Lepiej nie będzie

termedia.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl


– Przez wiele lat byłem blisko sfery politycznej, miejsc i ludzi, którzy mieli lub mogli mieć wpływ na decyzje podejmowane w ochronie zdrowia. Proszę mi wierzyć, nie było nic bardziej nudnego dla większości tych osób, jak próba wyjaśnienia im, jak funkcjonuje system. I lepiej nie będzie – komentuje w „Menedżerze Zdrowia” Andrzej Sośnierz.

Tekst Andrzeja Sośnierza, posła koła Polskie Sprawy i byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia – z cyklu „Spoglądając w szklaną kulę…”:
Często z jakimś nowym okresem w życiu – czy to indywidualnym, czy też społecznym – wiążemy nadzieje, iż nowy okres przyniesie zmiany, najpewniej na lepsze. Z realizacją tych nadziei bywa różnie i często musimy sobie powiedzieć, iż lepiej to już było. Nie czekając na zweryfikowanie dobrych nadziei, przedstawiam wróżbę – lepiej nie będzie, a mówiąc bardziej precyzyjnie: przez cały czas będzie byle jak. I tak naprawdę nie jest to wróżba, ale stwierdzenie faktu.

Skąd taki pesymizm?

Otóż zdarzyło mi się, iż przez wiele lat miałem okazję funkcjonować blisko sfery politycznej, miejsc i ludzi, którzy mieli lub mogli mieć wpływ na decyzje podejmowane w obszarze ochrony zdrowia, a także blisko osób, które wprawdzie nie brały udziału w bezpośrednim podejmowaniu decyzji, ale – jak na przykład posłowie poprzez głosowanie – mieli ogromny wpływ na to, co działo się w tym sektorze. Proszę mi wierzyć, nie było nic bardziej nudnego dla większości tych osób niż próba wyjaśnienia im, jak funkcjonuje system ochrony zdrowia, jakie tam działają mechanizmy, jakie skutki przynoszą poszczególne podejmowane decyzje – a już najbardziej żenujący był i jest całkowity brak wiedzy o tym, skąd się biorą pieniądze w ochronie zdrowia.

W licznych wypowiedziach jako główną przyczynę rozkładu tego, co moglibyśmy nazywać systemem ochrony zdrowia, wskazywałem postępujący zanik myślenia systemowego. Czym się to objawia? Po prostu decydenci i politycy pojawiające się problemy rozwiązują reaktywnie. jeżeli jakaś grupa pracowników ochrony zdrowia stawia żądania płacowe, to po prostu dla uspokojenia sytuacji dosypuje się pieniędzy, nie zważając na to, jak podwyżki płac dla tej grupy wpłyną na relacje płacowe pomiędzy pozostałymi grupami. Zaburzenie tych relacji spowoduje niebawem powstanie napięć w innej grupie i za chwilę tam wybuchną protesty. Innym przykładem są problemy polskiego szpitalnictwa, które to problemy politycy najczęściej rozwiązują również poprzez dołożenie im pieniędzy i nie mogą się nadziwić, iż obsługa pacjenta w tych placówkach wcale się nie poprawia. A przecież problemy szpitalnictwa to nie tylko pieniądze, ale brak jasnych zasad i koordynacji pracy poszczególnych szpitali między sobą, brak jasnych zasad współpracy lecznictwa ambulatoryjnego i zamkniętego, brak współpracy lekarza rodzinnego ze szpitalami. Wszystko to na dziś funkcjonuje na zasadzie pospolitego ruszenia i pacjentom jakoś udaje się przez ten system przedzierać, ale na porządkowaniu tego wszystkiego powinna polegać systemowa rola Ministerstwa Zdrowia, a nie na rozdawaniu pieniędzy. Problem jednak w tym, iż działania systemowe są nudne i żmudne, a przyjechać i sypnąć milionem – jakież to proste.

Tak więc, gdybym miał czegoś życzyć ochronie zdrowia na przyszłość, to doczekania czasu, kiedy sfera polityczna dojrzeje do tego, aby w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o funkcjonowaniu tego sektora i aby oddała przynajmniej część decyzji w ręce organizatorów ochrony zdrowia, których w Polsce wcale w tej chwili nie ma zbyt wielu – ale przyglądając się jakości sfery politycznej, z żalem stwierdzam, iż na to się nie zanosi. przez cały czas będzie po prostu byle jak, co wcale nie znaczy, iż tu i ówdzie nie mogą powstać całkiem spore fortuny. Ale to już zupełnie inna sprawa...

Wszystkie materiały z cyklu „Spoglądając w szklaną kulę...” są dostępne po kliknięciu w poniższy baner.

Idź do oryginalnego materiału