Mama dziewczynki z autyzmem: "Boję się, iż przy ataku na ulicy nikt mi nie pomoże"

gazeta.pl 5 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock/Anna Jurkovska/Facebook/Karolina Warsaw/screen


Pani Zuza uważa, iż gdyby społeczeństwo wiedziało, co oznacza ten symbol, gdyby był powszechnie używany, rodzicom i opiekunom dzieci z autyzmem dużo łatwiej byłoby funkcjonować w przestrzeni publicznej. Wiedziałeś, co on oznacza?
Niedawno na eDziecko.pl pojawił się artykuł Joanny Biszewskiej Jestem matką autystyka. Oto moja historia. Bohaterka artykułu, Anna Skibińska, jest mamą czternastoletniego Jana, nisko funkcjonującego autystyka. Opowiada o tym, przed jakimi wyzwaniami codziennie stają, a z czym muszą się mierzyć w wyjątkowych sytuacjach - wizyty w szpitalu, wypadku, interwencji policji.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


"Emocje nie są w stanie pomieścić się w środku"
W odpowiedzi na artykuł, do redakcji eDziecka napisała jedna z czytelniczek, pani Zuza (nazwisko do wiadomości redakcji). "Chwilkę temu przeczytałam artykuł - relację mamy autystyka. Sama też jestem mamą 6-letniej dziewczynki w spektrum autyzmu, tylko nasz przypadek jest skrajny do opisywanego: córka jest wysoko funkcjonująca. ALE zdania o kopaniu tapicerki i innych agresywnych atakach mocno ze mną rezonują - to też moja rzeczywistość, również w miejscach publicznych, gdy bodźców nagle jest zbyt dużo, gdy emocje nie są w stanie pomieścić się już w środku".


"Boję się, iż nikt mi nie pomoże"
"Jest jedna rzecz, której brakuje w Polsce wielkiej kampanii informacyjnej i wdrożenia oznaczenia ukrytej niepełnosprawności na szeroką skalę. w tej chwili jest to wdrożone jedynie na lotniskach Kraków Balice i Warszawa Modlin" - pisze pani Zuza. Wyjaśnia, iż symbol ukrytej niepełnosprawności to zielona smycz na szyję ze słonecznikami. "Są też naklejki i bransoletki chyba" - dodaje. "W wielu krajach jest to wdrożone jako delikatna forma informowania otoczenia, iż różne wyzwania w przestrzeni publicznej związane są właśnie z niepełnosprawnością, której nie widać gołym okiem. To może dotyczyć też osób chorych np. na epilepsję - atak epilepsji wygląda często tak, jakby ktoś np. przedawkował używki. Ludzie, którzy nie wiedzą, często omijają takie sytuacje szerokim łukiem, zamiast pomóc. To dotyczy też mnie. Moją największą obawą jest to, iż przy ataku na ulicy nikt mi nie pomoże" - dodaje nasza czytelniczka.


"Córka czuła, iż nie jest sama"
Pani Zuza wspomina, iż gdy była z córką w Anglii na plaży i miały ze sobą smyczkę ze słonecznikiem, czuła komfort psychiczny. "Dawało to mi - jako opiekunowi - ogromne wsparcie w głowie, iż osoby postronne pomogą lub będą bardziej wyrozumiałe. Taki policjant czy pani w kawiarni, szybciej może by wsparli odpowiednim działaniem" - napisała mama dziewczynki z autyzmem. "W Anglii jest to powszechnie używany symbol - w naprawdę małym miasteczku widziałyśmy też inne dzieci, a choćby pracowników przestrzeni publicznej z taką smyczką. Córka czuła, iż jest częścią czegoś, iż nie jest sama" - dodała nasza czytelniczka.
A ty? Co sądzisz na ten temat? Taki symbol powinien być powszechnie znany? Daj znać w komentarzu.
Idź do oryginalnego materiału