Okiem naczelnego: Koniec roku szkolnego… ale nie tylko dla dzieci

razemztoba.pl 7 godzin temu

Dziś oficjalnie zakończył się kolejny rok szkolny. I choć moje czasy podstawówki, liceum czy choćby studiów to już dawno zamknięty rozdział (mam 39 lat, więc sami rozumiecie), to jednak ten dzień co roku niesie ze sobą jakąś nostalgię, refleksję… i niekiedy ulgę – choćby dla dorosłych.

Każdy, kto ma dzieci w wieku szkolnym, wie, jak wyglądał ten rok – kartkówki, sprawdziany, wieczne „Mamo, a mogę nie iść dziś do szkoły?”, poranne pobudki, robienie śniadaniówek na autopilocie i walka z zadaniami z matmy, które już dawno przerosły moje kompetencje (i cierpliwość). Ale był też śmiech, duma z postępów, niekończące się rozmowy o kolegach, nauczycielach i klasowych dramatach. To był intensywny czas.

Ale my – dorośli – też mieliśmy swój „rok szkolny”. Ciągłe ogarnianie, praca zawodowa, dom, obowiązki, próbując nie zwariować i jeszcze „być obecnym”. I tak jak dzieci dzisiaj kończą pewien etap i mogą przez chwilę odetchnąć, tak my też powinniśmy dać sobie na to przestrzeń. choćby jeżeli to tylko weekend bez planów, wieczór bez wyrzutów sumienia, iż nic produktywnego nie robimy, czy po prostu moment, w którym powiemy sobie: Dobra robota. Przetrwaliśmy. Znowu.

Dzieciom gratuluję – świadectw, wysiłku, nowych przyjaźni i odwagi, by codziennie iść do szkoły i się mierzyć ze światem. Rodzicom – wytrwałości, codziennego ogarniania chaosu i tej niewidzialnej pracy, którą robimy bez fanfar. Nauczycielom – dziękuję. Bez Was to wszystko nie miałoby sensu.

A teraz… wakacje. choćby jeżeli tylko w sercu.

Idź do oryginalnego materiału