W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Łęcznej (woj. lubelskie) rozpoczną się operacje ukraińskich dzieci z bliznami po oparzeniach. Zabiegi możliwe są dzięki wsparciu amerykańskiej fundacji, lekarzom z Bostonu, Łęcznej oraz Lublina.
„Grupa ukraińskich dzieci przyjechała 11 maja br. do Łęcznej na leczenie. Z bliznami po oparzeniach, z wadami genetycznymi i z nadzieją, iż może uda się jeszcze normalnie żyć” – czytamy na stronie placówki. W grupie jest 20 dzieci w wieku od 3 do 19 lat, z których każde ma własną historię i przeżycia. Chociaż większość z leczonych blizn powstała w warunkach domowych, to i tak w tle pojawia się wojna.
– U nas teraz nie mamy gdzie leczyć naszych dzieci, szpitalne oddziały oparzeń zostały przystosowane do czasów wojny. Trafiają tam ranni żołnierze, a my pomocy medycznej możemy szukać tylko w prywatnych gabinetach – mówi jedna z ukraińskich matek.
Dzięki operacjom dzieci będą mogły lepiej funkcjonować
Dzieci, jak poinformowała placówka w Łęcznej, są pod opieką psychologa – Natalii Jewczenko ze Lwowa. Jak zwróciła uwagę specjalistka, stan psychiczny osób z bliznami, zależy od wieku.
– Nastolatki czują się bardziej niekomfortowo, gdy te obrażenia znajdują się w widocznych miejscach ciała, jak np. twarz, ręce, szyja. W tym wieku są bardzo wrażliwe i biorą do siebie opinie innych osób. Dlatego liczą, iż dzięki tym operacjom będą mogli czuć się ze sobą dobrze, a także lepiej funkcjonować, bo to nie jest tylko problem wyglądu, a także problemy z normalnym funkcjonowaniem ręki, czy szyi – dodała psycholog.
Ze strony szpitala dziećmi opiekuje się dr Swietłana Jehoruszkowa, która przyjechała do Polski zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie. Pacjenci przyjechali również z rodzinami, głównie matkami i babciami.
Szansa na normalne życie
W grupie pacjentów znajdują się dzieci z bliznami po oparzeniach, powstałymi np. w wyniku wybuchu pożaru, oblania wrzątkiem czy porażeniem prądem. Jest również dziewczynka z wadą genetyczną.
Walentyna z Dniepra przyjechała z 6-letnią wnuczką Jewgnienią. W ich domu wybuchł pożar – dziewczynka przylgnęła do podłogi, ogień palił jej plecy, tyły rąk i nóg. 11-letni Artem z Dmitrowki, w obwodzie Dniepropetrowskim, dolał benzyny do ognia, który pozostawił głębokie ślady na jego twarzy. 16-letniego Igora, który również znajduje się w szpitalu w Łęcznej, cztery lata temu poraził prąd. Chłopiec przeszedł 20 operacji i potrzebuje kolejnych. Deryło, 17-letni chłopak, oparzył się gorącym czajnikiem gdy miał 8 miesięcy – wylał na siebie wrzątek. Podobne zdarzenie spotkało 13-letniego Artema. Na zabieg przyjechała również 16-letnia Marija, która z powodu wady genetycznej ma zrośnięte palce i trzeba je uwolnić.
W szpitalu operowana będzie również 5- letnia Elżbieta, która ponad rok temu doznała oparzenia w czasie pożaru domu. „W starym budynku doszło do zwarcia elektrycznego i wybuchł pożar. Córka ma poparzoną klatkę piersiową, szyję, ręce. Jesteśmy wdzięczni za pomoc w Polsce” – powiedziała mama dziewczynki, Pani Ludmiła z obwodu Mikołajowskiego.
Kolejnym pacjentem jest 11-letni chłopiec z Charkowa. Jego historię opowiedziała mama, Pani Anna: „gdy zaczął się ostrzał Charkowa Artem bawił się na placu zabaw. Jedna z rzuconych wtedy bomb kasetowych wybucha mu pod nogami. Mój syn miał uszkodzone narządy wewnętrzne, był w ciężkim stanie. Przeszedł dużo operacji. Nie wiem ile, ale więcej niż 20. Dla nas przyjazd tutaj to szansa na normalne życie dla mojego dziecka. Artem przez cały czas ma niesprawną rękę i potrzebuje pomocy”.
Pomóc w codziennym usprawnieniu
Grupa pacjentów w szpitalu w Łęcznej została zakwaterowana w hotelu, a od niedzieli dzieci będą przyjmowane do szpitala. Jak wyjaśnia dyrektor szpitala, Krzysztof Bojarski, w ramach oddziału rehabilitacji przygotowano miejsca dla pacjentów. Wygospodarowano tyle przestrzeni, by umieścić małych pacjentów razem z opiekunami.
– Cała ta akcja mogła być przeprowadzona dzięki amerykańskiej fundacji „Lekarze współpracują aby pomóc dzieciom”. To fundacja opłaciła koszty przyjazdu, pobytu, zakwaterowania w hotelu. My natomiast pomogliśmy zorganizować ten projekt, a NZF sfinansuje koszty leczenia – dodaje dyrektor placówki.
Zabiegi rozpoczną się w poniedziałek rano i będą się odbywać w dwóch salach. Dyrektor szpitala dodał, iż niektórzy pacjenci być może będą wymagać dwóch operacji. Zastępca lekarza koordynującego Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej, dr n. med. Tomasz Korzeniowski, zaznaczył, iż planowane operacje mają pomóc dzieciom przede wszystkim w ich codziennym usprawnieniu.
– Tutaj mamy do czynienia z przykurczami bliznowatymi okolicy szyi, rąk, stawu ramiennego, które są następstwami głębokich oparzeń. Blizny uniemożliwiają poruszanie kończynami, przez co nie można wykonywać codziennych czynności – wyjaśnił specjalista.
Nowoczesne metody przeszczepów skóry i mikrochirurgia
Przy stołach operacyjnych staną lekarze z zespołu doktora Gennadiya Fuzaylowa z Boston Genaral Hospital i Uniwersytetu w Michigan, a także chirurdzy plastycznymi ze Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej oraz z Kliniki Chirurgii Plastycznej Rekonstrukcyjnej i Mikrochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Podczas zabiegów chirurdzy plastyczni zastosują nowoczesne metody przeszczepów skóry. Wykorzystają również mikrochirurgię, aby dzieci miały szansę na odzyskanie sprawności. Potem pacjentów czeka rehabilitacja. Część dzieci pozostanie pod opieką łęczyńskiej placówki, a część wróci na Ukrainę, gdzie opiekę, z zależności od zamieszkania, zapewnią szpital w Dnieprze lub we Lwowie.
Źródła: szpital.leczna.pl, PAP