Trudno wyobrazić sobie, co czuł mały Emil, gdy rok temu stracił ukochaną mamę. Jej śmierć była ogromnym przeżyciem dla niego i jego taty. Niedługo potem okazało się, iż czeka ich kolejny cios. Dwa miesiące po śmierci żony, pan Mikołaj dowiedział się, iż ma zaawansowany nowotwór płuc. Już teraz wie, iż nie ma dla niego żadnych szans.
REKLAMA
Różnie było, ale myślałem, iż to już wystarczająco duży kop od życia. Okazało, iż na śmierci żony jeszcze się nie skończyło
– powiedział ojciec małego Emila w programie "Uwaga!". Mężczyzna nie jest w tej chwili poddawany żadnemu leczeniu, jego terapia została zakończona. Jak sam przyznaje, nie pozostało mu nic innego jak "siedzieć i czekać aż przyjdzie czas".
Zobacz wideo Mandaryna o swojej chorobie: "Byłam wściekła!" [materiał wydawców kobieta.gazeta.pl]
Tata szuka rodziny, która pokocha jego synka
Ośmioletni Emil wie, iż jego tata jest bardzo chory. Jak powiedział w reportażu TVN, "często go całuje i przytula". Obaj starają się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, mając przy tym świadomość, iż może się on skończyć w każdej chwili... Pan Mikołaj przyznaje, iż "na razie żyje, bo ma cel w życiu". A tym celem jest znalezienie dla chłopca nowej, kochającej rodziny, która się nim zaopiekuje i stworzy mu nowy dom. Niestety w jego własnej rodzinie nie ma nikogo, kto mógłby zająć się ośmiolatkiem.
Ciężko jest pokochać dziecko od pierwszego wejrzenia. Trzeba mieć do tego wielką duszą, żeby zrobić taki krok. Ale wierzę w dobro ludzi (...). Emil jest towarzyski, wesoły, uśmiechnięty, bardzo przytulny chłopczyk. Nie da się go po prostu nie lubić. Dobrze się uczy. Bardzo go kocham i oddam wszystko dla niego. Zrobię dla niego wszystko, żeby zabezpieczyć mu przyszłość.
- mówi tata dziecka.
Również mały Emil ma problemy zdrowotne. Urodził się jako wcześniak i nie ma jednej nerki. Druga jest słaba, chłopiec musi choćby mieć założony urostomijny worek na mocz. Wiadomo, iż za jakiś czas konieczny będzie przeszczep. Jak zapewniają lekarze, którzy się nim opiekują, w tej chwili choroba nie wpływa jednak zbytnio na funkcjonowanie ośmiolatka.
Przyjaciele założyli zbiórkę dla pana Mikołaja i jego synka
Pan Mikołaj przez wiele lat pracował jako kierowca ciężarówki. Z powodu choroby musiał jednak zrezygnować z pracy. w tej chwili utrzymuje się z zasiłku chorobowego, renty po żonie i oszczędności. Nie ma tego wiele. Jego przyjaciele, wiedząc, w jak trudnej jest sytuacji, założyli zbiórkę. Już nazbierało się na niej ponad 200 tys. zł. Osoby, które chciałyby wesprzeć go finansowo, mogą dokonywać wpław tutaj: Dla Mikołaja Mielnika
Osoby, które chciałyby zostać rodziną zastępczą dla Emila, mogą zgłaszać się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Siedlcach.