20 lutego br. przychodzi na świat Antoś. Jego rodzice, Patrycja Wiżgała i Łukasz Knapczyk, nie mogli jednak długo cieszyć się obecnością synka, bo po zaledwie dobie obserwacji, noworodek został im odebrany. Szpital w Jeleniej Górze, gdzie miał miejsce poród, powiadomił MOPS, twierdząc, iż para nie radzi sobie z opieką nad dzieckiem. - Wy to jesteście na to i na to chorzy, pan musi opiekować się partnerką, a kto będzie za synkiem biegał? - relacjonuje rozmowę z władzami szpitala pan Łukasz w rozmowie z dziennikarzami programu TVP "Reporterzy".
REKLAMA
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Dziecko odebrano rodzicom i umieszczono w pieczy zastępczej
Niepełnosprawność mamy oraz przewlekła choroba ojca miały być przeszkodą, która stanęła na drodze do szczęścia dla tej rodziny. Po zaledwie dobie obserwacji pracownicy szpitala mieli bowiem dojść do wniosku, iż Patrycja i Łukasz nie są w stanie zająć się dzieckiem. "Nie dotykaj mi dziecka, ponieważ masz brudne ręce, bo jeździsz na wózku" - tak miała się zwrócić do kobiety pracownica szpitala. Tych uwag dotyczących higieny i stopnia niepełnosprawności mamy chłopca, miało być znacznie więcej. Bo świeżo upieczeni rodzice nie radzili sobie samodzielnie w takich zadaniach, jak zmiana pieluszki czy przystawianie syna do karmienia.
Ojciec dziecka miał przekonywać lekarzy i personel położnych, iż co prawda ma pewne trudności, bo przecież po raz pierwszy został tatą i potrzebuje nieco czasu, by się wszystkiego nauczyć, ale che to zrobić, by móc zająć się synkiem. Niestety dodatkowego czasu nie dostali, bo dziecko zaledwie dobę po narodzinach zostało przekazane do rodziny zastępczej. Czy jest szansa na powrót chłopca do domu? Tu droga jest zdecydowanie dłuższa i trudniejsza.
Walka o dziecko wciąż trwa
Patrycja i Łukasz, którym odebrano dziecko, nie kryją swojego rozżalenia. Twierdzą, iż nie dano im okazji, aby wykazać się odpowiedzialnością i nauczyć tego, jak dbać o malucha, pomimo swoich problemów. W ich ocenie to działanie krzywdzące.
Rodzice chłopca zapowiadają walkę o powrót syna do domu. Po nagłośnieniu historii przez media zaangażował się w nią Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Do sprawy włączył się również poseł Łukasz Litewka, zamieszczając na swoim facebookowym profilu bardzo wymowny wpis. "To chyba jedna ze smutniejszych historii, jakie przyszło mi tutaj przedstawić. O niesprawiedliwości społecznej i ogromnej pustce, której ja także nie potrafię zrozumieć" - napisał.
Czy zatem jest szansa, by mały Antoś wrócił do rodziców? - Odbiór dziecka następuje bardzo gwałtownie i bez badania tak naprawdę przyczyn oraz podstaw. Natomiast sam powrót dziecka do domu niestety trwa często miesiącami, a być może choćby latami - wyjaśnia adwokat Ernest Ziemianowicz, prezes Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim, cytowany przez portal wp.pl. - Najpierw to trzeba mu znaleźć rodzinę zastępczą, potem rozstrzygnąć sprawę, czy ograniczyć władzę, czy nie i dopiero potem ci rodzice mogą podejmować działania, żeby im przywrócić tę władzę - dodaje.