Po jednej stronie są pieniądze, partykularne ambicje, także polityczne, lokalnych włodarzy. Po drugiej – jakość kształcenia przyszłych lekarzy. To słodko-gorzki sukces. To, iż dwie uczelnie bez pozytywnej opinii PKA nie otrzymały limitów, jest absolutnym minimum jakościowym, jakiego należało oczekiwać.
- Dwie uczelnie bez pozytywnej opinii PKA nie zostały uwzględnione w podziale limitów miejsc na kierunki lekarskie na rok 2025/2026, zgodnie z apelem Porozumienia Rezydentów OZZL. – To absolutne minimum jakościowe jakiego należało oczekiwać – mówi przewodniczący Sebastian Goncerz
- Jak podkreśla Goncerz, to iż uczelnie, które miały pierwotnie negatywną opinię, choćby dwa razy z rzędu, dalej funkcjonują, jest absurdem
- Goncerz przekonuje, iż limity tworzone są bez rozumienia dalszych etapów kształcenia lekarza, tego, że potrzebna w tym procesie jest nie tylko deklaracja uczelni
- Zdaniem Damiana Pateckiego z Naczelnej Izby Lekarskiej, problemem systemu ochrony zdrowia w Polsce nie jest zbyt mała liczba lekarzy tylko limitowanie świadczeń po stronie Narodowego Fundusz Zdrowia i zbyt niskie kontraktowanie świadczeń
- Jak podkreśla przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego, coraz większe limity to efekt partykularnych interesów lokalnych baronów politycznych
- Patecki twierdzi, iż standard kształcenia lekarzy w ostatnich latach był coraz bardziej luzowany aż do absurdalnej wartości
- PKA nie zawsze wydaje swoje opinie zgodnie z rzeczywistą jakością kształcenia, ale i ze zdrowym rozsądkiem