Niepełnosprawna intelektualnie 52-letnia kobieta przyleciała z Francji do Polski i została bez jakiejkolwiek opieki. Podróżowała z mamą, która zasłabła i nieprzytomna od kilku dni leży w szpitalu. Losem pani Agnieszki zainteresował się jedynie taksówkarz. Ustalił, iż nie ma ona ani w Polsce, ani we Francji nikogo bliskiego. Nie wiadomo nawet, gdzie mieszka. Co dalej? Materiał "Interwencji".
Pani Agnieszka jest zdana na pomoc taksówkarza. Nie ma nikogo bliskiego

O dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się 52-letnia, niepełnosprawna intelektualnie pani Agnieszka, powiadomił naszą redakcję pan Adam. Jest taksówkarzem, który 21 października tego roku odbierał panią Agnieszkę i jej 87-letnią matkę z lotniska.
Kobiety przyleciały z Francji, gdzie na stałe mieszkają. Niestety cztery dni temu matka pani Agnieszki zasłabła. W stanie krytycznym trafiła do warszawskiego szpitala. Jest w śpiączce. Jej córka została sama w hotelu.
Taksówkarz szuka pomocy. "Zostałem im tylko ja"
- Przyleciały do Polski sprawdzić, jak idzie ustalenie majątku po zmarłym ojcu pani Agnieszki. Jej mama stwierdziła, iż to istotne i kluczowe, żeby zapewnić na wypadek, gdyby ona zmarła, żeby Agnieszka miała zabezpieczenie finansowe, jak najlepszą opiekę, najlepszy ośrodek, w razie potrzeby najlepsze lekarstwa – opowiada Adam Furmaniak, warszawski taksówkarz.
52-latka ma w Polsce przyrodnie rodzeństwo, ale pan Adam tłumaczy, iż "dzieci jej ojca nie chcą mieć żadnego kontaktu ani z panią Czesławą, ani ze swoją przyrodnią siostrą Agnieszką. Zostałem im tylko ja. A co ja mogę, jak jestem zupełnie obcą osobą?".
ZOBACZ: "Interwencja". Milionowe długi prezesa. Pracowników zostawił z niczym
Pan Adam od trzech dni desperacko poszukuje ośrodka, który mógłby zaopiekować się panią Agnieszką. Znalazł biegłą tłumaczkę języka francuskiego, która włączyła się do pomocy. Wszędzie, gdzie dzwonił, odmawiano, bo pani Agnieszka jest całkowicie ubezwłasnowolniona. Jej nieprzytomna mama jest jedynym opiekunem prawnym.
- Staram się pomóc praktycznie od wtorku, jak tylko pani Czesława trafiła do szpitala. W pierwszym kroku zwróciłem się do ambasady Francji. No ale po prostu zbyli mnie. Powiedzieli, iż nic nie pomogą, iż przecież są w Warszawie jakieś ośrodki pomocy społecznej, iż na pewno tutaj ktoś będzie mógł jej pomóc – relacjonuje Furmaniak.
- Pani w ambasadzie powiedziała mi po francusku, iż jest to niemożliwe, by one były obywatelkami Francji. A w zasadzie, to nie jest ich problem, bo one są, jak ona to ujęła, są pochodzenia polskiego, co jest prawdą. One się urodziły w Polsce, no ale obywatelstwo mają francuskie, leczą się tam - zaznacza Anna Mróz, biegła tłumaczka języka francuskiego.
Taksówkarz zdecydował się wezwać policję, otworzyć osobiste rzeczy pani Czesławy. Liczył na znalezienie w nich tropu, który doprowadziłby go do bliskich seniorki.
- Jedna osoba do mnie oddzwoniła, jakiś bardzo daleki krewny. Powiedział, iż nie zaopiekuje się jej córką z zespołem Downa, iż nikt z tej rodziny, którą zna, się nie zaopiekuje – opowiada.
Mieszkała we Francji. Potrzebuje specjalistycznej opieki
Tłumaczce Annie Mróz udało się dodzwonić do pielęgniarki, która pomagała rodzinie we Francji. Jej dane były z notesie pani Czesławy.
- Powiedziała, iż jak przewieziemy panią Agnieszkę, to ona jest w stanie zapewnić jej opiekę u niej w domu. To znaczy u pani Agnieszki w domu. I iż mamy ją przetransportować. Powiedziała, iż to jest sprawa ambasady i iż mamy się kontaktować z ambasadą. Robiłam to kilkukrotnie. Ambasada mówiła, iż to nie jest ich sprawa – mówi Anna Mróz.
ZOBACZ: "Interwencja". Kulisy zbrodni w Starej Wsi. Tajemnice Tadeusza Dudy
W sprawę zaangażował się również Tomasz Kulik, zastępca dyrektora Ośrodka Pomocy Społecznej dzielnicy Ochota w Warszawie.
- Dam znać, kiedy będę miał konkretne informacje, bo w tej chwili wiele różnych rzeczy ustalamy. Jestem m.in. w kontakcie z ambasadą. Jest bliżej niż dalej. Wiemy tylko tyle, iż pani korzystała na terenie Francji z opieki wytchnieniowej, więc jest tam wykwalifikowana opiekunka. Nic poza tym nie wiemy: gdzie panie dokładnie mieszkają, w jakich warunkach, czy jest tam jakaś rodzina, która mogłaby się panią zaopiekować - powiedział Kulik.
- Wiemy też, iż na terenie Polski nie ma nikogo, kto mógłby pani Agnieszce pomóc. A bezwzględnie wymaga ona całodobowej opieki. Stąd propozycja tego Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego, żeby zapewnić całodobową, odpowiednią opiekę w bardzo dobrych warunkach – dodał.
Dyrektor zapewnia, iż doraźnie pani Agnieszka może przebywać w kierowanym przez niego ośrodku. To dla Adama Furmaniaka olbrzymia ulga.
- Czuję radość, iż w końcu nie zostaje ta osoba sama - podsumowuje taksówkarz, nie kryjąc wzruszenia.
*Obecnie pani Agnieszka przebywa w Ursynowskim Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnym w Warszawie
Materiał "Interwencji" dostępny tutaj.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni











![Trwa akcja Movember. Czy Lubuszanie się badają? [SONDA]](https://zachod.pl/wp-content/uploads/2025/11/15f8ce3298e3002e568d86f166c9176b_xl.jpg)