Przypomnijmy: podczas debaty prezydenckiej Karol Nawrocki sięgnął po saszetkę nikotynową, tzw. snus, co wywołało falę krytyki. Z kolei dwa dni później Rafał Trzaskowski pojawił się
w pubie, gdzie wspólnie z Sławomirem Mentzenem i Radosławem Sikorskim pił piwo – to spotkanie zostało przez część komentatorów odebrane jako sympatyczny gest ponad politycznymi podziałami.
Nagranie z debaty prezydenckiej, na której Karol Nawrocki sięgnął po saszetkę nikotynową, obiegło media międzynarodowe. Fragment z tym momentem pokazała m.in. katarska stacja Al Araby, komentując zdarzenie jako "przyjęcie tajemniczej substancji w programie na żywo przez kandydata na prezydenta".
Aleksandra Tchórzewska, naTemat.pl: Czym adekwatnie jest snus i jak działa na organizm?
Łukasz Tchórzewski, terapeuta leczenia uzależnień: Jest to saszetka nikotynowa, którą aplikuje się pod język, co powoduje szybkie uwolnienie nikotyny do organizmu. Jej moc odpowiada około trzem mocnym papierosom, a działanie jest natychmiastowe. Snus to środek zmieniający świadomość, czyli używka.
Nikotyna jest silnie uzależniająca. Snus może pomagać niektórym w rzucaniu palenia, podobnie jak plastry nikotynowe, ale publiczne używanie i normalizowanie tego nie służy społeczeństwu.
Co sprawia, iż snus stał się tak popularny, zwłaszcza wśród młodych ludzi?
Pewnie popularność snusa wynika z tego, że… po prostu nie śmierdzi. Papierosy śmierdzą, dym jest uciążliwy, a palenie w miejscach publicznych – zakazane. Tymczasem snusa można zażyć w domu, szkole, a nawet, jak widzieliśmy, podczas debaty... Nie ma zapachu, nie przeszkadza innym, jest dyskretny.
Jak już mówiłem, może to faktycznie pomóc w rzuceniu palenia, ale tylko wtedy, gdy traktujemy go jak tymczasowe wsparcie, jak plastry czy gumy z nikotyną. Przez chwilę pomaga, a potem powinniśmy odstawić to zupełnie.
Niestety dziś trend wygląda inaczej – snus jest używany nie po to, żeby rzucić palenie, ale żeby uzyskać szybki strzał nikotyny. Chodzi o chwilowe odurzenie, wyrzut endorfin, pobudzenie, które daje energię – coś w rodzaju lekkiego haju. Zamiast funkcji terapeutycznej mamy działanie narkotyzujące. Nikotyna, mimo iż legalna, w takim wydaniu działa jak substancja uzależniająca i zmieniająca świadomość.
Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki sięgnął po snusa podczas debaty. Jak pan, jako terapeuta uzależnień, ocenia to zachowanie?
Bardzo negatywnie. Mówimy o półtoragodzinnej debacie – naprawdę można się przez ten czas powstrzymać od sięgania po jakąkolwiek używkę. Przecież kiedy lecimy samolotem albo oglądamy film w kinie, nikt niczego nie zażywa. Osoby uzależnione od nikotyny też zwykle nie wychodzą zapalić w takich momentach. Nie ma takiej możliwości.
Tymczasem tutaj pokazuje się, iż używki są OK, iż są czymś normalnym. To przekaz, który idzie w świat: "Można brać, nic się nie dzieje".
Przez całą moją działalność unikam tematów politycznych i nie chcę mieszać polityki
z tym, co robię. Ale w tej sytuacji mam zastrzeżenia do obu kandydatów. Pan Nawrocki podczas debaty publicznie sięgnął po snusa. A dwa dni później, pan Trzaskowski razem
z panem Sikorskim i panem Menzenem pokazali się, jak piją piwo – przedstawiając spotkanie przy alkoholu jako coś normalnego, wręcz pozytywnego.
I tym samym wysłali przekaz do całej Polski, a szczególnie do młodych ludzi, iż ważne rozmowy prowadzi się przy używkach, przy substancjach zmieniających świadomość.
Nagrywałem o tym materiał na TikToka, mówiłem, iż równie dobrze mogliby pokazać się z kokainą. Przekaz byłby ten sam: "Używki są częścią publicznego życia".
A przecież można spotkać się przy kawie, herbacie, soku – i pokazać, iż nie trzeba niczego zażywać, żeby rozmawiać o ważnych sprawach. Nie trzeba zmieniać świadomości. Dlatego obaj kandydaci mocno mnie rozczarowali.
Czy można interpretować zachowanie Karola Nawrockiego jako reakcję na stres? Czy sięgnął po snusa, żeby podregulować emocje?
Może to świadczyć o napięciu, o chęci rozładowania tego napięcia i sztucznego podkręcenia energii czy pewności siebie. Jednak mam wrażenie, iż to tak naprawdę polityczna prowokacja.
Dzień później pan Nawrocki zaproponował panu Trzaskowskiemu testy narkotykowe – mam wrażenie, iż to celowe, bardzo przemyślane działanie marketingowe.
Po pierwsze – żeby sprowokować taką akcję i wzbudzić zainteresowanie. Po drugie – żeby przekonać część wyborców, szczególnie tych młodszych, u których snus jest popularny
w szkołach czy wśród znajomych, iż to jest coś "cool". Że on też bierze używkę, jest wyluzowany, fajny.
