NO I CO TY, ŻWIRKU, NA TO?
Bo o muchomorku jest dosyć głośno. A głośno jest, bo ewidentnie wciskają nam kit – ktoś traci pieniądze ( które spodziewał się zarobić – takie miał szacunki – a tu dupa), których nigdy nie miał, a mieć je chciałby.
Amanita muscaria nagle stała się medialną gwiazdą obsadzoną w roli czarnego charaktera. Nagle czerwony kropkowany muchomor stał się powodem do medialnego wzburzenia. Jak to możliwe, iż ludzie to zbierają, jedzą, uznają za lecznicze? Kilkanaście lat temu jeden z leśników pytany o rozpoczęcie sezonu grzybowego w polskich lasach powiedział: sezon zaczyna się, gdy pojawia się król grzybów. Kto jest królem? Borowik? Smardz? A może maślak? Nie, królem grzybów jest amanita muscaria.
Trujący? We wszystkich atlasach grzybów amanita muscaria jest prezentowany jako grzyb niejadalny – obrazkowi/ zdjęciu towarzyszy ikonka przekreślonego talerza ze sztućcami. Trujące są opatrzone ikonką trupiej czaszki.
Trujący? To po jaką cholerę go skupują? 700 – 1000 zł za kilo suszonych kapeluszy to może nie jest najwyższa cena za występujące w Polsce grzyby, ale o czymś świadczy ( 8 tysięcy za kilo tej gąski to absolutny grzybowy polski top). To, iż nie kupisz tego suszu w „Lidlu” czy „Biedronce” nie znaczy o tym, iż nie jest to grzyb użytkowy/ konsumpcyjny. On ma liczne zastosowania lecznicze – ja nie testuję, ale liczne grono leczących się mikrodawkami wysoko go ceni. A do leczenia używa się mikrodawek, czyli gram dziennie, a nie kilku – 3- 6 grzybów dla osiągniecia transu paranarkotycznego – to dość istotna różnica.
Trujący? Ale go skupują. Nikt nie skupuje muchomora sromotnikowego. Bo trujący? Zakazać? Ale mamy trucizny spożywcze, przeciw którym nikt nie wytacza takich dział. Bo ktoś pierdnął, by substancje zawarte w wpisać na listę substancji zakazanych. Sukralozy na tej liście nie znajdziesz, a truje.
Zakazać sprzedaży, zakazać zbierania, zakazać, zakazać. Czemu? Bo oni skupią, wokoło zrobią czarny pijar, zrobią z tego lekarstwa, a potem, gdy dopadnie choróbsko to z tego zakazanego muchomora dostaniesz lekarstwo z apteki na receptę – 300 – 500 złotych za lek plus ze200 złotych za wizytę u lekarza, zamiast kilku złotych dziennie za szczyptę muchomora samodzielnie pozyskanego. Należy to zrozumieć: jak sam sobie znajdziesz i zjesz, to jesteś w tym sam. A przyjmując oficjalną wersję to ktoś to zbierze, ktoś to skupi, potem przetworzy, nada swoją markę, potem lekarz, apteka – ile osób po drodze dostanie za to pieniądze? Sam zbierasz – psujesz gospodarkę, proste równanie.
Nikt nie skupuje trujących grzybów ( no chyba iż agencje rządowe – ale one to robią tajnie). A jeżeli to robi to w niecnych celach.
Robert Palusiński „Narkotyki. Przewodnik.”, wyd. total – trade and publishers, Kraków 1994, ISBN 83 – 86032- 06 – 05, w rozdziale „Grzyby” wspomina też o amanita muscaria. Cytuje wspomnienia Józefa Kopcia, który wylądował na Kamczatce jako zesłaniec carski w latach 1796 ( 1797 - ?). Umierający na – z opisów wynika, iż było to zapalenie płuc/ sepsa, albo kompilacja kilku schorzeń, Kopeć zostaje uzdrowiony przez szamana muchomorem. Tu istotna uwaga: szaman wiedział jak grzyba podać, czyli nie każdy sam sobie. Trzeba wiedzieć jak, by nie zrobić sobie przy okazji krzywdy.
Palusiński opisuje także historię z Polski, z czasów „nowożytnych’, rok 1983. To musiał być jakiś hipis, punk albo chwast – ten młodzian zżarł „niedostatecznie ususzone” 4 muchomory i trafił na ówczesny SOR. 4 godziny po zjedzeniu , stan pacjenta alarmujący. Przez kolejne 60 godzin gość był w śpiączce, budząc się co jakiś czas, wyniki tragiczne – nery i wątroba zdychają, a jak przeżyje będą do wymiany. A potem nagle trach, wszystko wraca do normy. Dziś pewnie, w związku z unowocześnieniem leczenia gmerali by w nim farmakologicznie i na inne sposoby, więc nie poszłoby to tak, bo wtedy po prostu bezradnie czekali na to co się stanie.
A całe to przerażenie muchomorem ma jednak swoje uzasadnienie. Bo media, te społecznościowe też, tak rozwodniły mózgi swych odbiorców, iż ci słysząc o tym, iż muchomor pomaga na to i tamto, są gotowi go zażyć tak z partyzanta, byle gwałtownie i skutecznie zadziało, to walnę potrójna dawkę. Tyle pracy nad oduczaniem samodzielnego myślenia ma swą mroczna stronę.