Uczucie ciągłego zmęczenia i zupełnego braku motywacji, gdy choćby najprostsze zadania wydają się przytłaczające, jest bardziej powszechne niż myślisz. jeżeli coraz częściej łapiesz się na myśli „nic mi się nie chce”, to znak, iż organizm wysyła sygnał alarmowy. Bywa, iż to tylko chwilowy spadek energii, ale może też oznaczać wypalenie zawodowe, nadmierny stres, a choćby początki depresji. Ważne, by wsłuchać się w siebie i znaleźć prawdziwą przyczynę takiego stanu. Co ważne, nie jesteś z tym sama – badania Instytutu Psychologii PAN z 2024 roku wykazały, iż aż 66% Polaków doświadcza przewlekłego zmęczenia, a 23% walczy z obniżonym nastrojem. Odpowiedni odpoczynek, zdrowa dieta, odrobina ruchu i techniki relaksacyjne często pomagają odzyskać utraconą energię. jeżeli jednak apatia utrzymuje się długo, nie warto zwlekać – to wyraźny sygnał, iż warto skonsultować się ze specjalistą.
Rozumiem, jak trudne i frustrujące może być to ciągłe uczucie niechęci. Jako psychoterapeuta często spotykam osoby mówiące: „kompletnie brak mi motywacji, do niczego nie mam siły”. W PsychoCare na co dzień pomagamy takim osobom odzyskać energię i euforia życia. Zapraszam Cię do lektury całego artykułu – dowiesz się, dlaczego czasem czujemy się apatyczni i jak skutecznie pokonać stan „nic mi się nie chce”.
Dlaczego nic mi się nie chce? – możliwe przyczyny
Brak motywacji – skąd się bierze i jak sobie z nim radzić?
Często słyszę od moich pacjentów: „Nie mam siły, nic mi się nie chce – kompletny brak motywacji”. Zastanawiają się, skąd to się bierze i jak wyjść z tego marazmu. Wiesz co? To naturalne uczucie, które może dopaść każdego, zwłaszcza w trudniejszych momentach życia. Przyczyn braku motywacji może być mnóstwo. Czasami stoją za tym prozaiczne rzeczy: przemęczenie fizyczne, niewyspanie, stres w pracy czy konflikty w związku. Bywa, iż winny jest też styl życia – np. brak ruchu albo niezdrowa dieta. Niekiedy z kolei dopada nas sezonowa chandra (jesienna szaruga lub wiosenne przesilenie potrafią odebrać energię).

Najważniejsze to ustalić, co w Twoim przypadku leży u podstaw tego stanu. Pomyśl: co ostatnio zmieniło się w Twoim życiu? Czy miałaś dużo odpoczynku, czy wręcz przeciwnie – brałaś na siebie zbyt wiele? Czy dbasz o siebie, swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne? Gdy znajdziesz przyczynę, łatwiej będzie dobrać adekwatne rozwiązanie. jeżeli to przemęczenie – postaw na odpoczynek i regenerację. jeżeli przewlekły stres – poszukaj sposobów na jego redukcję: dla jednej osoby będzie to joga lub medytacja, dla innej spacer na świeżym powietrzu, spotkanie z przyjacielem albo relaksująca hobby.
A może brakuje Ci nowego wyzwania – czegoś, co na nowo rozpali w Tobie entuzjazm? Często utknięcie w rutynie sprawia, iż motywacja gaśnie. Pomyśl o swoich pasjach, zainteresowaniach, marzeniach z przeszłości – czy jest coś, co od dawna odkładałaś na później, a co mogłoby teraz dać Ci zastrzyk pozytywnej energii?
Pamiętaj, żeby działać małymi krokami. Nie musisz od razu przenosić gór. Każdy drobny krok się liczy. Zamiast zmuszać się do wszystkiego na siłę (co tylko pogłębia frustrację), wprowadzaj zmiany powoli, stopniowo. Małe sukcesy będą Cię napędzać do dalszego działania. I pamiętaj – nie jesteś w tym sama, a w razie potrzeby zawsze możesz sięgnąć po pomoc specjalisty.
Zmęczenie i wypalenie – sygnały, których nie można ignorować
Czujesz się ciągle zmęczona, a myśl „nic mi się nie chce” towarzyszy Ci od rana do nocy? Uważaj – to może być znak, iż Twój umysł i ciało domagają się odpoczynku. Bagatelizowanie takich sygnałów bywa prostą drogą do wypalenia, po którym odzyskanie energii jest o wiele trudniejsze. Według najnowszych badań aż 80% Polaków uważa wypalenie zawodowe za poważny problem, a 64% doświadczyło go na własnej skórze. To pokazuje, jak wiele osób jest dziś na granicy wyczerpania.
Rozejrzyj się w swoim życiu codziennym i wsłuchaj w sygnały własnego ciała. Czy często boli Cię głowa bez wyraźnej przyczyny? Masz problemy z koncentracją albo ze snem? A może stałaś się drażliwa i wszystko Cię denerwuje? To typowe objawy przemęczenia, które mogą zapowiadać zbliżające się wypalenie. Organizm zwykle wysyła nam delikatne ostrzeżenia, zanim zupełnie odmówi posłuszeństwa – ważne, żeby ich nie przeoczyć.
Pamiętaj, iż dbanie o siebie to nie egoizm, ale konieczność. jeżeli chcesz mieć siłę i motywację do działania, musisz nauczyć się rozpoznawać i respektować własne ograniczenia. Nie czekaj, aż organizm zmusi Cię do odpoczynku chorobą – zareaguj wcześniej. Wygospodaruj czas na regenerację: porządną dawkę snu, wolny wieczór z ulubioną książką, weekend offline z dala od służbowych maili. Odpoczynek to nie strata czasu – to inwestycja w Twoje zdrowie i dobre samopoczucie na przyszłość.
Wpływ diety i stylu życia na poziom energii
Zastanawiasz się czasem, dlaczego „nic mi się nie chce”, mimo iż teoretycznie wszystko jest w porządku – przespałaś 8 godzin, a jednak brakuje Ci sił? Często zapominamy, jak ogromny wpływ na naszą energię i chęć do działania ma codzienna dieta oraz styl życia. To, co jemy i jak spędzamy dzień, odbija się na naszym samopoczuciu.
Wyobraź sobie, iż próbujesz jechać samochodem na złym paliwie. Daleko nie zajedziesz, prawda? Podobnie jest z naszym ciałem. jeżeli odżywiasz się głównie wysoko przetworzoną żywnością, fast-foodami, nadmiarem cukru i kofeiny, nie oczekuj, iż będziesz tryskać energią. Zdrowa, zbilansowana dieta to podstawa dobrego nastroju i wigoru. Postaraj się jeść więcej warzyw i owoców, pełnoziarnistych produktów, wartościowego białka (np. ryby, chude mięso, rośliny strączkowe). Pij dużo wody – odwodnienie często powoduje zmęczenie i spadek koncentracji. Ogranicz za to słodycze, słone przekąski i napoje energetyczne – dają chwilowego „kopa”, po którym następuje jeszcze większy spadek sił.
Pamiętaj też o aktywności fizycznej. Paradoksalnie, im mniej się ruszamy, tym mniej mamy energii. Regularny ruch – niekoniecznie od razu intensywny trening, wystarczą codzienne spacery, rower czy taniec w domu – dotlenia organizm i poprawia nastrój. Podczas ćwiczeń uwalniają się endorfiny, czyli hormony szczęścia, które naturalnie dodają nam sił witalnych. jeżeli wprowadzisz do swojego życia lepszą dietę i trochę ruchu, gwałtownie zauważysz różnicę – apatia i ciągłe zmęczenie zaczną odchodzić w niepamięć!
