Czołowi biegacze górscy z Polski osiągnęli wiele świetnych wyników podczas tegorocznego La Sportiva Lavaredo Ultra Trail by UTMB. Najwyższe miejsce zajęła Karolina Wierzchowiak, która w biegu na 120 km zajęłą 3. pozycję wśród kobiet i staneła na podium obok Courtney Dauwalter.
Rozgrywany w dniach 25-29 czerwca w Cortinie d’Ampezzo – sercu włoskich Dolomitów – festiwal La Sportiva Lavaredo Ultra Trail by UTMB przyciągnął mnóstwo Polaków, także tych czołowych. Najwyższe miejsce na podium zajęła Karolina Wierzchowiak, która startowała na dystansie 120 km i 5800 m przewyższenia. Polka dobiegła do mety na 3. pozycji wśród kobiet z czasem 16:19:57. W tym biegu zwyciężyła jedna z najlepszych biegaczek ultra na świecie Amerykanka Courtney Dauwalter (14:14:40), a na drugiej pozycji dobiegła także Amerykanka Alyssa Clark (14:43:51).

Zapytaliśmy Karolinę, jak wspomina ten bieg i jak z jej perspektywy wyglądała rywalizacja na Lavaredo: “Wystartowałam w Lavaredo Ultra Trail na dystansie 120 km w Dolomitach, jednym z najbardziej prestiżowych i obleganych biegów górskich w Europie. Już samo dostanie się na listę startową było dużym szczęściem i wyróżnieniem, a start na koronnym dystansie marzył mi się od dawna.
Start zaplanowano na godzinę 23:00. Zjawiłam się tam ponad pół godziny wcześniej, ale już wtedy nie było gdzie stanąć. Zaczęłam zatem dosłownie z szarego końca i dopiero siedem minut po zakończeniu odliczania przekroczyłam linię startu. Na początku trasa była bardzo wąska i zrobiły się korki, ale zachowałam spokój i cierpliwość, wiedząc, iż jeszcze wiele godzin biegu przede mną. Biegło tyle osób, iż przez pierwszą godzinę w ogóle nie włączałam czołówki.
Noc była piękna i spokojna. Przypomniałam sobie, jak bardzo lubię biegać w ciemnościach, słysząc swój oddech i szelest kroków na górskich ścieżkach. Gdy trasa się poszerzyła, mogłam w końcu biec swoim rytmem, kontrolując tempo i narastające zmęczenie. Do około 70. km wszystko przebiegało zgodnie z planem. Później pojawiły się problemy jelitowe – mój stary, nieproszony towarzysz w biegach ultra. Musiałam ograniczyć przyjmowanie jedzenia, co przy wysokich temperaturach i długim czasie spędzonym na trasie przełożyło się na osłabienie. Upał i wysokość dodatkowo utrudniały walkę o każdy kolejny kilometr, ale wiedziałam, iż moim głównym celem jest dotarcie na metę. Dlatego piłam wodę, wdrażałam plan B, a choćby plan C, żeby jakkolwiek utrzymać energię i krok po kroku przesuwać się do przodu.
Na ostatnich kilometrach przed metą udało mi się wyprzedzić jeszcze jedną zawodniczkę. Z perspektywy czasu – nie wiem, skąd znalazłam na to siły. Dwa kilometry przed metą usłyszałam z kolei, iż jestem trzecią kobietą. Na metę biegłam z ogromnym niedowierzaniem, płacząc ze wzruszenia. Następnego dnia podczas dekoracji czekał mnie moment, którego nigdy nie zapomnę – stanęłam na podium obok Courtney Dauwalter.
Była to noc i dzień pełne euforii i zachwytu nad górami pomimo napotkanych trudności. W Dolomitach można poczuć się jak na innej planecie. Jestem bardzo wdzięczna, iż mogłam być częścią tego wydarzenia i dobiec w zdrowiu do mety.”

Wynik Karoliny to niejedyny bardzo dobry wynik Polaków na Lavaredo. Na dystansie 80 km i +4600/-4400 m przewyższenia, Katarzyna Dombrowska zajęła 4. miejsce z czasem 9:33:05, Katarzyna Wilk 6. miejsce (10:00:31), Alina Wyleżałek 7. miejsce (10:02:52), Małgorzata Moczulska 11. miejsce (10:20:13), a Miłosz Szcześniewski finiszował na 7. pozycji z czasem 8:51:04.
W Lavaredo 50K (50 km i 2600 m przewyższenia) Kinga Kwiatkowska zajęła 8. miejsce wśród kobiet z czasem 5:37:22, a Adriana Krawczyk finiszowała na 10. pozycji z wynikiem 5:53:00.
Pełne wyniki znajdują się tutaj.
Zdjęcie tytułowe: archiwum prywatne Karoliny Wierzchowiak