REKLAMA
Zobacz wideo
Ile powinniśmy mieć wolnego? [SONDA]
Brykiet poparzył dwulatka. Szybka reakcja ratownikówWakacje i słoneczna pogoda sprzyja wypadom nad jezioro. Oprócz kąpieli w wodzie wiele rodzin decyduje się również zabrać ze sobą grilla. Problem pojawia się, kiedy trzeba uprzątnąć miejsce po pieczeniu kiełbasek. Rozżarzony brykiet powinien trafić do specjalnych pojemników, jednak wielu biwakujących decyduje się na wyrzuceniu resztek na ziemie i zalanie ich wodą. Tak było i tym razem, bo jak zaznacza mama poparzonego chłopca w rozmowie z portalem tarnogorski.info.pl, "wokół było pełno śladów po ogniskach i rozsypanego brykietu. W pobliżu wejścia do wody ktoś wysypał brykiet z grilla i próbował go zalać wodą, jednak mimo to brykiet przez cały czas się tlił, szczególnie w ciepłym, słonecznym dniu".Niestety, dwulatek, który bawił się nieopodal, nie zauważył tlącego się brykietu i w niego wszedł, co spowodowało dość poparzenie skóry stopy. - Ratownicy byli na polu, więc po schłodzeniu pobiegłam do nich. Udzielili pierwszej pomocy, a następnie pojechaliśmy na SOR do Chorzowa. Mężczyzna, który wysypał brykiet, był skruszony i przeprosił, jednak jego żona kłóciła się z nami, twierdząc, iż to my powinniśmy pilnować dzieci. Przez trzy kolejne dni jeździliśmy do szpitala. w tej chwili dziecko nie stawia stopy na ziemię, potrzebuje opatrunków i leków przeciwbólowych. Nie wiadomo, jak długo potrwa leczenie. Gdyby jakieś inne dziecko się przewróciło na ten rozżarzony brykiet, nie chcę choćby myśleć, co mogłoby się stać - podaje matka dwulatka, cytowana przez tarnogorski.info.pl."Takie wypadki zdarzają się dość często"Pole namiotowe nad zalewem Nakło-Chechło, gdzie doszło do niebezpiecznego wypadku, jest terenem zarządzanym przez gminę Świerklaniec. Pobierane są opłaty za wjazd na teren i korzystanie z sanitariatów. Dodatkowo, jak dowiadujemy się ze strony gminy, na terenie pola rozmieszczone są specjalne popielniki przeznaczone do bezpiecznego zbierania odpadów z palenisk - ognisk i grillów. "Niestety, w dniu zdarzenia wiele z tych popielników było przepełnionych popiołem, co mogło skłonić niektórych plażowiczów do nieodpowiedzialnego wyrzucania gorących resztek bezpośrednio na trawę" - podaje portal tarnogorski.info.pl.Zanim wyrzucimy popiół, upewnijmy się, iż wystygł i nie spowoduje pożaru, ani też nie będzie zagrożeniem dla życia i zdrowia innych osób, bo jak wynika z relacji matki poparzonego dziecka, "na SOR ratownik mówił, iż takie wypadki w okresie wakacyjnym zdarzają się dość często".