zasadach. – W przyszłym roku, żeby system funkcjonował tak, jak w tym – co nie jest żadną rewelacją – brakuje 27 mld zł, a w 2026 r. będzie 41 mld zł – stwierdził w połowie października ekspert FPP Wojciech Wiśniewski.
Minister Leszczyna mówiła pod koniec września w TVN24, iż trudności NFZ biorą się z tego, iż poprzedni rząd przeniósł finansowanie zadań i działań wartych w tej chwili 13 mld zł z budżetu państwa do finansowania przez fundusz. Wskazała również, iż koszty NFZ rosną dużo szybciej niż przychody ze składki ze względu na wprowadzoną przez PiS ustawę o minimalnym wynagrodzeniu dla pracowników ochrony zdrowia.
Źródła problemów
Resort zdrowia podnosi, że problemy mają kilka przyczyn. Wskazuje m.in. na konieczność sfinansowania podwyżek dla personelu medycznego, do czego obliguje ustawa o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia (zakłada mechanizm corocznego waloryzowania płac). Według informacji MZ przez ostatnie trzy lata ustawa o wynagrodzeniach kosztowała NFZ ok. 80 mld złotych.
W kwestii oddziałów położniczych szefowa resortu zdrowia mówiła pod koniec września w TVN24, iż resort prowadzi rozmowy ze starostami na temat konsolidacji szpitali.
– jeżeli mamy trzy powiaty, to zdecydujemy: niech w jednym będzie chirurgia ostra, w drugim chirurgia planowa, w trzecim porodówka, a w czwartym pediatria – wyjaśniła.
Leszczyna podkreśliła, iż pacjenci oczekują świadczeń najwyższej jakości, a „nie jest możliwe, żeby taki wysoki poziom medycyny, który mamy w Polsce, utrzymać we wszystkich maleńkich szpitalach” i „dlatego potrzebne jest porozumienie między powiatami”.