O zdrowiu przy AMiSNS

razemztoba.pl 1 dzień temu

Przy Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych wystartowały tegoroczne Elbląskie Dni Zdrowia. Można było m.in. zbadać słuch, zmierzyć poziom glikemii, zbadać poziom cholesterolu, trójglicerydów czy kwasu moczowego.

KLIKNIJ W ZDJĘCIE GŁÓWNE I ZOBACZ FOTORELACJĘ Z WYDARZENIA

Elbląskie Dni Zdrowia w ostatnich latach wpisywały się w obchody Święta Chleba lub Dni Elbląga. Tym razem jest to zupełnie odrębne wydarzenie, które zorganizowane zostało przez Urząd Miasta oraz Akademię Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych. W wydarzenie włączyły się także: Szpital Miejski, Wojewódzki Szpital Zespolony, Sanepid, Stowarzyszenie „Serce za uśmiech” i Stowarzyszenie „Lazarus”.

– Przy naszym stoisku można wykonać badania profilaktyczne, takie jak między innymi pomiar glikemii, pomiar cholesterolu, trójglicerydów czy kwasu moczowego – wymienia Danuta Stanicka, edukator zdrowia z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. – Pomimo iż jesteśmy w wielu miejscach i dużo osób się do nas zgłasza, to w dalszym ciągu uważam, iż trzeba o profilaktyce mówić – dodaje.

W tym roku motywem przewodnim były drogi oddechowe. W przededniu dnia bez papierosa, mówiono mi.in. o skutkach palenia papierosów.

– Hasło tegorocznej edycji brzmi elbląskie drogi oddechowe. W tym roku skupiamy się właśnie na tym zagadnieniu, dlatego tak dużo tematów jest temu poświęcone. Mamy badania spirometrii, mamy badania migdałków, badania słuchu – wylicza Monika Kurpanik, dyrektor departamentu zdrowia i spraw społecznych UM. – Jutro w ratuszu staromiejskim będzie wiele ciekawych wykładów właśnie poświęconych drogom oddechowym. Zorganizowaliśmy konkurs śladami zdrowego powietrza dla uczniów elbląskich szkół i myślę, iż to już będzie taka inicjatywa, która się wpisze na stałe w kalendarz miejskich imprez i taki mamy plan, by co roku to wydarzenie właśnie poświęcić jednej tematyce, jednemu obszarowi zdrowia i mówić, jak bardzo ważna jest profilaktyka zdrowia.

Oddaj cząstkę siebie po śmierci

Podczas pierwszego dnia Elbląskich Dni Zdrowia zachęcano także do wyrażenia woli dawstwa narządów po śmierci. O tym jak ważne jest to, by zostawić cząstkę siebie i dać komuś „drugie życie” mówił nam Grzegorz Perzyński, który dzięki przeszczepowi wątroby takie „drugie życie” otrzymał.

– W 2002 roku zdiagnozowano u mnie kompletną niewydolność wątroby, która doprowadziła do przeszczepienia wątroby. Rok wcześniej mój brat miał przeszczepioną pierwszy raz nerkę i szczerze powiedziawszy nie potrafiłem sobie tego uzmysłowić, jak to jest możliwe, iż w ciągu jednego roku, w jednej rodzinie, może dojść do przeszczepienia dwóch różnych narządów – wspomina Grzegorz Perzyński.

Jak podkreśla, na żadnym z etapów choroby nie poddawał się, mimo iż bardzo długo nie można było znaleźć dawcy.

– Walczyłem w swojej głowie o przetrwanie tak naprawdę jeszcze zanim okazało się, iż ta wątroba się znalazła. adekwatnie byłem świadkiem swojego umierania, bo z dnia na dzień, z godziny na godzinę człowiek czuje, iż słabnie, iż odchodzi, a wie, iż jedyną szansą na przeżycie jest przeszczepiona wątroba. No i udało się. adekwatnie to był cud. To był cud medyczny, bo tak adekwatnie lekarze to określili – zaznacza.

Po powrocie do zdrowia pan Grzegorz założył Fundację Transplantacja, która wspiera osoby oczekujące na transplantację.

– Po jakimś czasie pomyślałem sobie, iż warto moją w miarę szybką rehabilitację i powrót do zdrowia przekuć w jakieś pozytywne społeczne działania. (…) W 2020 roku założyłem fundację, która w tej chwili wspiera pacjentów około transplantacyjnych. Działamy też jako rzecznicy idei transplantacji, prowadzimy kampanię społeczną „Od przeszczepienia do Ironmana”. Ja już po przeszczepieniu zacząłem trenować triatlon. Ukończyłem kilkanaście zawodów, w tym prawie całego Ironmana, bez 20 km, bo zabrali o 22:00 metę i poszli do domu, nie czekając na mnie – uśmiecha się Grzegorz Perzyńśki. – Chodziło tylko oczywiście o pokonanie dystansu i pokazanie, wysłanie sygnału światu, iż jest coś takiego jak transplantacja. Tylko ona ma sens wtedy i ona ratuje życie wtedy, jeżeli jest dawca. Ja żyję dzięki swojemu dawcy i jego rodzinie, która uszanowała decyzję tego dawcy i to jest coś niesamowitego, iż już prawie 23 lata żyję na tym świecie, żyję drugim życiem, pięknym, wspaniałym, szczęśliwym życiem tylko dlatego, iż ktoś kiedyś wyraził na to taką zgodę.

A zgoda na dawstwo narządów po stwierdzonej śmierci pnia mózgu jest w Polsce coraz częstsza.

