Mocne wyznanie mamy pięcioraczków z Horyńca. "Jego płacz łamie mi serce"

gazeta.pl 7 godzin temu
Zdjęcie: Instagram/rodzinaclarke/screen


Pani Dominika Clarke zamieściła na Instagramie obszerny wpis. Napisała w nim m.in: "Zrozumiałam, iż to w porządku, iż czasem nie mam sił, iż czasem mi się nie chce, iż są dni, kiedy nie mam energii, kiedy zwątpienie przebija się przez codzienny zgiełk".
Dominika Clarke jest mamą aktywną w mediach społecznościowych. Na swoim koncie na Instagramie bardzo często pokazuje zdjęcia i nagrania z dziećmi. Zwykle jest uśmiechnięta i tryska dobrym humorem. Nie skarży się, nie narzeka na zmęczenie. Niedawno zamieściła jednak wpis, który w niczym nie przypomina jej poprzednich postów.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Mama pięcioraczków: "Coś we mnie pękło"
Swój poruszający wpis na Instagramie Dominika zaczęła słowami: "Do tej pory nie dzieliłam się wszystkimi naszymi trudami czy upadkami. Zawsze chciałam być tą silną – w oczach innych niezniszczalna, zawsze dająca radę, zawsze stawiająca czoła wyzwaniom. To była moja tarcza. Chciałam, by widziano mnie jako mamę, która nigdy się nie poddaje, która zawsze ma siłę, choćby wtedy, gdy wewnątrz rozpadałam się ma milion kawałków. Wydawało mi się, iż taka muszę być, iż na tym polega prawdziwa siła". Autorka postu przyznała, iż ostatnio "coś w niej pękło": "zaczęłam pokazywać więcej – swoje słabości, bezradność, samotność, którą często czuję, choć otaczają mnie ludzie. Zrozumiałam, iż to w porządku, iż czasem nie mam sił, iż czasem mi się nie chce, iż są dni, kiedy nie mam energii, kiedy zwątpienie przebija się przez codzienny zgiełk".


"Nie chcę, by moje dzieci czuły się samotne"
Dominika napisała, iż kiedyś myślała, iż musi być silna, bo od tego zależy jej rodzina, dzieci, życie. Zrozumiała jednak, iż prawdziwa siła nie polega na tym, by nigdy nie upaść, a na tym, aby umieć przyznać się do swoich słabości, dać sobie czas na odpoczynek, na zebranie nowych sił. Napisała: "Coraz bardziej uświadamiam też sobie, jak bardzo potrzebujemy wsparcia, zrozumienia i bliskości – tej samej bliskości, której tak brakowało kilka lat temu, gdy w czasie pandemii byliśmy izolowani od siebie nawzajem. Baliśmy się zajrzeć do sąsiada, każdy żył w swoich czterech ścianach, prywatnie i samotnie". Stwierdziła, iż nie chce, żeby jej dzieci dorastały w takim świecie.
"Nie chcę, by czuły się samotne. Chcę, by wiedziały, jak piękny może być ten świat, pełen ludzi, którzy się wspierają, rozumieją, są blisko siebie" - dodała. Swój wpis zakończyła słowami: "Dziś czuję się na tyle silna, by podzielić się kilkoma zdjęciami z sesji [terapeutycznej - przp. red.] Czarusia. Mam też filmy, ale nie wiem, czy je pokażę. Jego płacz łamie moje serce. I te oczka…" Czaruś jest najmłodszy z rodzeństwa, urodził się z wadą serca, przez jakiś czas przebywał w hospicjum.


Pięcioraczki z Horyńca
Polsko-brytyjskie małżeństwo, które jeszcze niedawno mieszkało w Horyńcu pod Rzeszowem - Dominika i Vincent Clarke - 12 lutego zostało rodzicami pięcioraczków. Dzieci przyszły na świat w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie w 28. tygodniu ciąży przez cięcie cesarskie. Rodzina Clarków (pani Dominika i jej mąż mieli już siedmioro dzieci) powiększyła się o trzy dziewczynki i dwóch chłopców. Maluszki dostały zagraniczne imiona: Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy. Niestety kilka dni po porodzie, zmarło jedno z dzieci - Henry James. Czworo rodzeństwa wciąż jest jednak nazywane pięcioraczkami z Horyńca.


jeżeli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Z Centrum skontaktować mogą się także bliscy osób, które wymagają pomocy. Specjaliści doradzą, co zrobić, żeby skłonić naszego bliskiego do kontaktu ze specjalistą.
Idź do oryginalnego materiału