Ukryte problemy zdrowotne – kiedy „nic mi się nie chce” to objaw choroby?
Powtarzasz niemal codziennie „nic mi się nie chce” i zastanawiasz się, czy na pewno wszystko z Tobą w porządku? Owszem, zmęczenie i brak motywacji to bardzo powszechne problemy, ale czasem mogą sygnalizować, iż dzieje się coś więcej. Bywa, iż za uporczywą apatią kryją się ukryte problemy zdrowotne.
Kiedy warto się zaniepokoić i pójść do lekarza? Zwróć uwagę na poniższe sygnały:
- Długotrwałe, nieustępujące zmęczenie: o ile mimo odpoczynku i zdrowego trybu życia ciągle czujesz się wyczerpana i bez sił, może to świadczyć o ukrytych dolegliwościach. Przyczyną mogą być np. niedobory witamin (zwłaszcza wit. D, B12) czy minerałów (np. żelaza), zaburzenia hormonalne (jak problemy z tarczycą) albo inne choroby przewlekłe.
- Nagły spadek energii: Jeszcze niedawno miałaś mnóstwo sił, a teraz z dnia na dzień nic Ci się nie chce? Taka gwałtowna zmiana może oznaczać infekcję, początki choroby autoimmunologicznej albo inny problem medyczny, który warto zbadać.
- Apatia połączona z innymi objawami: jeżeli brak energii idzie w parze z dodatkowymi niepokojącymi symptomami – np. częstymi bólami głowy, zawrotami, trudnościami z koncentracją, zaburzeniami snu lub apetytu, wahaniami nastroju – nie zwlekaj z wizytą u lekarza.
Pamiętaj, iż wczesne wykrycie choroby to klucz do skutecznego leczenia. Nie lekceważ sygnałów wysyłanych przez Twój organizm. Lepiej sprawdzić i uspokoić się, niż przegapić coś poważnego. Proste badania krwi czy badania hormonalne mogą rozwiać wiele wątpliwości. jeżeli intuicja podpowiada Ci, iż z Twoim zdrowiem coś jest nie tak – zaufaj jej i skonsultuj się ze specjalistą. W zdrowiu obowiązuje zasada: dmuchaj na zimne!
„Tak mi się nie chce” – codzienne zmagania z apatią
Nic mi się nie chce, ciągle bym spała – o roli snu i regeneracji
Ile razy zdarzyło Ci się pomyśleć: „Tak mi się nie chce, najchętniej przespałabym cały dzień”? jeżeli choć raz miałaś taką myśl, wiesz, jak potrafi ona zdominować cały dzień. Ten stan apatii, gdy choćby wstanie z łóżka wydaje się wyczynem, a „nic mi się nie chce” staje się motywem przewodnim od rana do wieczora – potrafi nieźle dać w kość.
Bywają dni, kiedy najchętniej zaszyłabyś się pod kołdrą i w ogóle z niej nie wychodziła. „Nic mi się nie chce, ciągle bym spała” – to częsta myśl, gdy dopada nas skrajne zmęczenie i brak energii. Ale dlaczego adekwatnie tak nas ciągnie do snu? Często jest to sygnał, iż organizm desperacko potrzebuje regeneracji. Sen to nie tylko czas, kiedy ciało odpoczywa – to także chwila wytchnienia dla mózgu. Podczas snu mózg porządkuje informacje, usuwa „śmieci” metaboliczne, konsoliduje wspomnienia. Jednym słowem – ładuje akumulatory na kolejny dzień.
Jeśli ciągle czujesz się senna, ziewasz od rana, a najchętniej ucięłabyś drzemkę w środku dnia, zastanów się, czy na pewno się wysypiasz. Dorosły człowiek potrzebuje zwykle ok. 7–8 godzin snu na dobę (choć są indywidualne różnice). Ważna jest nie tylko ilość, ale i jakość snu. Postaraj się stworzyć sobie dobre warunki do nocnej regeneracji: sypialnia powinna być w miarę możliwości wyciemniona, cicha i przewietrzona. Odłóż telefon na godzinę przed snem – niebieskie światło ekranów zaburza wydzielanie melatoniny i utrudnia zaśnięcie. Być może pomoże Ci wieczorny rytuał wyciszający – ciepła kąpiel z olejkami, czytanie czegoś lekkiego (na papierze, nie ekranie) lub kilka minut medytacji. Kiedy zaczniesz się naprawdę wysypiać, poranki przestaną być katorgą, a uczucie „ciągle bym spała” ustąpi miejsca gotowości do działania.
Wszystko mnie denerwuje, nic mi się nie chce – sposoby na frustrację i rozdrażnienie
Znasz ten stan, kiedy absolutnie wszystko Cię drażni? Budzisz się lewą nogą i już od rana cały świat jest nie taki, jak powinien. Ktoś głośno oddycha obok Ciebie – irytacja. Korek na ulicy – krew zalewa. Kolega w pracy zadał proste pytanie – masz ochotę wybuchnąć. A w głowie kołacze się myśl: „wszystko mnie denerwuje, nic mi się nie chce”. Frustracja i apatia często idą w parze, tworząc mieszankę wybuchową dla naszego samopoczucia.
Skąd się bierze taka drażliwość? zwykle to znak, iż jesteś przeciążona, zmęczona albo masz za dużo stresu, z którym nie wiesz, jak sobie poradzić. Kiedy nasza psychika jest na skraju wyczerpania, choćby drobiazgi wyprowadzają nas z równowagi. Dobra wiadomość jest taka, iż można nad tym pracować i złagodzić te negatywne emocje. Oto kilka sposobów, które pomagają, gdy nerwy są napięte do granic, a motywacja zerowa:
- Znajdź swoją „odskocznię”: Każdy potrzebuje czasem uciec od przytłaczającej rzeczywistości. Zastanów się, co Ciebie najbardziej relaksuje i odpręża. Może gorąca kąpiel z pianą? Ulubiona muzyka w słuchawkach i spacer po parku? A może spotkanie z przyjaciółką na szczerą rozmowę przy kawie? Znajdź coś, co pozwoli Ci się oderwać od problemów i naładować wewnętrzne baterie.
- Daj upust emocjom: Tłumienie w sobie złości czy smutku to najgorsze, co możesz zrobić – prędzej czy później i tak eksplodują, często w najmniej odpowiednim momencie. Znajdź zdrowy sposób, by wyrzucić z siebie frustrację. Możesz napisać w dzienniku, co Cię gnębi (wylej na papier wszystkie złości), możesz wykrzyczeć się w poduszkę albo wybrać na intensywny trening. Nie chodzi o to, by się nakręcać negatywnie, ale by uwolnić te emocje zamiast je w sobie dusić.
- Zadbaj o podstawy: Tak, znowu to powiem – sen, dieta, ruch. To naprawdę działa! Osoby przemęczone i głodne zwykle są bardziej rozdrażnione. Upewnij się, iż się wysypiasz, jesz regularnie wartościowe posiłki i ruszasz się chociaż trochę każdego dnia. To fundament dobrego samopoczucia i większej odporności psychicznej na stres.
