Pora na kontrowersyjny temat. A może bardziej na kontrowersyjną opinię na temat języka inkluzywnego. Zwłaszcza w kontekście zwrotu „osoba z niepełnosprawnością”.
Osoba niepełnosprawna, czy osoba z niepełnosprawnością?
Generalnie mówi się, żeby odchodzić od zwrotu „osoba niepełnosprawna”, żeby nie utożsamiać niepełnosprawności z osobą ją posiadającą. Powinno się w tej chwili używać zwrotu „osoba z niepełnosprawnością”. Moim skromnym zdaniem, problemem nie jest samo słownictwo, ale to, w jakim kontekście go używamy. Każde słowo zaczyna być pejoratywne, o ile używamy go w celu obrażenia drugiego człowieka.
Niepełnosprawność, nieodłączny aspekt życia
Jeśli dobrze rozumiem, to w tym określeniu chodzi o to, aby odłączać osobę od niepełnosprawności. Ale ja na przykład myślę o sobie jako o osobie niepełnosprawnej, ponieważ nie jestem w stanie się odłączyć od mojej niepełnosprawności, więc jestem osobą niepełnosprawną.
Mój punkt widzenia jest taki, iż nie włożę mojej niepełnosprawności do torebki i nie pójdę z nią obok. Wtedy rzeczywiście byłabym „osobą z niepełnosprawnością”. Jakiś czas temu zresztą, słyszałam opinię językoznawcy na temat zastępowania jednych słów, innymi o tym samym znaczeniu. Powiedział to, co myślę też ja, iż każde słowo nabierze negatywnego wydźwięku, ponieważ ludzie zwracają się do siebie w złym tonie. Dlatego każde słowo może w końcu być nacechowane negatywnie.
Odwrotny skutek…
Uważam zatem, iż nie ma potrzeby zamieniać nazwy i jakoby odłączać się od niepełnosprawności, którą posiadamy, ale swoją postawą pokazywać, iż niepełnosprawność nas nie ogranicza w takim stopniu jak się społeczeństwu wydaje.
Wydaje mi się również, iż może to zadziałać w zupełnie inny sposób niż powinno. Przez to, iż nie chcemy być utożsamiani z naszą niepełnosprawnością i niejako próbujemy odłączać się od niej, to tym bardziej obawiam się, iż możemy wychodzić na osoby po prostu z kompleksami. Bo sztuką jest tak naprawdę zaakceptowanie siebie i patrzenie na swoje realne możliwości, umiejętności i osobowość w takim kształcie w jakim jest.
Dlaczego ,,osoba z niepełnosprawnością”, a nie ,,osoba z pełnosprawnością?”
Zdaję sobie sprawę, iż nie u wszystkich tak to działa, ale ja na przykład kiedyś, przez kompleksy właśnie, nie nazywałam siebie, ani niepełnosprawną, ani osobą z niepełnosprawnością, tylko „niepełnosprytna”. Nie chciałam też korzystać ze standardowego wózka inwalidzkiego. Myślę, iż powinniśmy żyć normalnie i pokazywać się wszędzie będąc właśnie niepełnosprawnym i po prostu swoim życiem, swoją postawą pokazywać, iż nasza niepełnosprawność nas nie definiuje.
W ramach języka inkluzywnego, w ostatnich latach, pojawiło się bardzo dużo nowych wyrażeń. Szczerze mówiąc, mimo, iż staram się być w miarę na bieżąco, to przez cały czas bardzo dużo z nich przyprawia mnie o zawrót głowy. Tak więc przez cały czas jestem za tym, aby ze starym nazewnictwem, wprowadzać nowe rozwiązania; kampanie, parady, zloty. A to dlatego, aby ludzie wiedzieli o czym jest sprawa.
Tym bardziej uważam też, iż powinno się iść pod prąd i z takim samym słownictwem i nazewnictwem, łamać wszelkie bariery i stereotypy.
Dlaczego w takim razie mówimy „osoba z niepełnosprawnością”, żeby nie utożsamiać człowieka z jego niepełnosprawnością, a nie mówimy „osoba z pełnosprawnością”? Być może moje wrażenie jest mylne, ale moim zdaniem takie określenia są dopiero krzywdzące i stygmatyzujące.
To w moim mniemaniu tak jakby niepełnosprawność była rzeczywiście czymś złym, a pełnosprawność już jest ok, bo nie dokładamy kolejnych słów do określenia osoby pełnosprawnej.
Bardzo jestem interesująca Waszych opinii na ten temat
Opracowanie wpisu: Karolina Szylar
Zapraszamy na Instagram Karoliny:
Zapraszamy również na Instagram Portalu: