Przyjęcie podejścia restrykcyjnego może rodzić obawy, iż wzbudzi w młodym człowieku jeszcze większą chęć spróbowania substancji, bo zakazane rzeczy smakują – jak wiemy – w sposób szczególny. Podejście przyzwalające z kolei jest odbierane przez młodych ludzi jako wyraz akceptacji dorosłych dla kosztowania przez nich świata używek. Nie zawsze jednak w taki sam sposób myślą o tym dorośli. Kierowani dobrymi intencjami rodzice częstują alkoholem swoje nastoletnie dzieci, widząc w tym swoją szansę na ochronienie ich przed późniejszymi kłopotami związanymi z alkoholem. Dorosłym daje to poczucie kontroli nad tym, co robi ich dziecko. W domyśle – odczarowuje niejako magię zakazanego owocu. Osłabia siłę jego przyciągania. Ale czy jest tak faktycznie? Okazuje się, iż niekoniecznie.
Zacznijmy od tego, iż w świetle najnowszych badań nie ma dowodów na to, iż podawanie nastolatkom alkoholu przez rodziców chroni je przed jego problemowym używaniem w przyszłości. Istnieją natomiast dowody na to, iż rodzice, którzy częstują swoje nastoletnie dzieci napojami alkoholowymi, mogą zwiększać prawdopodobieństwo wystąpienia ryzykownych zachowań związanych z alkoholem u swoich dzieci. Australijskie badania prowadzone przez sześć lat na grupie nastolatków w wieku od dwunastego roku życia wykazało, iż w porównaniu z dziećmi w wieku szkolnym, które nie miały dostępu do alkoholu, młodzi ludzie, którzy byli przez swoich rodziców alkoholem, częściej zgłaszali upijanie się i doświadczali szkód związanych ze spożywaniem alkoholu, takich jak np. trudności z pamięcią (Mattick, 2018). W przypadku nastolatków pijących alkohol w towarzystwie swoich rodziców ryzyko upicia się w kolejnym roku było dwukrotnie większe niż wśród dzieci, które które nie piły alkoholu. Szanse na szkodę spowodowaną spożyciem alkoholu były również wśród nich ponad dwukrotnie wyższe niż u nastolatków utrzymujących abstynencję. Zagrożenie rosło wraz z ilością podawanego alkoholu przez rodziców. Ryzyko stawało się jeszcze większe w przypadku nastolatków, które otrzymywały alkohol z innych źródeł, np. innych dorosłych, rówieśników. Prawie jedna trzecia nastolatków w wieku około 18 lat (25%), którym rodzice podawali alkohol, po jakimś czasie zgłosiła upijanie się. Liczba ta osiągnęła 62% w przypadku osób otrzymujących alkohol z innych źródeł i 81% w przypadku osób otrzymujących alkohol zarówno od rodziców, jak i innych osób (Mattick, 2018). Samo podawanie alkoholu przez rodziców wprawdzie nie zwiększało ryzyka uzależnienia czy nadużywania alkoholu, ale zmieniało się to, kiedy do rodzicielskiego częstowania dołączały inne osoby np. z rodziny czy z otoczenia. Nie następowało to jednak od razu. Te związki okazały się widoczne trochę później, kiedy nastolatki wchodziły w etap rozwoju, w którym po alkohol młode osoby sięgają częściej. Pozyskiwanie alkoholu z innych źródeł wiązało się z większym ryzykiem wystąpienia negatywnych konsekwencji niż otrzymywanie go od samych rodziców. W porównaniu z grupą, która nie spożywała alkoholu powodowało częstsze występowanie upijania się, szkód związanych z alkoholem i objawów nadużywania, uzależnienia i zaburzeń związanych z piciem alkoholu. Nie czyni to jednak wpływu rodziców decydujących się na poczęstowanie nastolatka alkoholem mniej znaczącym. Podawanie przez rodziców alkoholu pociągało bowiem za sobą większe prawdopodobieństwo pozyskiwania alkoholu z innych źródeł. W parze ze sobą – większe ryzyko.
Wyniki badań skłaniają do konkluzji, iż rodzice nie powinni podawać dzieciom i nastolatkom alkoholu wcześniej niż jest to dopuszczane przez prawo. Częstowanie młodych ludzi używkami nie chroni ich przed ryzykownymi zachowaniami w przyszłości. Niemałe znaczenie ma również to, jakiego stosunku do alkoholu uczą się od bliskich im dorosłych. Zdaniem badaczy choćby umiarkowane picie rodziców, nie mówiąc już o widzeniu ich pijanymi, ma niekorzystne działanie na przyszłe relacje dziecka z alkoholem.