- Skup się na pozytywach: Kiedy jesteśmy sfrustrowani, mamy tendencję widzieć wszystko w czarnych barwach i wyolbrzymiać porażki. Spróbuj świadomie przekierować myśli na tory wdzięczności i pozytywów. Przypomnij sobie swoje sukcesy (choćby małe) i rzeczy, które Ci się udały. Codziennie wieczorem pomyśl o trzech dobrych rzeczach, które Cię dziś spotkały – to mogą być drobiazgi, np. pyszna herbata, uśmiech dziecka, miła wiadomość od kolegi. To pomaga zmienić perspektywę.
Pamiętaj, iż każdy ma prawo do gorszego dnia czy choćby tygodnia. Ważne, by nie dać się na stałe wciągnąć w spiralę złości i apatii. o ile nauczysz się rozładowywać frustrację w zdrowy sposób i zadbasz o siebie, zdenerwowanie będzie mijać szybciej, a hasło „wszystko mnie wkurza” przestanie być mottem Twojego życia.
Prokrastynacja – odkładanie na później i jego negatywne skutki
Czy zdarza Ci się, iż nic Ci się nie chce, więc odkładasz wszystko na później? jeżeli tak, to wiesz już, czym jest prokrastynacja. To właśnie to ciągłe odwlekanie zadań na „jutro” (które nigdy nie nadchodzi), uciekanie w rozpraszacze i drobnostki, byle tylko nie zabrać się za to, co naprawdę ważne lub pilne. Problem w tym, iż takie zachowanie ma swoje negatywne konsekwencje.
Na pierwszy rzut oka prokrastynowanie wydaje się niewinne – przecież tylko jeszcze obejrzę jeden filmik, tylko posprzątam biurko, zrobię to później, gdy będę bardziej w formie. Ale im dłużej odkładamy zadanie, tym bardziej nas ono przeraża i przytłacza. W międzyczasie rośnie stres i poczucie winy, iż termin goni, a my stoimy w miejscu. To błędne koło: im bardziej się stresujemy zaległościami, tym trudniej nam się za nie zabrać, więc znów odkładamy – i stres rośnie.
Prokrastynacja potrafi poważnie odbić się na różnych sferach życia. W pracy czy szkole skutkuje gorszymi wynikami, robieniem wszystkiego na ostatnią chwilę kosztem jakości albo spóźnianiem się z projektami. W życiu osobistym – zaniedbywaniem obowiązków domowych, zdrowia (np. odkładanie wizyty u lekarza), relacji („zadzwonię do przyjaciela jutro, dziś mi się nie chce”). Długofalowo ciągłe odwlekanie obniża naszą samoocenę – zaczynamy postrzegać siebie jako osoby „słabe” czy „leniwe”, które nie potrafią się ogarnąć.
Jak przerwać ten błędny krąg? Pierwszy krok to uświadomić sobie mechanizm: często odkładamy zadania, bo wydają nam się zbyt trudne, nudne lub stresujące. Warto więc podzielić je na mniejsze kroki, zrobić plan i nagradzać się za realizację etapów – o konkretnych technikach przeczytasz w dalszej części artykułu (np. metoda „kaizen”). Czasem pomaga też zmiana otoczenia (np. praca poza domem, jeżeli w domu wszystko Cię rozprasza) albo metoda Pomodoro (25 minut pracy, 5 minut przerwy). W naszej poradni PsychoCare nieraz pomagamy pacjentom walczyć z prokrastynacją – wspólnie szukamy przyczyn odkładania i opracowujemy strategie działania, które krok po kroku przywracają efektywność i kontrolę nad czasem.
Nic mi się nie chce – co to za choroba? Kiedy szukać pomocy?
Depresja a brak motywacji – ważne różnice
Myślisz sobie czasem: „Nic mi się nie chce – czy to już jakaś choroba?”. To pytanie zadaje sobie wiele osób zmagających się długo z brakiem energii i motywacji. Szczególnie często obawiamy się, czy nie dopadła nas depresja. Rzeczywiście, jednym z głównych objawów depresji jest głębokie obniżenie nastroju i apatia, ale warto wiedzieć, czym różni się zwykły, przemijający spadek formy od poważnego epizodu depresyjnego.
Czas trwania: Chwilowy brak motywacji może trwać parę dni, czasem tygodni, i zwykle jest związany z jakimś czynnikiem (przemęczenie, stresujący projekt, gorsza pogoda). Depresja to stan utrzymujący się co najmniej dwa tygodnie (a często wiele miesięcy) bez przerwy – osoba codziennie odczuwa smutek, przygnębienie, brak chęci do życia.
Nasilenie objawów: Kiedy dopada nas zwykła chandra, przez cały czas potrafimy cieszyć się pewnymi rzeczami (np. poprawi Ci humor spotkanie z kimś bliskim czy ulubiony film). W depresji choćby rzeczy, które dawniej sprawiały przyjemność, przestają cieszyć – nic nie daje radości, odczuwasz tzw. anhedonię. Pojawia się głębokie poczucie beznadziei, często lęk, poczucie winy, niska samoocena. Mogą występować myśli typu „jestem do niczego”, a w cięższych przypadkach choćby myśli samobójcze.
Objawy fizyczne: Zarówno przy przemęczeniu, jak i depresji mogą pojawić się objawy somatyczne (problemy ze snem, apetytem, bóle głowy). Jednak w depresji często są one silniej wyrażone – np. długotrwała bezsenność lub przeciwnie, przesypianie większości dnia, znaczący spadek lub wzrost masy ciała z powodu zmian apetytu, ciągłe poczucie braku energii niezależnie od odpoczynku.
Wpływ na funkcjonowanie: Chwilowy brak chęci do czegokolwiek zwykle nie paraliżuje całego życia – wciąż wypełniasz podstawowe obowiązki, choć być może z mniejszym entuzjazmem. W depresji człowiek często nie jest w stanie normalnie pracować, uczyć się czy zajmować rodziną. Codzienne czynności stają się przytłaczające – choćby wstanie z łóżka czy wzięcie prysznica to ogromny wysiłek.
Jeśli podejrzewasz u siebie depresję, nie zwlekaj z sięgnięciem po pomoc. Depresja to choroba jak każda inna – można (i trzeba) ją leczyć. W pierwszej kolejności warto udać się do psychologa lub psychiatry. Profesjonalista oceni, czy to faktycznie depresja, czy np. stan przeciążenia lub wypalenia. W leczeniu depresji skuteczna jest psychoterapia, czasem wspomagana farmakoterapią (antydepresanty przepisane przez lekarza psychiatrę). Pamiętaj, iż nie musisz cierpieć sama – im szybciej poprosisz o pomoc, tym szybciej poczujesz ulgę. Dobra wiadomość jest taka, iż depresja jest wyleczalna, a osoby, które z niej wychodzą, odzyskują euforia i chęć do życia.
Zaburzenia lękowe a niechęć do działania
Często słyszę od pacjentek: „Nic mi się nie chce, nie mam siły kompletnie nic zrobić”. Zastanawiają się, czy są po prostu z natury leniwe, czy może jest w tym coś głębiej. W wielu przypadkach chroniczny brak chęci do działania idzie w parze z zaburzeniami lękowymi. Choć może wydawać się to zaskakujące, silny lęk potrafi dosłownie sparaliżować i odebrać motywację do wykonywania choćby prostych czynności.
