Kiedy wódz Tusk zagrzmiał o “konsekwencjach personalnych” wobec osób, które “nie wykazały się czujnością”, wiadomo było, iż spadnie czyjaś głowa. Szkoda tylko, iż ucierpiała osoba bogu ducha winna w tej kwestii, a przy okazji jedna z najważniejszych osób w historii polskiego lecznictwa uzależnień. Piotr Jabłoński, (były już) dyrektor Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom KCPU to człowiek, który kilkadziesiąt lat życia poświęcił obszarowi uzależnienia od substancji psychoaktywnych, jest jednym z filarów rewolucyjnych zmian w całym systemie lecznictwa uzależnień. Jak trafnie zauważa sekretarz Stowarzyszenia MONAR, Jagoda Władoń, to między innymi dzięki niemu mamy w tej chwili “spójny, zintegrowany system leczenia uzależnień, zabezpieczający potrzeby osób uzależnionych i ich rodzin na wszystkich piętrach oddziaływań”.
Justyna Klingemann: dymisja Piotra Jabłońskiego “zwiększa ryzyko destabilizacji systemu leczenia uzależnień w procesie zmian, wyłącza z niego fachowców z ogromnym sercem i doświadczeniem, których – wydawałoby się – potrzebujemy teraz bardziej niż kiedykolwiek. Przemysł alkoholowy jest niezwykle cynicznym graczem. Za pojawienie się saszetek na rynku odpowiadają producenci alkoholu, a nie specjaliści zdrowia publicznego. Specjaliści zdrowia publicznego powinni w takim momencie dostać maksymalne wsparcie od swoich przełożonych, a nie być odwoływani ze stanowisk. Jest to moment, który – przy tak dużym wzburzeniu społecznym – otworzył przestrzeń do podjęcia działań naprawczych, nie tylko uszczelniających system, ale związanych z dyskutowaną od lat potrzebą ograniczenia dostępności alkoholu”.
To kolejny przejaw arogancji Tuska i jego autorytarnych zapędów, ma również za zadanie odwrócić uwagę od braku pomysłu obecnego rządu na systemowe rozwiązania w obszarze uzależnienia od alkoholu.
Rząd wiedział o planowaniu wprowadzenia tubek już w lipcu i nic nie zrobił, mimo iż Jabłoński już na początku sierpnia zwracał uwagę, iż alkohol zgodnie z prawem może być sprzedawany w dowolnym opakowaniu (w domyśle: trzeba to zmienić prawnie). Tyle mógł zrobić, nie ma inicjatywy legislacyjnej, jedynie rząd może być decyzyjny w kwestii zablokowania wprowadzenia do obrotu niebezpiecznych produktów. Ale rząd nie zrobił nic wówczas w tej kwestii.