Moim zdaniem to gra – wcale nie musiał przyjmować tego snusa w ciągu pół godziny, zrobił to z premedytacją. Za tym na pewno stoją jakieś głowy od PR.
A jeżeli jednak nie? Gdyby naprawdę nie mógł wytrzymać? Czy wtedy moglibyśmy mówić już o wczesnej fazie uzależnienia?
Tak, ale to wtedy nie świadczyłoby o wczesnej fazie, tylko o zaawansowanym już uzależnieniu. jeżeli faktycznie musiał przyjąć nikotynę w ciągu 20 minut, to oznacza, iż jego organizm jest bardzo silnie uzależniony i bał się efektu odstawienia – pogorszenia koncentracji i uwagi, które występują, gdy substancja zniknie z organizmu. To typowe dla narkotyków i innych używek.
Jeśli to faktycznie jest powiązane z uzależnieniem, to tak – musiał to przyjąć, bo w takim momencie substancja staje się dla organizmu lekarstwem, niezbędnym do normalnego funkcjonowania.
Jaki wpływ może mieć takie publiczne zachowanie na młodych ludzi?
Bardzo negatywny. Gdy młodzi widzą takie sytuacje – snus u Nawrockiego, piwo
u Trzaskowskiego – to dostają jasny komunikat: "to normalne". A to nie jest normalne. Politycy powinni dawać dobre wzorce. Tymczasem pokazują, iż używki są OK, iż można je stosować bez konsekwencji.
W Polsce mamy ogromny problem z uzależnieniami – alkohol, narkotyki, nikotyna. Nikotyna zabija rakiem płuc tysiące osób.
Pokazywanie, iż to "w porządku", jest nieuczciwe. I mnie to bardzo rozczarowało. Tak bardzo, iż być może to będą pierwsze wybory w moim życiu, w których nie oddam głosu w drugiej turze. Nie wiem, czy mam na kogo.
W Polsce sprzedaż snusów z tytoniem jest zakazana, natomiast woreczki nikotynowe bez tytoniu są legalne, choć dostępne wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Niestety, w Polsce mamy taką sytuację, iż sprzedawcy, zwłaszcza w internecie, potrafią omijać różne przepisy prawne. W sieci dostępne są choćby narkotyki. To jest przerażające, bo młodzi ludzie mogą bez żadnej weryfikacji wieku kupić dużo silniejsze środki niż sam snus.
To zresztą temat na zupełnie oddzielną dyskusję. Być może niedługo nagram o tym osobny materiał, ponieważ są sklepy internetowe, które wprost sprzedają środki dla palaczy o charakterze narkotycznym. Mimo iż kiedyś próbowano z tym walczyć, widać, iż nieskutecznie.
Obydwaj kandydaci zaprezentowali negatywne wzorce.
Jakie są psychologiczne i społeczne skutki normalizowania takich używek?
Degeneracja społeczeństwa, pogłębianie uzależnień, cierpienie rodzin, syndromy DDA, skutki wynikające z ciężkich uzależnień, zwiększone ryzyko zachorowania na raka – to wszystko realne konsekwencje. To bardzo osłabia całe społeczeństwo. To sytuacja karygodna, która absolutnie nie powinna mieć miejsca w kampanii prezydenckiej.
Ta kampania pokazuje, iż doszliśmy do jakiegoś dziwnego momentu. Wszystko zaczyna przypominać folklor, a choćby jakieś wypaczenie. To wygląda jak scenariusz "Monty Pythona". W głowie się nie mieści.
Po tej kampanii mam przemyślenie, iż osoba kandydująca na urząd prezydenta powinna spełniać konkretne kryteria: mieć ukończone 60 lat, przejść pełne, kompleksowe testy psychologiczne i psychiatryczne, testy na uzależnienia, testy na narkotyki i ocenę stabilności emocjonalnej.
Bo czy osoby uzależnione – od alkoholu, narkotyków czy innych substancji – mogą rzeczywiście pełnić tak wysokie funkcje w państwie? o ile okaże się, iż połowa polityków jest w jakimś stopniu uzależniona, to dokąd ten kraj zmierza? To może nas doprowadzić na skraj przepaści. To już nie są żarty, to sprawy naprawdę poważne.
Nie rozumiem społecznej akceptacji tego, iż "wypili piwo", "nic się nie stało". Ludzie nie potrafią spojrzeć na to szerzej.
Przyznam szczerze, iż sama uległam tej narracji. Dopiero po chwili zadałam sobie pytanie: "Czemu przy piwie? Czemu nie przy herbacie?". I dopiero wtedy coś mi zgrzytnęło...
Media wręcz gloryfikowały spotkanie przy piwie, pokazując, jakie to "super", iż można rozmawiać ponad podziałami.
Niestety wciąż pokutuje przekonanie, iż piwo to tylko napój, "niegroźny" alkohol. Tymczasem u mężczyzn może prowadzić do impotencji, jest silnie rakotwórczy, a ze względu na swój skład uzależnia choćby mocniej niż inne alkohole. To neurotoksyna powodująca degradację mózgu.
Fakt, iż politycy publicznie piją takie neurotoksyny, to coś strasznego – to prawdziwe wypaczenie, aberracja.
To wszystko jest bardzo niebezpieczne. o ile będziemy dalej szli w tym kierunku, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Ucierpią na tym nasze dzieci: chłonąc takie wzorce będą przekonane, iż tak wygląda wielki świat i polityka. Że dziwne zachowania są normą.
A przecież to są wzorce, które mogą przynieść bardzo negatywne skutki dla przyszłości naszego kraju.