Osoby zmagające się z lękiem (np. uogólnionym lękiem, nerwicą czy fobią społeczną) często unikają sytuacji, które wywołują u nich napięcie i strach. Tyle iż z czasem tych sytuacji jest coraz więcej – lęk zaczyna rządzić życiem. Ktoś boi się porażki, więc odkłada projekty (to też powód prokrastynacji). Inny unika wychodzenia z domu do ludzi, więc izoluje się i traci energię. W efekcie osoba lękowa może faktycznie sprawiać wrażenie, iż „nic jej się nie chce” – ale tak naprawdę chce, tylko iż strach jest silniejszy i blokuje wszelkie działanie.
Brak motywacji wynikający z zaburzeń lękowych często jest mechanizmem obronnym – nasza psychika myśli: „skoro to może wywołać lęk lub dyskomfort, lepiej się za to nie brać wcale”. Niestety, takie unikanie na dłuższą metę tylko pogłębia problem, bo życie kurczy się do coraz mniejszych rozmiarów, a poczucie własnej skuteczności spada.
Jeżeli zauważasz u siebie, iż niechęć do działania wynika z obaw („a co jeżeli mi nie wyjdzie”, „boję się, iż coś się stanie”), warto poszukać pomocy u specjalisty. Terapia poznawczo-behawioralna czy terapia lęku potrafi zdziałać cuda – uczy, jak stopniowo oswajać lęk, zmieniać sposób myślenia i odzyskiwać kontrolę. Nie musisz zmagać się z tym sama. W PsychoCare oferujemy profesjonalne wsparcie dla osób z zaburzeniami lękowymi – pomagamy zrozumieć mechanizmy lęku i wypracować zdrowe metody radzenia sobie z nim. Z czasem nasi pacjenci zauważają, iż wraca im odwaga i chęć do działania, bo lęk przestaje dyktować warunki ich życiu.
Inne schorzenia, które mogą objawiać się apatią
Gdy ciągle powtarzasz sobie „nic mi się nie chce”, warto zastanowić się, czy za tym uczuciem nie stoją inne problemy zdrowotne. Omówiliśmy już depresję i zaburzenia lękowe, ale apatia bywa objawem także wielu innych schorzeń.
Na przykład niedoczynność tarczycy – spowolniona praca tarczycy często wywołuje zmęczenie, senność, przygnębienie i ogólne spowolnienie psychoruchowe. Anemia (niedobór żelaza) to kolejny częsty winowajca – przy anemii brakuje nam energii, pojawia się osłabienie mięśni, duszność przy wysiłku, ból głowy. Cukrzyca (zwłaszcza nieleczona lub źle kontrolowana) powoduje wahania poziomu cukru, co daje uczucie wyczerpania. choćby choroby zakaźne potrafią długo odbijać się na samopoczuciu – np. przebyta borelioza czy mononukleoza długo po wyleczeniu mogą skutkować tzw. zespołem przewlekłego zmęczenia.
Warto też wspomnieć o niedoborach witamin i mikroelementów. We współczesnym społeczeństwie wiele osób ma niedobór witaminy D, zwłaszcza w miesiącach jesienno-zimowych – jednym z objawów jest właśnie obniżony nastrój i brak energii. Podobnie niedobór witamin z grupy B czy magnezu może dawać objawy apatyczno-depresyjne.
Dlatego, jeżeli mimo wprowadzenia zdrowego trybu życia (sen, dieta, ruch) ciągle czujesz się bez sił, warto zrobić podstawowe badania. Morfologia krwi, poziom żelaza, TSH (badanie tarczycy), witamina D – to dobry początek diagnostyki. Wczesne wykrycie ewentualnych nieprawidłowości pozwoli gwałtownie rozpocząć leczenie (np. suplementację brakujących składników czy terapię hormonu tarczycy) i tym samym przywrócić Ci dawną energię. Pamiętaj: dbanie o zdrowie fizyczne przekłada się bezpośrednio na zdrowie psychiczne. Twoje samopoczucie dziś to inwestycja w przyszłość, więc nie zaniedbuj sygnałów, które wysyła Ci ciało.
Nie chce mi się nic robić – praktyczne sposoby na odzyskanie energii
Małe kroki do wielkich zmian – technika „kaizen” w walce z apatią
„Nie chce mi się nic robić… Jak mam odzyskać energię i chęci do działania?” – to pytanie zadaje sobie wiele osób pogrążonych w apatii. Dobra wiadomość jest taka, iż nie musisz od razu rzucać się na głęboką wodę, by poczuć poprawę. Czasem najlepszą metodą są małe kroki, stawiane konsekwentnie dzień po dniu. Ta filozofia nazywa się „kaizen” – pochodzi z japońskiego podejścia do ciągłego doskonalenia. Świetnie sprawdza się także w życiu codziennym, zwłaszcza gdy brakuje motywacji.
Jak zastosować metodę „kaizen”, gdy brakuje Ci motywacji?
- Zacznij od drobnostki: Zamiast planować rewolucję swojego życia w jeden dzień, wybierz jedną małą rzecz, od której zaczniesz. Chcesz wprowadzić więcej ruchu? Zacznij od 10-minutowego spaceru każdego dnia. Chcesz zdrowiej jeść? Nałóż dziś o jedną łyżkę warzyw więcej do obiadu albo zamień słodzony napój na szklankę wody z cytryną. Małe zmiany są mniej przytłaczające, a mogą zapoczątkować wielką przemianę.
- Wprowadź regularność: Kluczem kaizen jest systematyczność. Nieważne, iż spacer trwa tylko 10 minut – ważne, by był codziennie. jeżeli postanowisz czytać 5 stron książki dziennie, trzymaj się tego każdego dnia. Powtarzane drobne działania z czasem wejdą Ci w nawyk i zaczną przynosić coraz większe efekty.
- Celebruj małe sukcesy: Każdy, choćby najmniejszy krok naprzód, to powód do dumy! Udało Ci się wstać 15 minut wcześniej niż zwykle? Świetnie! Zrobiłaś lekki trening zamiast scrollować telefon – brawo! Doceniaj siebie za te osiągnięcia, choćby jeżeli wydają Ci się błahe. Ta pozytywna informacja zwrotna dla samej siebie będzie Cię dodatkowo motywować.
- Stopniowo podnoś poprzeczkę: Kiedy już poczujesz się pewniej w swoich małych zmianach, możesz je delikatnie rozszerzyć. Spacer wydłuż do 20 minut. Zamiast jednego zdrowego posiłku dziennie, spróbuj zjeść dwa. Metoda małych kroków nie oznacza, iż masz wiecznie dreptać w miejscu – chodzi o to, by ewoluować w swoim tempie, bez presji i zniechęcenia.
Pamiętaj, iż kaizen to proces ciągłego ulepszania, a nie jednorazowy zryw. To naturalne, iż czasem zdarzy Ci się potknięcie (np. ominiesz dzień ćwiczeń). Nie traktuj tego jak porażki, tylko jak część nauki. Ważne, by wrócić potem na adekwatne tory. Zobaczysz, iż stosując małe kroki, po kilku tygodniach czy miesiącach spojrzysz wstecz i zdziwisz się, jak wielką drogę przeszłaś!
Siła rutyny i planowania – jak zorganizować dzień, aby mieć więcej energii?
Czy zwróciłaś uwagę, iż w te dni, kiedy „nic mi się nie chce”, często wszystko wokół jest chaotyczne i pozbawione planu? Brak jakiejkolwiek rutyny może nas bardziej męczyć, niż się wydaje. Dobra organizacja dnia bywa lekarstwem na apatię – pomaga odzyskać poczucie kontroli i efektywności, a co za tym idzie, dodać energii.
