Nazywam się Aleksandra Stasiak. W tym roku (2021) skończyłam 32 lata. Mieszkam z rodzicami i rodzeństwem w Lubiechowej na Dolnym Śląsku. Odwiedzając moją miejscowość, spotkać możemy hodowlę danieli i od niedawna, w bardzo bliskim sąsiedztwie, hodowlę alpak, z którymi zaprzyjaźniłam się bardzo szybko. W każdej wolnej chwili odwiedzam je i wyprowadzam na spacery. Pokochałam te zwierzęta, a one bardzo gwałtownie odwzajemniły moje uczucia.
Od najmłodszych lat choruję na epilepsję, a 6 lat temu zdiagnozowano u mnie chorobę Leśniowskiego – Crohna , która jest głównym powodem wyłonienia stomii. Osiem dni po moich 25 urodzinach, przeprowadzono operację i wyłoniono stomię, która uratowała mi życie. Zdaniem lekarzy miała być na pół roku, niedługo minie 7 lat, jak z nią żyję.
Ze stomią trzeba nauczyć się żyć – ja się nauczyłam. Bardzo pomogło mi w tym wielkie wsparcie rodziny, przyjaciół i znajomych. Każdy drobny gest, uśmiech dawał mi siłę, aby walczyć i starać się pogodzić z tym, iż stomia to nie wyrok – tylko sposób na życie. Przełomowym momentem w akceptacji mojej choroby było dzień, gdy pierwszy raz, będąc na plaży, odsłoniłam brzuch i zauważyłam, iż nikt nie zwraca na to uwagi. Wtedy zrozumiałam, iż ograniczenia, które mnie blokowały, były wyłącznie w mojej głowie.
Mam kilka pasji. Kocham zwierzęta, podróże, jednak najwięcej czasu, uwagi i serca oddaję rękodziełu, a dokładniej mówiąc, haftowi krzyżykowemu. Zajęcie to odstresowuje mnie, pozwala zapomnieć o troskach i chorobie. Mam piękną kolekcję własnoręcznie wykonanych obrazów. Moje prace były często wystawiane na regionalnych wystawach, konkursach i przeglądach. Ich zdjęcia publikuję na portalu społecznościowym FB pod adresem „Hafty Oli”. Uczęszczam na Warsztaty Terapii Zajęciowej w Świerzawie, gdzie rozwijam także swoje inne zainteresowania. Oprócz różnych technik haftu uczę się obcować z gliną, papierem, szkłem i wieloma innymi surowcami, z których powstają niesamowite prace. Często sama nie mogę uwierzyć, gdy patrzę na te piękne przedmioty, iż wyszły spod rąk moich i innych uczestników naszych warsztatów. Skoro jestem już przy moich przyjaciołach, to mogę powiedzieć, iż moją największą pasją są ludzie. Nie wyobrażam sobie życia bez bratnich dusz wokół. Na szczęście właśnie takie osoby otaczają mnie i w domu rodzinnym, i na Warsztatach Terapii Zajęciowej.
Sesja fotograficzna, to moje wielkie, spełnione marzenie ,za które z całego serca dziękuję Fundacji Stomalife.
Autor fotografii: Justyna Januszka