– Ten rok jest rekordowy dla polskiej transplantologii. Tak jak co roku ilość narządów przeszczepionych to ponad 1000, 1200,1400, tak w tym roku przekroczyliśmy magiczną liczbę roczną ponad 2000 przeszczepień. Mam na myśli narządy unaczynione, czyli te duże, przez które płynie krew. Natomiast problemem jest liczba oczekujących na te przeszczepienia, która jest ponad dwa razy większa niż to, co mimo tego zwiększenia udało się przeszczepić w Polsce – podkreśla Beata Januszko-Giergielewicz, prorektor ds. edukacji medycznej studentów AMiSNS, lek. internista, specjalista ds. nefrologii i transplantologii medycznej.

Jak wygląda kwestia dawstwa prawnie?

– Według prawa nie istnieje coś takiego jak wyrażenie zgody za życia. To jest w innych krajach praktykowane. U nas nie, my mamy tylko w Polsce rejestr sprzeciwu za życia, czyli o ile ktoś nie zgadza się z faktem, iż życzyłby sobie po śmierci, żeby jego narządy kogoś wspomogły w drodze przeszczepienia narządu, może taki protest, taką niechęć, zgłosić w rejestrze sprzeciwu, który można pozyskać na stronach internetowych Poltransplantu i z tej instytucji. To jest instytucja organizująca całą legislację przeszczepów. W Polsce jest to przesyłane do takiej centralnej bazy i o ile jest jakieś wydarzenie, gdzie trzeba osobę potencjalnie zgłosić jako dawcę, to cała akcja zaczyna się od sprawdzenia tego sprzeciwu. Czyli inaczej myśląc, my wszyscy jako społeczeństwo, które nie wyraziło sprzeciwu, stajemy się potencjalnymi dawcami z punktu widzenia prawnego. To jest tak zwana domniemana zgoda, czyli żyjemy w takim statusie, iż ten, kto się nie sprzeciwił, potencjalnie jest dawcą – wyjaśnia Beata Januszko-Giergielewicz.

Ekspertka dodaje jednocześnie, iż w praktyce wiele do powiedzenia ma jednak rodzina zmarłego.

– Rzeczywistość jest trochę inna, ponieważ w Polsce siła rodziny jest ogromna, mamy silne więzi i to się często przekłada na ogromny żal w momencie straty danej osoby i ta informacja o śmierci mózgu, o tym, iż zespół medyczny rozmawia z rodziną o możliwości pobrania narządu do przeszczepienia jest dramatem, wstrząsem i często budzi taki bunt, rodzina nie zgadza się. Według prawa nie ma takiego zapisu, iż rodzina nie może się nie zgodzić, jednak jest coś takiego jak prawo zwyczajowe i nie działamy wbrew bliskim osobom zmarłym – mówi Januszko-Giergielewicz.

Jeśli chcemy, by nasze narządy zostały po śmierci wykorzystane do przeszczepu, to możemy wypełnić tzw. oświadczenie woli. Trzeba podać na nim swoje dane, tj. imię, nazwisko, PESEL. Można je znaleźć TUTAJ – KLIKNIJ TU.

Powstała wyjątkowa aplikacja

– My jako uczelnia i ja jako transplantolog, poszliśmy dalej. Chcieliśmy – i to dokonało się – stworzyć taką cyfrową bazę świadectw woli. Ona nie ma absolutnie żadnego imiennego charakteru, tylko będziemy po prostu obserwować, ile osób zdecydowało się „kliknąć”, bo opracowaliśmy specjalną do tego typu działań aplikację, nazywa się „Przeszczep”. Ona właśnie dzisiaj urodziła się nam, a adekwatnie wczoraj, po tygodniu prac technicznych. W sumie prace nad nią trwały 3 lata i na dzisiaj już mamy taki pierwszy pakiet, który będzie służył – zaznacza Beata Januszko-Giergielewicz.

W aplikacji będzie można znaleźć informacje o transplatologii w Polsce, będą tam ankiety, ale co najważniejsze – cyfrowe świadectwo woli.

– Nasze komórki też są teraz naszym przekaźnikiem. Rozmawiamy, wysyłamy sms-y, cały czas ich używamy i o ile ktoś będzie miał taką aplikację, to już świadczy to o tym, iż się interesuje, iż o ile już używał tej aplikacji i kliknął to świadectwo woli, to też rodzina pewnie będzie o tym wiedziała. Więc ratownicy w jakiejś sytuacji stresowej, mam na myśli jakiś wypadek, będą pytać rodzinę „czy państwo słyszeli, może miał taką aplikację, bądź nie miał”, bo tam też można takie oświadczenie poświadczyć elektronicznie. Liczymy na to, iż ten dostęp będzie szeroki, atrakcyjny, szczególnie dla młodych ludzi. Przy okazji zyskamy my jako środowisko, pewną wiedzę, czy taka metoda jest skuteczna, bo musimy używać różnych, wszystkich dostępnych metod – puentuje nasza rozmówczyni.

POSŁUCHAJ:
Monika Kurpanik – dyrektor departamentu zdrowia i spraw społecznych UM
Grzegorz Perzyński – założyciel Fundacji Transplantacja
Beata Januszko-Giergielewicz – prorektor ds. edukacji medycznej studentów, lek. internista, specjalista ds. nefrologii i transplantacji medycznej (o transplantacji)
Beata Januszko-Giergielewicz – prorektor ds. edukacji medycznej studentów, lek. internista, specjalista ds. nefrologii i transplantacji medycznej (o aplikacji)
Idź do oryginalnego materiału