Przygotowanie sobie ramowego planu dnia może brzmieć nudno, ale działa cuda. Po pierwsze, porządkuje umysł – kiedy wiesz, co masz do zrobienia i kiedy, jest mniejszy chaos w głowie. Po drugie, pozwala wpleść w dzień zarówno obowiązki, jak i przyjemności oraz odpoczynek, dzięki czemu zachowujesz zdrowy balans. Jak się za to zabrać?
Jak zaplanować dzień, żeby pokonać apatię i zyskać więcej sił?
- Ustal realistyczny plan dnia: Nie próbuj wcisnąć w jeden dzień 20 zadań, bo to prosta droga do frustracji, gdy się nie uda. Wypisz priorytety – wybierz 3 najważniejsze rzeczy, które naprawdę musisz lub chcesz zrobić danego dnia. Zacznij od nich. Mniej ważne sprawy odłóż na później lub deleguj, jeżeli to możliwe.
- Wyznacz priorytety: Zastanów się, co jest naprawdę istotne dla Ciebie. jeżeli od dłuższego czasu odkładasz coś, co mogłoby poprawić Twoje samopoczucie (np. wizyta u lekarza, porządki w mieszkaniu, rozpoczęcie kursu online), uwzględnij to w planie. Robiąc najpierw to, co najważniejsze, poczujesz satysfakcję, która doda Ci energii na resztę dnia.
- Nie zapominaj o przerwach: Paradoksalnie, żeby mieć więcej energii, trzeba… regularnie odpoczywać w ciągu dnia. Ciągła praca bez wytchnienia prowadzi do szybkiego spadku produktywności. Zaplanuj krótkie przerwy co 1-2 godziny. Wstań od biurka, przeciągnij się, przejdź się po pokoju albo wyjrzyj przez okno i popatrz na zieleń. Kilka minut przerwy potrafi zresetować umysł i przywrócić siły do dalszego działania.
- Dbaj o stały rytm snu: Choć to bardziej kwestia nocy niż dnia, uwzględnij w swoim planie także regularny sen. Postaraj się kłaść i wstawać o podobnych porach, choćby w weekend. Uregulowany zegar biologiczny sprawi, iż każdego ranka będziesz mieć więcej naturalnej energii.
Na początku wprowadzenie rutyny może wydawać się trudne (zwłaszcza jeżeli dotąd dzień „sam się wydarzał” bez planu). Ale już po tygodniu-dwóch zobaczysz, iż uporządkowany plan daje poczucie sprawczości – wiesz, co robisz i po co. W efekcie mniej energii tracisz na chaotyczne myślenie „za co tu się zabrać”, a więcej przeznaczasz na realne działania. Poranki staną się łatwiejsze, bo będziesz mieć wypracowane nawyki (np. pobudka, krótka gimnastyka, prysznic, śniadanie o stałej porze). Dobra organizacja to trochę jak autopilot – pewne rzeczy robisz już bez wysiłku, więc możesz spożytkować energię na inne wyzwania. A hasło „nic mi się nie chce” będzie pojawiać się coraz rzadziej.
Aktywność fizyczna – naturalny zastrzyk energii
Gdy czujesz totalny spadek mocy i najchętniej nie wychodziłabyś z łóżka, ćwiczenia fizyczne pewnie są ostatnią rzeczą, na jaką masz ochotę. Paradoksalnie jednak, to właśnie ruch bywa najlepszym, naturalnym zastrzykiem energii! Wiem, łatwo powiedzieć – trudniej zrobić. Też miewam dni, kiedy perspektywa treningu wydaje się koszmarem, bo przecież „jestem taka zmęczona, nic mi się nie chce ruszać”. Ale praktyka pokazuje, iż choćby krótka aktywność potrafi zdziałać cuda.
Nie musisz od razu przebiec maratonu ani wyciskać sztangi na siłowni. Zacznij od czegoś przyjemnego i lekkiego: może wieczorny spacer po okolicy, jazda na rowerze w spokojnym tempie, a może taniec w pokoju przy ulubionej piosence? Ważne, żeby się poruszać. Gdy ćwiczymy, serce zaczyna szybciej pompować krew, organizm się dotlenia, a w mózgu uwalniają się wspomniane już endorfiny (hormony szczęścia). Efekt? Poprawa nastroju i przypływ energii. Chyba każdy zna to przyjemne uczucie błogości i mocy w ciele po umiarkowanym wysiłku fizycznym – ciało zmęczone, ale umysł wypoczęty.
Badania pokazują, iż regularna aktywność fizyczna znacząco obniża ryzyko depresji, poprawia jakość snu i dodaje pewności siebie. To jak naturalny antydepresant – bez skutków ubocznych, za to z masą dodatkowych korzyści (lepsza kondycja, zdrowsze serce, sprawniejsze mięśnie). Oczywiście, kiedy jesteś w głębokim dołku motywacyjnym, trudno nagle wstać i zacząć ćwiczyć. Dlatego połącz tę radę z poprzednią – zacznij małymi krokami. Dziś 10 minut spaceru, jutro 15 minut marszu, za tydzień może krótka przebieżka.
Spróbuj postawić sobie wyzwanie: przez najbliższe 7 dni codziennie zrobić jakąś formę ruchu przez przynajmniej 15 minut. To może być cokolwiek – choćby sprzątanie mieszkania przy muzyce się liczy. Obserwuj, jak się czujesz przed i po. Jest duża szansa, iż pod koniec tygodnia „nic mi się nie chce” będzie pojawiać się rzadziej, a Ty zaczniesz chcieć choćby tego codziennego spaceru, bo organizm się do niego przyzwyczai i zacznie go domagać. Pamiętaj – każdy ruch się liczy, choćby najmniejszy!
Relaks i techniki redukcji stresu
W dzisiejszym zabieganym świecie sztuka relaksu bywa niedoceniana. Wielu z nas czuje ciągłą presję działania, produktywności, bycia w gotowości 24/7. Nic dziwnego, iż organizm w końcu mówi dość i sabotuje nas apatią – bo potrzebuje wytchnienia. jeżeli czujesz, iż nic Ci się nie chce, zastanów się, kiedy ostatnio naprawdę odpoczęłaś – tak bez poczucia winy, iż „marnujesz czas”?
Każdy relaksuje się inaczej. Jedni łapią oddech podczas cichego wieczoru z książką, inni wolą spotkanie w gronie znajomych, jeszcze inni medytują w samotności. Znajdź swoją ulubioną metodę na wyciszenie umysłu i rozluźnienie ciała. Może spróbujesz treningu uważności (mindfulness) albo prostych ćwiczeń oddechowych? choćby 5 minut głębokiego, świadomego oddychania dziennie potrafi obniżyć poziom hormonu stresu (kortyzolu) i uspokoić gonitwę myśli.
Dobre efekty dają też różne techniki relaksacyjne, np. relaksacja mięśni Jacobsona (napinanie i rozluźnianie kolejnych partii mięśni), trening autogenny Schultza (rodzaj auto-hipnozy, powtarzania formułek relaksacyjnych) czy słuchanie nagrań z relaksującą muzyką lub dźwiękami natury. jeżeli stres jest u Ciebie głównym powodem stanu „nic mi się nie chce”, warto włączyć takie praktyki do codziennej rutyny.
