Sobota 13 września przeszła do historii jako dzień, gdy Polska stanęła. Około południa terminale płatnicze odmówiły posłuszeństwa w całym kraju. Bankomaty opustoszały w godzinę, a kolejki liczyły dziesiątki osób. Teraz eksperci biją na alarm.

Fot. Warszawa w Pigułce
Godzina 12:00 stała się punktem zwrotnym. Terminale płatnicze od Warszawy po Wrocław przestały działać jednocześnie. Słowo „odrzucona” zabrzmiało w tysiącach sklepów, restauracji i na stacjach benzynowych. Klienci z pełnymi wózkami patrzyli na kasjerki z niedowierzaniem.
Awaria dotknęła firmę eService – jednego z największych operatorów płatności w Polsce i Europie Środkowej. Spółka obsługuje niemal co trzecią płatność bezgotówkową w kraju i rozlicza rocznie około 3,6 miliarda transakcji. Gdy system padł, sparaliżował handel w całej Polsce.
Polacy ruszyli po gotówkę
Reakcja była natychmiastowa. Kolejki przed bankomatami rosły w tempie ekspresowym. Każdy klient wypłacał maksymalne dzienne limity – najczęściej między 1500 a 2000 złotych. W centrach handlowych i dzielnicach mieszkaniowych powstały żywe mury ludzi, którzy nerwowo sprawdzali telefony i wymieniali informacje o dostępności gotówki.
Bankomaty opustoszały w czasie rzeczywistym. Świadkowie relacjonowali, iż urządzenia traciły płynność finansową już po pierwszej godzinie oblężenia. W wielu miejscach kolejki liczyły po 20-30 osób. Ludzie dzielili się informacjami o lokalizacjach innych bankomatów – może tam jeszcze są pieniądze.
Szczególnie dramatyczne sceny rozgrywały się w galeriach handlowych. Klienci po nieudanych zakupach natychmiast kierowali się po gotówkę. Niektórzy zostawiali pełne wózki przy kasach, obiecując powrót z pieniędzmi. Atmosfera gęstniała z każdą minutą – wszyscy zdawali sobie sprawę, iż im później podejdą do bankomatu, tym mniejsza szansa na wypłatę.
Pracownicy sklepów znaleźli się w sytuacji bez precedensu. Wszędzie pojawiły się kartki informujące o możliwości płatności wyłącznie gotówką. Klienci z wypełnionymi wózkami musieli podejmować błyskawiczne decyzje – co jest naprawdę niezbędne, a co można zostawić.
Stacje benzynowe stały się sceną prawdziwego dramatu. Część kierowców zatankowała pojazdy, dopiero później odkrywając niemożność zapłacenia. Właściciele stacji byli zmuszeni do zapisywania danych osobowych klientów i zaufania im na słowo co do przyszłej płatności. To był prawdziwy test społecznego zaufania.
W małych sklepach osiedlowych sytuacja wyglądała nieco inaczej. Właściciele, znający swoich stałych klientów, częściej decydowali się na „kredytowanie” zakupów. Fraza „będę pani winien” padała wielokrotnie tego dnia. W dużych sieciach handlowych taki scenariusz był jednak całkowicie wykluczony ze względu na procedury korporacyjne.
Restauracje i kawiarnie również musiały improwizować. Klienci, którzy już skończyli posiłek, stawali przed dylematem – zostać jako „zakładnicy” do czasu naprawy systemu, czy pobiec po gotówkę, ryzykując oskarżenie o próbę ucieczki bez płacenia.
Awaria usunięta po trzech godzinach
Około godziny 15:00 firma eService poinformowała, iż awaria została usunięta i wszystkie funkcjonalności działają już poprawnie. Minister finansów Andrzej Domański potwierdził, iż płatności kartami i BLIK-iem są przywrócone, zapowiadając wyjaśnienie przyczyn awarii.
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski uspokajał, iż nic nie wskazuje na atak z zewnątrz. Jednak najważniejszy jest fakt, iż to już nie pierwsza tego typu sytuacja w 2025 roku. Podobne problemy dotknęły Polskę we wrześniu, gdy awaria BLIKa sparaliżowała płatności mobilne w całym kraju.
Co to oznacza dla ciebie?
Sobotnie wydarzenia obnaży fundamentalną prawdę – żyjemy w cyfrowej bańce gotowej pęknąć w każdej chwili. Osoby posiadające gotówkę praktycznie nie odczuły skutków awarii, podczas gdy ci polegający wyłącznie na elektronicznych metodach płatności musieli opuszczać sklepy z pustymi rękami.
