Jak informuje portal VeroNews.com, Christopher D. Olenek, właściciel i główny lekarz Eastside Urgent Care, twierdzi, iż farmaceuta Gregory DeCrescenzo, właściciel Perkins Indian River Pharmacy aktywnie zniechęcał niektórych jego pacjentów, którzy przychodzili do apteki, do dalszego bycia jego pacjentami. Powodem miał być spór między nimi o sposób leczenia COVID-19 i iwermektynę. Obaj nie zgadzali się również co do potencjalnych korzyści i ryzyka szczepionek przeciwko COVID-19.
W rezultacie Olenek pozwał farmaceutę o zniesławienie. Domaga się odszkodowania w wysokości ponad 50 000 dolarów. Sprawa trafiła do sądu, a rozprawa ma się odbyć w lipcu. Lekarz twierdzi między innymi, iż w maju 2024 r. DeCrescenzo powiedział jednemu z pacjentów, iż Olenek „jest jedynym lekarzem przepisującym iwermektynę. Wszyscy inni przepisują Paxlovid w leczeniu COVID”. Lekarz przytoczył też inne rzekome wypowiedzi farmaceuty, który miał krytykować pracę Olenka.
- Czytaj również: Skarga na farmaceutkę za wypowiedź do artykułu DGP o amantadynie
W pozwie lekarz twierdzi „doznał zażenowania, upokorzenia i cierpienia psychicznego w wyniku fałszywych i złośliwych oświadczeń” DeCrescenzo. Farmaceuta miał też zaszkodzić reputacji Olenka w branży medycznej i spowodować straty w jego działalności gospodarczej.
Farmaceuta zaprzecza jakoby wygłaszał komentarze zawarte w pozwie. Twierdzi, iż choćby jeżeli komentował działania lekarza, to robił to w dobrej wierze. Jego działania były też zgodne z Pierwszą Poprawką Konstytucji USA, mówiącej o wolności słowa.
– Adwokat DeCrescenzo twierdzi również, iż jest chroniony przez stanowe i federalne ustawy anty-SLAPP – ustawodawstwo mające na celu ochronę wolności słowa poprzez umożliwienie pozwanym odrzucenia bezpodstawnych pozwów, jeżeli dotyczą one chronionej wypowiedzi w sprawie będącej przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. SLAPP oznacza „strategiczne pozwy przeciwko udziałowi publicznemu” – czytamy na stronach VeroNews.com.
Spory o iwermektynę
Leczenie COVID-19 dzięki iwermektyny budziło kontrowersje już w trakcie pandemii COVID-19. Lek ten odkryto w 1975 roku. Jest zarejestrowany do leczenia chorób pasożytniczych (strongyloidozy jelitowej, mikrofilaremii, świerzbu czy zakażeń włosogłówka ludzką lub tęgoryjcem dwunastnicy). FDA nie autoryzowała stosowania iwermektyny w zapobieganiu lub leczeniu COVID-19 u ludzi lub zwierząt. Naukowcy ustalili, iż w tej chwili dostępne dane z badań klinicznych nie wykazują, iż iwermektyna jest skuteczna w leczeniu tej choroby.
- Czytaj również: Czy japoński lek antywirusowy będzie przełomem w leczeniu COVID-19?
Randomizowane badanie kliniczne przeprowadzone w latach 2022-23 z udziałem 1432 zakażonych dorosłych nie potwierdziło sensu stosowania iwermektyny u pacjentów z COVID-19. Wyniki tego badania opublikowano w Journal of the American Medical Association.
W 2021 roku zalecenia dotyczące stosowania iwermektyny w COVID-19 wydała też Agencja Oceny Technologii Medycznych i Teryfikacji. Eksperci uznali w niej, iż nie zaleca się rutynowego stosowania tej substancji w leczeniu COVID-19.
– Dostępne dane z badań klinicznych, pochodzące głównie z Egiptu, Bangladeszu, Iraku i Nigerii, są w większości słabej jakości. Niektóre wskazują na brak skuteczności iwermektyny, inne na obniżenie stężenia wskaźników stanu zapalnego, skrócenie czasu eliminacji wirusa, ustępowanie objawów klinicznych oraz zmniejszenie śmiertelności. Ograniczenia metodyczne dostępnych badań to m.in.: brak zaślepienia, małe grupy chorych, różne dawki i sposoby podawania iwermektyny, stosowanie w grupach kontrolnych terapii nieskutecznych lub o udowodnionej szkodliwości w COVID-19, a także nieprecyzyjne określenie zaawansowania choroby i punktów końcowych. Wyniki metaanaliz obejmujących badania, w których iwermektyna była porównywana z hydroksychlorochiną, zamiast z placebo, należy traktować z dużą ostrożnością – wskazywał w 2021 roku Agencja.
Źródło: ŁW/veronews.com