Relaks to nie luksus, na który pozwalają sobie nieliczni – to konieczność dla zachowania zdrowia psychicznego. Kiedy jesteś chronicznie zestresowana, Twój organizm działa na najwyższych obrotach, co prędzej czy później prowadzi do wyczerpania i spadku motywacji. Dając sobie prawo do odpoczynku, regenerujesz zasoby i zapobiegasz wypaleniu. Spróbuj codziennie znaleźć choć 15-30 minut tylko dla siebie. Odłóż wtedy telefon, wycisz rozpraszacze, zrób coś, co Cię uspokaja. Może to być ciepła kąpiel przy świecach, wieczorna joga, słuchanie podcastu rozwojowego albo po prostu siedzenie na balkonie i patrzenie w chmury. Brzmi banalnie? Być może, ale działa. Gdy Twój umysł się zresetuje, wróci jasność myślenia i naturalna chęć do życia. Uczucie „nic mi się nie chce” często jest po prostu wołaniem organizmu o chwilę przerwy.
„Do wszystkiego się zmuszam” – jak przerwać to błędne koło?
Znalezienie sensu i celu – co tak naprawdę jest dla Ciebie ważne?
Czy masz czasem wrażenie, iż żyjesz na autopilocie? Wstajesz, wykonujesz rutynowe obowiązki, uśmiechasz się tam, gdzie wypada, ale tak naprawdę w środku czujesz pustkę? Myśl „do wszystkiego się zmuszam, nic mi nie cieszy” to wyraźny sygnał, iż być może zatraciłaś w codzienności poczucie sensu i celu. Kiedy nie widzimy głębszego znaczenia w tym, co robimy, łatwo wpaść w błędne koło apatii – robimy coś tylko dlatego, iż trzeba, co jeszcze bardziej odbiera nam motywację.
Znam to uczucie z własnego doświadczenia. Był czas, gdy sama czułam, iż kręcę się w miejscu – dzień za dniem podobny, brak ekscytacji, wszystko robiłam, bo powinnam, a nie dlatego, iż chcę. Moje wewnętrzne dziecko wołało: „to nie ma sensu, nic mi się nie chce”. Przełom nastąpił, gdy zadałam sobie pytanie: co tak naprawdę jest dla mnie ważne?Jaka jest moja pasja, co mnie daje radość, niezależnie od oczekiwań innych ludzi?
Znalezienie sensu i życiowego celu to proces, który wymaga czasu i szczerości ze sobą. Możesz spróbować kilku ćwiczeń: weź kartkę i wypisz rzeczy, które kiedyś sprawiały Ci frajdę (choćby w dzieciństwie czy młodości). Co Cię ekscytowało? Może malowanie, pisanie wierszy, jazda konna, a może pomaganie innym? Zastanów się, jakie wartości cenisz najbardziej – wolność? kreatywność? relacje z ludźmi? rozwój? jeżeli ciężko Ci to zrobić w głowie, warto porozmawiać z bliską osobą albo choćby z psychologiem czy coachem, który zada adekwatne pytania.
Kiedy odkryjesz, co nadaje sens Twojemu życiu, poczujesz przypływ wewnętrznej motywacji. Może uświadomisz sobie, iż obecna praca Cię nie satysfakcjonuje i zaczniesz planować przebranżowienie się w kierunku czegoś, co kochasz. A może zrozumiesz, iż brakowało Ci kontaktu z naturą i postanowisz przeprowadzić się na wieś lub częściej wyjeżdżać za miasto. Nie muszą to być od razu rewolucyjne zmiany – czasem wystarczy wpleść w codzienność więcej tego, co zgodne z Twoim wewnętrznym „ja”.
Gdy masz cel albo przynajmniej kierunek, w jakim chcesz podążać, każdego dnia wstaje się z łóżka łatwiej. Pojawia się sens choćby w drobnych czynnościach, bo wiesz, czemu one służą. Przestajesz robić wszystko z obowiązku i zaczynasz działać w zgodzie ze sobą. To niesamowite, ile energii dodaje świadomość: „to, co robię, jest dla mnie ważne”. jeżeli czujesz, iż „nic mi się nie chce” bo utknęłaś w bezsensownej rutynie, najwyższy czas poszukać na nowo swojego „dlaczego” – powodu, dla którego warto działać.
Nauka asertywności – stawianie granic i dbanie o swoje potrzeby
Być może brak motywacji i poczucie przymusu do wszystkiego biorą się stąd, iż żyjesz bardziej dla innych niż dla siebie. Brzmi znajomo? jeżeli masz trudność z mówieniem „nie”, bierzesz na siebie zbyt wiele obowiązków, spełniasz oczekiwania wszystkich wokoło kosztem własnego komfortu – nic dziwnego, iż w końcu opadasz z sił i entuzjazmu. W takim przypadku pora na lekcję asertywności, czyli sztuki stawiania granic i dbania o swoje potrzeby.
Asertywność często bywa mylona z byciem niemiłym czy egoistycznym – a to nieprawda. Osoba asertywna potrafi wyrażać swoje zdanie i potrzeby wprost, szanując jednocześnie uczucia innych. To zdrowy środek pomiędzy agresją a uległością. jeżeli do tej pory byłaś raczej „chorągiewką na wietrze”, którą wszyscy prosili o przysługi, a Ty z uśmiechem (choć w środku z frustracją) się zgadzałaś – czas to zmienić.
Jak zacząć być bardziej asertywną, zwłaszcza gdy czujesz się wypalona i pozbawiona chęci? Poniżej kilka wskazówek:
- Uświadom sobie własne potrzeby: Znajdź chwilę, by spokojnie zastanowić się, czego Ty potrzebujesz dla równowagi i zadowolenia. Czy to więcej czasu dla siebie? Więcej pomocy od domowników w obowiązkach? A może po prostu prawo do odmówienia komuś przysługi, gdy nie masz na nią siły? Dopóki sama nie wiesz, czego chcesz, trudno będzie Ci tego bronić.
- Ćwicz mówienie „nie” w małych sytuacjach: Nie musisz od razu odmawiać szefowi poważnego projektu (choć czasem i to jest potrzebne). Zacznij od drobnostek. Koleżanka prosi Cię o coś, na co naprawdę nie masz ochoty – np. wyjście gdzieś, gdy padasz ze zmęczenia. Powiedz spokojnie: „Wiesz, dziś potrzebuję odpocząć, nie mogę się spotkać”. Bez elaborowania wymówek i przepraszania przesadnie. Otwarcie, ale uprzejmie. Zobaczysz, iż świat się nie zawali, a Tobie spadnie kamień z serca.
- Komunikuj się jasno i spokojnie: Gdy stawiasz granice, rób to stanowczo, ale życzliwie. Unikaj agresji (krzyku, obrażania) i unikaj bycia nazbyt uległą („przepraszam, iż odmawiam, chyba mnie znienawidzisz…” – takich tekstów mówimy sobie „stop”). Najlepiej sprawdza się komunikat „ja”: „Źle się czuję z tym, iż mam zostać dziś po godzinach. Rozumiem, iż jest dużo pracy, ale potrzebuję też odpoczynku”. Wyrażasz zrozumienie, ale jasno zaznaczasz, co czujesz i gdzie jest Twoja granica.
- Ufaj swoim odczuciom: jeżeli jakaś sytuacja sprawia, iż czujesz dyskomfort, złość albo wyczerpanie – to znak, iż Twoje granice są naruszane. Nie ignoruj tych emocji. Masz prawo powiedzieć dość. Bycie asertywną to także słuchanie swojej intuicji i sygnałów z ciała. Kiedy następnym razem poczujesz skurcz żołądka, bo np. ktoś prosi Cię o przysługę, a Ty już wiesz, iż to ponad Twoje siły – wsłuchaj się w ten sygnał i rozważ odmowę lub negocjację warunków.