Co zrobić, żeby nie zostać bez pieniędzy podczas kolejnej awarii? Ekspert finansowy Karol Słobodzian rekomenduje utrzymywanie w domu rezerwy gotówkowej od 500 do 1000 złotych na przypadek kryzysu. To może wydawać się dużo, ale gdy system płatności padnie, ta gotówka stanie się twoim jedynym ratunkiem.
Europejskie banki centralne sugerują jeszcze większe kwoty. W Holandii czy Szwecji, gdzie transakcje gotówkowe adekwatnie nie istnieją, rekomenduje się 600-800 euro tygodniowo na osobę. To pokazuje skalę problemu – im bardziej uzależnieni jesteśmy od technologii, tym większa rezerwa gotówki jest potrzebna.
Jak przygotować się na kolejną awarię?
Noś przy sobie minimum 200-300 złotych w portfelu. To wystarczy na podstawowe zakupy, tankowanie czy nagłe wydatki. jeżeli masz dzieci, upewnij się, iż wiedzą, gdzie w domu trzymasz awaryjną gotówkę – na wypadek gdyby awaria zastała cię poza domem.
Regularnie sprawdzaj stan gotówki w portfelu. Łatwo zapomnieć o fizycznych pieniądzach, gdy codziennie płacimy telefonem. Ustal sobie zasadę – gdy gotówka spadnie poniżej 200 złotych, od razu wypłać więcej. Nie odkładaj tego na później, bo właśnie wtedy może nastąpić awaria.
Monitoruj komunikaty banków o planowanych pracach technicznych. jeżeli twój bank zapowiada przerwę serwisową w weekend, zaplanuj wypłatę gotówki wcześniej. Pamiętaj też, iż podczas przerw technicznych w jednym banku inne bankomaty mogą nie działać dla twoich kart.
Zapisz w telefonie numery infolinii swojego banku. W przypadku awarii będziesz mógł gwałtownie sprawdzić, co się dzieje i kiedy systemy wrócą do normy. Niektóre banki oferują też powiadomienia SMS o awariach – warto włączyć taką usługę.
Dlaczego technologia zawodzi?
Systemy płatnicze to skomplikowana infrastruktura opierająca się na wielu połączonych ze sobą elementach. Wystarczy awaria jednego ogniwa, by sparaliżować handel w całym kraju. W przypadku eService problem dotknął operatora obsługującego miliony transakcji dziennie – stąd tak wielka skala kryzysu.
Eksperci od lat ostrzegają przed konsekwencjami nadmiernego uzależnienia od płatności elektronicznych. Brak dostępu do własnych środków, choćby przez kilka godzin, może wywołać chaos o realnym potencjale zagrożenia bezpieczeństwa państwa. W kraju, gdzie większość transakcji odbywa się bezgotówkowo, każda awaria ma moc sparaliżowania gospodarki.
To nie pierwsza i nie ostatnia tego typu sytuacja. W marcu podobne problemy dotknęły Polskę, paraliżując handel na niemal godzinę. We wrześniu awaria BLIKa pozostawiła bez dostępu do płatności mobilnych miliony użytkowników. Te incydenty pokazują, iż systemy płatnicze są bardziej kruche, niż nam się wydaje.
Gotówka nigdy nie potrzebuje internetu
Najważniejsza lekcja z sobotniej awarii brzmi: technologia zawodzi, ale gotówka nigdy nie potrzebuje internetu do funkcjonowania. To prosta prawda, którą łatwo zapomnieć w świecie, gdzie wszystko płacimy telefonem.
Nie chodzi o rezygnację z wygody płatności elektronicznych. Chodzi o przygotowanie się na sytuację, gdy te wygodne systemy przestaną działać. Rezerwa gotówkowa w domu i portfelu to nie relikt przeszłości – to podstawowe zabezpieczenie na wypadek kryzysu.
Pamiętaj też, iż podczas awarii nie tylko ty będziesz szukać gotówki. Bankomaty opustoszeją w ciągu godziny, a kolejki będą liczyć dziesiątki osób. Im wcześniej będziesz miał przygotowaną rezerwę, tym spokojniej przeczekasz kolejną awarię. Bo jak pokazują ostatnie miesiące – to tylko kwestia czasu, gdy system znowu padnie.