
Czerwieni czar
"Zapaliło się niebo" - rzekłby człowiek,
patrząc na czerwoną łunę na horyzoncie.
Czułby trwogę przed końcem świata,
bo cóż innego mogłaby ona zwiastować?
Przywołując w pamięci apokaliptyczny obraz,
czekałby, aż z nieba zleci ognisty deszcz,
i pochłonie wszystko to, co jest na ziemi.
Lecz niebo nie płonie językami ognia,
a językami Bożej miłości wobec świata.
Zachwycił mnie ten widok. Chociaż trudno było zebrać się i wyjść rano z ciepłego łóżka, to to, co zobaczyłam rano na niebie całkowicie mnie ujęło i zaparło dech w piersiach. Aż przyszedł mi na myśl podobny obraz zobaczony popołudniu w ostatni dzień roku 2024. To tak, jakby świat witał i żegnał kolejny rok w podobny sposób.