Pamiętaj, iż nauka asertywności to proces. Nie zmienisz stylu komunikacji z dnia na dzień, zwłaszcza jeżeli przez lata byłaś „tą miłą, co zawsze pomoże”. Ludzie wokół też będą musieli przywyknąć do Twoich nowych granic – mogą być zdziwieni lub choćby niezadowoleni. Ale na dłuższą metę zyskają na tym wszyscy, bo Ty odzyskasz równowagę i energię, przestaniesz robić rzeczy z przymusu, a zaczniesz z własnej woli. Gdy ustawisz granice, odkryjesz, iż masz więcej czasu i chęci na to, co naprawdę ważne dla Ciebie, a stan „nic mi się nie chce” ustąpi miejsca poczuciu, iż to Ty sterujesz swoim życiem.
Pozytywne myślenie i afirmacje – siła autosugestii
Czy zdarza Ci się, iż gdy tylko nic Ci się nie chce, w Twojej głowie automatycznie pojawia się cały chór negatywnych myśli? „Jestem do niczego”, „Nigdy mi się nie uda”, „Taka już moja natura – leń”. Uwaga – takie myśli potrafią same napędzać spiralę apatii! Nasz umysł wierzy w to, co mu powtarzamy. Dlatego warto świadomie wykorzystywać siłę autosugestii, by przeprogramować ten negatywny wewnętrzny dialog.
Pozytywne myślenie nie oznacza naiwnego wmawiania sobie, iż wszystko jest świetnie, gdy nie jest. Chodzi bardziej o zmianę perspektywy i zwrócenie uwagi na dobre strony siebie i sytuacji, zamiast nieustannie skupiać się na złych. To także łapanie się na negatywnych myślach i zastępowanie ich zdrowszymi. Przykład: kiedy przychodzi Ci do głowy „Jestem beznadziejna, znowu nic nie zrobiłam przez cały dzień”, zatrzymaj się. Złap tę myśl i zakwestionuj ją. Czy naprawdę cały dzień nic nie zrobiłaś? Może jednak wstałaś, zjadłaś coś, poszłaś na spacer – to już coś. Powiedz sobie: „Dziś potrzebowałam odpoczynku. To w porządku. Jutro zrobię mały krok do przodu”.
Afirmacje to narzędzie, które może Ci w tym pomóc. To krótkie, pozytywne stwierdzenia na swój temat, które warto powtarzać codziennie, by stopniowo zmieniać swój sposób myślenia o sobie. Wybierz takie afirmacje, które z Tobą rezonują, np.: „Mam w sobie siłę, by przezwyciężyć gorszy czas”, „Z każdym dniem odzyskuję energię i motywację”, „Zasługuję na odpoczynek i dbam o siebie bez poczucia winy”. Na początku mogą brzmieć sztucznie – to normalne, gdy jesteśmy przyzwyczajeni do samokrytyki. Ale nie zrażaj się. Powtarzaj je rano przed lustrem, w myślach przed snem, możesz je choćby zapisać na kartce i przykleić w widocznym miejscu.
Badania psychologiczne wskazują, iż autosugestia ma realny wpływ na nasze emocje i zachowanie. jeżeli codziennie będziesz sobie powtarzać, iż jesteś słaba i nic Ci się nie chce – taka będzie Twoja rzeczywistość. jeżeli natomiast zaczniesz mówić do siebie z życzliwością i otuchą – tak jak do przyjaciółki, którą chcesz wesprzeć – powoli zaczniesz w to wierzyć i działać zgodnie z tym przekonaniem. Spróbuj choć przez tydzień świadomie zamieniać każdą negatywną myśl o sobie na pozytywną albo chociaż neutralną. To nic nie kosztuje, a może przynieść zaskakująco dobre efekty.
Pamiętaj – Twoje myśli potrafią być albo Twoim największym wrogiem, albo sprzymierzeńcem. Wybierz mądrze, czym karmisz swój umysł na co dzień.
Nie mam motywacji do niczego – podsumowanie i najważniejsze wskazówki
Pamiętaj, iż nie jesteś sama!
Skoro dotrwałaś do końca tego artykułu, to prawdopodobnie myślisz sobie: „Tak, nie mam motywacji do niczego, co jest ze mną nie tak?”. Chcę Ci z całą mocą powiedzieć: nie ma z Tobą nic „nie tak” i na pewno nie jesteś jedyna. Wiele osób – naprawdę wiele – walczy z brakiem motywacji, apatią i przytłaczającym zmęczeniem. To w dzisiejszych czasach wręcz plaga, a jednocześnie temat wstydliwy: bo każdy ma być przecież wydajny, uśmiechnięty i pełen pasji 24 godziny na dobę. Rzeczywistość jest inna.
Sama miewałam w życiu okresy, gdy budzik dzwonił, a ja myślałam: „Nie dam rady, nie chcę wstawać, muszę się do wszystkiego zmuszać”. Zdarzało mi się prześlizgiwać przez dni na autopilocie – robiłam to, co musiałam, ale bez radości, z wewnętrznym oporem. Czułam się wtedy winna i zła na siebie: „Dlaczego inni potrafią jakoś żyć na pełnych obrotach, a ja nie?”. Dopiero z czasem zrozumiałam, iż kluczowym krokiem jest zaakceptowanie tego stanu i życzliwość dla samej siebie. Każdy ma prawo do kryzysu czy gorszego okresu.
Brak motywacji nie oznacza, iż jesteś leniwa, bezwartościowa czy skazana na porażkę. Bardzo często to naturalna reakcja organizmu i psychiki na przeciążenie. Bywa sygnałem: „Hej, zwolnij, zadbaj o mnie!”. Zamiast więc się biczować, spróbuj podejść do siebie z wyrozumiałością. Gdyby Twoja przyjaciółka zwierzyła Ci się, iż od jakiegoś czasu nic jej się nie chce – co byś jej powiedziała? Zapewne, iż to minie, iż może potrzebuje odpoczynku, iż na pewno sobie poradzi. Powiedz więc to samej sobie. Bądź dla siebie dobrą przyjaciółką.
Unikaj pułapki porównywania się z innymi. W dobie mediów społecznościowych mamy złudne wrażenie, iż wszyscy wokół odnoszą sukcesy, biegają maratony, gotują fit posiłki i jeszcze mają czas na hobby – a my jedyni leżymy na kanapie bez chęci. Prawda jest taka, iż wiele osób przeżywa to, co Ty, tylko o tym nie mówi głośno. Każdy ma swoje tempo i swoją drogę. Skup się na sobie – małych krokach, które możesz zrobić (choćby wprowadzić jedną radę z tego artykułu na próbę).
I co najważniejsze – nie bój się prosić o pomoc. Czasem rozmowa z kimś bliskim, kto wysłucha i przytuli, potrafi przynieść ogromną ulgę. A jeżeli czujesz, iż sytuacja Cię przerasta, zawsze jest opcja, by skorzystać z pomocy specjalisty. Nie świadczy to o słabości, wręcz przeciwnie – o odwadze i trosce o siebie.
Szukaj wsparcia u bliskich i specjalistów
Kiedy od dłuższego czasu czujesz, iż nic Ci się nie chce, a codzienne funkcjonowanie staje się męczarnią, ważne jest, by nie zamykać się z tym samemu. Wsparcie może przyjść z różnych stron – warto z niego skorzystać.
