Tekst Rafała Janiszewskiego, właściciela Kancelarii Doradczej Rafał Janiszewski:
Koncentrując się na zarządzaniu systemem ochrony zdrowia, można stwierdzić, iż będzie to trudna koalicja, ale nie z tego powodu, iż najważniejsze obietnice ugrupowań się różnią. Niektóre są sprzeczne, to fakt – na przykład politycy KO i Lewica zapowiedzieli liberalizację aborcji do dwunastego tygodnia, a Trzeciej Drogi – iż kwestie światopoglądowe będą rozstrzygane w referendum. Ja jednak skupiam się na kwestiach stricte systemowych, a zmiany w prawie aborcyjnym takie nie są.
System ochrony zdrowia jest wypadkową filozofii partii. Trzeba na niego patrzeć w powiązaniu z innymi obszarami, jak choćby finansami publicznymi i pomocą społeczną.
Sytuacja finansowa w systemie ochrony zdrowia jest trudna ze względu na zadłużenie szpitali i niedoszacowanie wyceny świadczeń. Przedstawiciele wszystkich partii opozycyjnych mówią, iż trzeba zwiększyć finansowanie tego sektora i postulują podniesienie wycen, ale różnice między nimi dotyczą sprawy zasadniczej, czy polityka zdrowotna ma być socjalna, czy liberalna.
Politycy Lewicy, PSL i Polski 2050 chcą pierwszego wariantu. Zapowiadają projekty, które mają poszerzyć dodatki socjalne, bardziej upowszechnić dostęp do świadczeń, a jednocześnie postulują centralne zarządzanie systemem. Przedstawiciele KO widzą rzecz inaczej. Od lat dążą do decentralizacji oraz uruchomienia mechanizmów rynkowych. Droga do realizacji postulatów prorynkowych wcale nie będzie trudna, gdyż wbrew pozorom polityka Prawa i Sprawiedliwości doprowadziła do rozwoju komercjalizacji usług medycznych. Niesatysfakcjonujące wynagrodzenia w połączeniu z trudnymi warunkami pracy w sektorze publicznym spowodowały odpływ personelu medycznego do sektora prywatnego, który w związku z tym w ostatnich latach bardzo intensywnie się rozwinął.
Wracając do poszukiwania wspólnej koncepcji koalicji na zarządzanie ochroną zdrowia – wydaje się, iż należałoby, owszem, rozwijać sektor publiczny – jak chcą politycy z PSL, Polski 2050 oraz Lewicy – ale w zakresie podstawowym, co nie przeczyłoby prorynkowemu podejściu przedstawicieli KO.
Trudność stojąca przed tą koalicją tkwi przede wszystkim w braku koncepcji gruntownej zmiany systemu. Spodziewam się, iż jego zasadnicza konstrukcja, opierająca się na centralnym budżecie rozdzielanym na poszczególne regiony, się nie zmieni. Liczę też głęboko, iż to, co stworzył PiS, a jest dobre, nie zostanie zaprzepaszczone. Mam na myśli na przykład systemy informatyczne do zarządzania systemem, czyli celowe inwestycje, które oczywiście trzeba dofinansować i dokończyć, a są one z całą pewnością temu systemowi potrzebne i powinny być wykorzystywane.
Cieszy mnie to, iż wszyscy potencjalni koalicjanci widzą potrzebę wzmocnienia struktury kadr medycznych oraz tworzenia pomostu pomiędzy zasobami, które mamy dzisiaj, a tymi, które dopiero powstaną w przyszłości. Takim pomostem są profesje medyczne.
Zwykle sporo uwagi w kampanii wyborczej poświęca się opowiadaniu, co takiego wydarzy się w ciągu pierwszych stu dni działania nowego rządu.
Spodziewam się, iż rząd koalicyjny zrealizuje w tym czasie obietnice dotyczące ochrony zdrowia niebędące zmianami systemowymi, takie jak refundacja in vitro czy upowszechnienie dostępu do antykoncepcji.
Tabletka po stosunku dostępna bez recepty? Prosta sprawa. Uruchomienie centralnego programu finansowania sztucznego zapłodnienia? Również.
Pytanie, skąd wziąć na to pieniądze? Samo in vitro bardzo dużo nie kosztuje, ale o ile popatrzymy na obietnice wszystkich koalicjantów – Lewica chce na przykład leków za 5 złotych, a Trzecia Droga zwrotu kosztów prywatnej porady, jeżeli pacjent nie był w stanie uzyskać jej w systemie publicznym w ciągu 60 dni – to mówimy już o pieniądzach tak potężnych, iż przy aktualnej konstrukcji systemu realizacja ich wszystkich jest niewykonalna.
Wracając do generalnej koncepcji, czyli sprowadzenia zarządzania ochroną zdrowia do samorządów, jak chce KO, priorytetem jest, by właśnie do samorządów skierować strumień pieniędzy. To również trzeba zrobić w pierwszych stu dniach nowego rządu, tym bardziej iż przecież za chwilę czekają nas wybory samorządowe.
Pieniądze to nie wszystko. Pozytywne jest to, iż wszyscy członkowie potencjalnej koalicji mówią o wyższych wycenach świadczeń.
Trzeba też podjąć decyzję, co zrobić z zadłużeniem szpitali. Przedstawiciele Lewicy mówią, aby oddłużyć. To tylko pół prawdy, ponieważ już to robiliśmy wielokrotnie i nie przynosiło to efektów – placówki ponownie się zadłużały. jeżeli więc politycy wspólnie zdecydują się na oddłużenie, to działanie to powinno iść w parze ze zmianą sposobu finansowania systemu, urealniając zasoby do potrzeb, a także wspomnianą korektą wycen świadczeń.
Spodziewam się, iż narzędzia zarządzania jakością w ochronie zdrowia pozostaną, ponieważ to przedstawiciele KO jako pierwsi wyszli z koncepcją takiej ustawy. Prawo uchwalone przez PiS daleko od jej wizji nie odbiega, a jakość jest nam potrzebna dlatego, iż jest narzędziem do weryfikowania świadczeniodawców, do zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa oraz komfortu, ale też w pewnym stopniu do racjonalizacji wydatków.
Podsumowując, koncepcja ochrony zdrowia uwzględniająca poglądy gospodarcze, społeczne i światopoglądowe wszystkich potencjalnych koalicjantów będzie trudna do wypracowania. Sugeruję przyszłemu rządowi, by rozpoczął zarządzanie tym obszarem od stworzenia wspólnej polityki zdrowotnej państwa. Zaapeluję – nie wyrzucajcie, a wykorzystajcie to, co dobrego zostało po poprzednikach.
.