Wstydzę się tego stada
Co niby mnie reprezentuje
Tego grona pokornych
Mord zakrytych
Co ponad własną dupę
Nigdy nie podskoczy
Tych co rozumieć nie chce
I zawsze się podporządkuje
Tych cwaniaków od siedmiu boleści
Co nic do powiedzenia nie mają
Ale gadają
Tych z plastikową linijką na ustach
Przecież o wy cymbały
Wszędzie jest powietrze
Kto pamięta tamte czasy jeszcze
Czy nie macie do nich odrazy
Czy nie wstyd wam za nich