Tradycyjny przepis na naleśniki zakłada użycie mleka, wody gazowanej, jajek, tłuszczu, soli oraz oczywiście mąki. Moja babcia rezygnuje jednak z ostatniego wymienionego wyżej składnika. Zastępuje go innym mniej popularnym produktem. Przygotowanie smakołyków zajmuje trochę czasu, ale cierpliwość popłaca. Placuszki są delikatne, puszyste, a jednocześnie chrupiące i elastyczne. Można je wykorzystać do zrobienia wielu różnych potraw – zarówno w wersji wytrawnej, jak i na słodko.
Babciny patent na aksamitne naleśniki
Sekretem naleśników mojej babci jest kasza manna. Działa niczym spulchniacz i nadaje placuszkom lekkości. Sprawia też, iż ciasto staje się bardziej elastyczne, dzięki czemu nie pęka i nie łamie się podczas zwijania. Warto zauważyć, iż kasza manna ma wiele cennych adekwatności. Zawiera witaminy z grupy B, kwas foliowy, żelazo i magnez. Wspiera pracę układu krążenia oraz mózgu. Obniża ciśnienie tętnicze krwi. Jest również źródłem błonnika, który usprawnia perystaltykę (ruchy) jelit i przyspiesza przemianę materii oraz oczyszczanie organizmu z toksyn. Jednocześnie zapewnia uczucie sytości na długo i zmniejsza ryzyko podjadania między posiłkami. Już niewielka porcja naleśników wystarczy, by zaspokoić głód. Nie trzeba ich sobie odmawiać, choćby będąc na diecie.
Jak zrobić naleśniki z kaszą manną?
Zrobienie naleśników z babcinego przepisu nie jest trudne, ale wymaga cierpliwości. Kasza manna musi mieć czas, by napęcznieć i połączyć się z resztą składników, a co za tym idzie nadać ciastu odpowiednią konsystencję. Warto jednak poczekać. Placuszki przygotowane według poniższej receptury wręcz rozpływają się w ustach. Musicie ich spróbować.