Kontrakt szpitalny z ograniczeniami?

termedia.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl


– Gdy lekarze pracują w szpitalach na podstawie umów cywilnoprawnych, pracodawcy trudno od nich wymagać czegoś innego niż zostało zapisane w kontraktach. W wypadku podmiotów finansowanych z pieniędzy publicznych powinniśmy jednak narzucić pracodawcom pewne warunki takiej umowy, określone wymagania, na przykład minimum pracy odpowiadające połowie etatu – mówi minister Izabela Leszczyna.



W rozmowie z Money.pl minister zdrowia Izabela Leszczyna podkreśliła, iż wolałaby, aby lekarz pracował na jednym kontrakcie, w jednym szpitalu, i przestał być komiwojażerem. – Chodzi o to, żeby zarobił tam dobre pieniądze, a nie pracował na kilku kontraktach. Niestety, takich przypadków mamy sporo – mówiła szefowa resortu zdrowia. Pisaliśmy o tym w tekście „Lekarz nie może być jak komiwojażer”.

O to, czy to stwierdzenie to luźny pomysł, czy realizowane są prace w tym zakresie, pytaliśmy szefową resortu podczas śniadania prasowego, które odbyło się 2 lipca w Ministerstwie Zdrowia.

Minister Leszczyna w odpowiedzi na pytanie „Menedżera Zdrowia” przyznała, iż zdaje sobie sprawę, iż lekarz na kontrakcie jest przedsiębiorcą – z tego powodu możliwości resortu zdrowia są ograniczone.

Lekarz równa się pacjent

Minister zdrowia podkreśliła, iż praca lekarza zawsze była i jest związana z pacjentem.

– o ile jednak lekarz przyjeżdża do szpitala po to, aby przeprowadzić określony zabieg, na przykład pewną liczbę endoprotez stawu biodrowego lub kolanowego, a następnie jedzie w tym samym celu do kolejnej placówki, a potem do jeszcze jednej, to nie mamy do czynienia, używając eufenizmu, z wymarzoną sytuacją – stwierdziła Leszczyna.

– Niestety, większość lekarzy to zatrudnieni na kontraktach. W takiej sytuacji trudno jest pracodawcy wymóc na medyku coś innego niż obie strony zapisały w kontraktach – oceniła szefowa resoru.

Jednocześnie wyjaśniła, iż absolutnie nie krytykuje lekarzy.

– Taki jest system. Wszyscy w nim muszą jakoś funkcjonować – podkreśliła Leszczyna.

– Nie zapominajmy jednak, iż mówimy o szpitalach finansowanych z pieniędzy publicznych – dodała.

Zmiany powinien narzucić regulator?

Minister Leszczyna przyznała, iż ma pewne przemyślenia.

– W takiej sytuacji możemy i powinniśmy narzucić pracodawcom opis kontraktu, ponieważ powinien on nakładać na lekarza określone wymagania. Myślę, iż pewne zapisy muszą być jego elementem. Na przykład ustalenie, iż lekarz pracujący na podstawie umowy cywilnoprawnej w danym szpitalu powinien mieć obowiązki odpowiadające na przykład minimum pół etatu, gdyby to była umowa o pracę – wyjaśniła.

Stwierdziła, iż byłoby bardzo dobrze, gdyby lekarz był na kontrakcie w jednym podstawowym szpitalu i pierwszy pracodawca udzielał mu zgody na świadczenie pracy w innych placówkach, jak jest to praktykowane w wypadku pracowników uczelni.

– Wiemy, iż pozostaje kwestia dyżurów i oczywiście, żeby zapewnić ich obsadę, nie możemy powiedzieć, iż lekarz może pracować tylko w jednym miejscu. Oczywiście rozumiemy, iż nie jest to łatwe. Mamy świadomość, iż wchodzimy w delikatną, wrażliwą sferę przedsiębiorców, ponieważ lekarze na kontraktach stali się przedsiębiorcami. Zdajemy sobie sprawę, iż nasze ruchy są ograniczone. Pewne regulacje możemy wprowadzać tylko od strony płatnika Narzucić rygory pracodawcy, który zawiera kontrakt z danym lekarzem – tłumaczyła.

– Jesteśmy na etapie opisywania tego. Oczywiście pojawiają się przeróżne głosy, a to, iż lekarze powinni dokonać wyboru i pracować albo tylko w prywatnym, albo tylko w publicznym. Dociera to do nas, ale taka rewolucyjna zmiana jest bardzo trudna – mówiła.

– Jestem interesująca opinii dziennikarzy zajmujących się zdrowiem. Czy należałoby założyć, iż lekarz może pracować albo w systemie prywatnym, albo w publicznym? – zapytała.

Wiemy, jakie mogą być zarzuty

Szefowa resortu zdrowia przyznała, iż zdaje sobie sprawę z tego, iż mogą pojawić się zarzuty, iż w gruncie rzeczy MInisterstwo Zdrowia, wprowadzając zmiany, ogranicza dostęp do lekarzy.

– Wiem, iż lekarzy jest ciągle zbyt mało. Niestety, zajmujemy w Europie siedemnaste miejsce, jeżeli chodzi o liczbę lekarzy na 100 tys. mieszkańców, czyli mamy trochę do nadrobienia. Dlatego jest za wcześnie, żeby podejmować takie radykalne kroki. Musimy odbudować kadrę medyczną – mówiła.

– Chociaż jestem przeciwniczką kształcących lekarzy szkół medycznych, które nie mają odpowiedniej kadry, infrastruktury, potencjału, uważam, iż część nowych uczelni medycznych przysłuży się systemowi ochrony zdrowia i w przyszłości pacjentom. Nad ich jakością czuwa Polska Komisja Akredytacyjna (PKA). To są ich kompetencje, a nie resortu zdrowia – podsumowała.

Każdy lekarz powinien mieć tachograf ► Jak to możliwe, iż używanie tachografów to obowiązek dla kierowców zawodowych, a czasu pracy lekarzy nikt nie kontroluje? To duży kłopot, ponieważ większość specjalistów jest zatrudnionych na podstawie umów kontraktowych.
Idź do oryginalnego materiału