ósemka, ale przez dżipiesa wyszła dycha z hakiem he,he... Zaraz na początku po paru set metrach doprowadził mnie do bramy posesji;) Mimo to dałem radę przy torach obiec domostwo;) Potem na długim podbiegu za wcześnie skręciłem i dotarłem w pobliże źródła Karola od nie tej strony co chciałem;) W dodatku kartka na drzewie "kazała" mi zawrócić hi,hi...


Dzięki Bogu zdobyłem swój "everest" i zdążyłem się jeszcze przed śniadaniem wykąpać:)
Wycieczka z przygodami była kapitalna:))




"Bieganie w górach to wyzwanie dla ciała i ducha."