Na początek rozejrzyj się wokół siebie: czy masz kogoś zaufanego, z kim możesz szczerze porozmawiać o swoim samopoczuciu? Przyjaciel, partner, rodzeństwo, rodzic – ktoś, kto Cię wysłucha bez oceniania. Czasem już samo wyrzucenie z siebie tych wszystkich myśli („jestem zmęczona, nic mnie nie cieszy, martwię się o siebie”) przynosi ulgę. Bliska osoba może też pomóc Ci spojrzeć na Twoją sytuację z innej perspektywy, zaproponować pomoc w codziennych obowiązkach, żebyś mogła odpocząć, albo po prostu dodać otuchy słowami: „jestem przy Tobie”.
Jeśli jednak czujesz, iż rozmowy z bliskimi to za mało albo nie masz takiej osoby pod ręką – nie wahaj się skorzystać z pomocy profesjonalnej. Wizyta u psychologa czy psychoterapeuty nie jest powodem do wstydu. To tak, jakbyś poszła do lekarza z przedłużającym się kaszlem – tu kaszle „Twoja dusza” i warto to skonsultować. Specjalista pomoże Ci zrozumieć, skąd bierze się Twój brak motywacji. Czy to kwestia wypalenia, depresji, problemów osobistych, a może czegoś jeszcze innego? Razem poszukacie najlepszych metod zaradczych – czy to terapii, czy też zmiany pewnych nawyków życiowych. Czasami choćby kilka sesji daje kopa do działania i pokazuje nowe światełko w tunelu.
Pamiętaj, proszenie o pomoc to oznaka siły, nie słabości. To komunikat: „zależy mi na sobie, chcę czuć się lepiej”. W naszej poradni PsychoCare na co dzień pracujemy z osobami, które tak jak Ty zmagają się z brakiem energii, przytłoczeniem, depresją czy lękiem. Wspólnymi siłami znajdujemy wyjście z tego stanu – bo zawsze jakieś wyjście jest, choćby jeżeli Ty go teraz nie widzisz.
Nie musisz dźwigać tego ciężaru sama. Czasem podzielenie się nim sprawia, iż od razu wydaje się lżejszy. A im wcześniej poszukasz wsparcia, tym szybciej zobaczysz poprawę. Zasługujesz na to, by znów poczuć radość życia.
Dbaj o siebie i swoje zdrowie – podstawa dobrego samopoczucia
Na zakończenie chcę podkreślić coś, co przewijało się przez cały ten tekst: dbanie o siebie. To absolutna podstawa dobrego samopoczucia i wysokiego poziomu energii na co dzień. Często zaniedbujemy siebie w pędzie życia – bo praca, bo rodzina, bo obowiązki. Jednak prawda jest taka, iż jeżeli Ty sama nie będziesz w formie, to cała reszta też zacznie się sypać.
Zrób więc mały rachunek sumienia: czy dostarczasz swojemu organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje? Mam tu na myśli fundamentalne sprawy:
- Zdrowa dieta: Czy jesz w miarę regularnie i różnorodnie? Czy warzywa i owoce pojawiają się codziennie na talerzu, a może żyjesz głównie kawą i słodkimi przekąskami? To, co jesz, przekłada się na to, jak się czujesz – naprawdę. Spróbuj przez kilka dni jeść zdrowiej (mniej cukru, więcej naturalnych produktów), a zobaczysz różnicę w poziomie energii.
- Sen: Czy śpisz wystarczająco długo i czy Twój sen jest dobrej jakości? Przypomnij sobie, kiedy ostatnio obudziłaś się wypoczęta. jeżeli dawno, to znak, iż trzeba coś zmienić – chodzić wcześniej spać, zadbać o higienę snu (o czym już pisałam), może zainwestować w wygodniejszy materac czy zaciemniające zasłony.
- Aktywność fizyczna: Czy ruszasz się przynajmniej kilka razy w tygodniu? Nasze ciała są stworzone do ruchu – siedzący tryb życia sprzyja ospałości i pogarsza nastrój. Nie musisz od razu iść na siłownię. Po prostu więcej chodź pieszo, porozciągaj się rano, wybierz schody zamiast windy – każda forma ruchu jest dobra.
- Relaks i psychiczny oddech: Czy każdego dnia znajdujesz choć kwadrans dla siebie – na to, by się odprężyć, odciąć od bodźców i zmartwień? jeżeli nie, postaraj się to zmienić. Możesz traktować ten czas jak ważne zadanie w kalendarzu – Twój czas na regenerację mentalną.
Jeśli na któreś z powyższych pytań odpowiedziałaś „nie”, to prawdopodobnie właśnie tam tkwi część Twojego problemu z brakiem energii. Dobra wiadomość jest taka, iż możesz to naprawić – i to niewielkim kosztem, bo małymi krokami. Wprowadź jeden zdrowy nawyk, potem kolejny. Daj sobie czas – organizm potrzebuje paru tygodni, by odczuć różnicę. Ale gdy już to nastąpi, sama się przekonasz, iż warto było. Nagle się okaże, iż zachciało Ci się znowu chcieć – żyć pełnią życia, próbować nowych rzeczy, cieszyć drobiazgami.
Podsumowując: Twoje zdrowie i dobrostan są najważniejsze. Zasługujesz na to, by czuć się dobrze. A stan „nic mi się nie chce” nie musi trwać wiecznie – potraktuj go jako sygnał i motywację do zmian na lepsze. Masz w sobie siłę, żeby to przezwyciężyć, a ten artykuł dał Ci narzędzia i wskazówki, jak zacząć. Powodzenia – małymi krokami dojdziesz dokładnie tam, gdzie chcesz!
Bezpłatna konsultacja w PsychoCare – Twoje wsparcie na drodze do zdrowia
Jeśli czujesz, iż codzienna apatia i brak motywacji zaczynają Cię przerastać, pamiętaj – nie musisz mierzyć się z tym sama. W PsychoCare oferujemy bezpłatną konsultację, podczas której wspólnie przyjrzymy się Twojemu problemowi i wskażemy Ci możliwe ścieżki dalszego działania. Nasi doświadczeni psychologowie i psychoterapeuci uważnie wysłuchają Cię, pomogą zidentyfikować główne obszary wymagające wsparcia i zaproponują pierwsze kroki ku poprawie. Niezależnie od tego, czy zmagasz się z przewlekłym zmęczeniem, podejrzewasz u siebie depresję lub wypalenie, czy po prostu nie wiesz, jak odzyskać dawną euforia życia – jesteśmy tu, by Ci pomóc i poprowadzić Cię w kierunku lepszego samopoczucia.
Zachęcamy do skorzystania z tej bezpłatnej konsultacji – to może być pierwszy, najważniejszy krok na drodze do odzyskania energii i równowagi psychicznej. Pamiętaj, iż pomoc jest na wyciągnięcie ręki, a im szybciej po nią sięgniesz, tym szybciej poczujesz ulgę. Nie czekaj, aż sytuacja się pogorszy – zasługujesz na to, by czuć się dobrze i cieszyć się życiem.
Bibliografia
- World Health Organization. Depressive disorder (depression) – fact sheet. (aktualizacja 29.08.2025).
- World Health Organization. Burn-out an “occupational phenomenon” (ICD-11).
- NICE. Depression in adults: treatment and management (NG222). London: National Institute for Health and Care Excellence; 2022 (last reviewed 19.09.2024).
- NIMH. Major Depression – Statistics & Definitions. National Institute of Mental Health.












