Na stole zabiegowym w szpitalu Herlev w Kopenhadze pod białym prześcieradłem leży pacjentka. 46-latka znika aż po uda we wnętrzu czegoś, co jest wielkości dużej szafy i wygląda jak tomograf komputerowy. Nie jest to jednak zwykły tomograf.
Materiał archiwalny
W sąsiednim pomieszczeniu dwie radioterapeutki — Helen i Hanne — przypatrują się obrazom na kilku monitorach. Zwłaszcza temu, który w wysokiej rozdzielczości pokazuje skany podbrzusza. Na każdym widać ciemnoszary kształt. — To jest guz — mówi jedna z kobiet i dzięki kilku kliknięć myszką przesuwa na ekranie białą linię, która go otacza. — Teraz opracowujemy plan leczenia – dodaje.
Od czasu zdiagnozowania raka 46-letnia pacjentka jest w Herlev stałym gościem. To 17. wizyta, podczas której jej nowotwór jest bombardowany promieniowaniem rentgenowskim. Ta radioterapia jest jednak nieco inna – odbywa się bowiem z wykorzystaniem najnowocześniejszego urządzenia, które szpital Herlev otrzymał jako pierwszy na świecie.
Ze śmiertelnej w przewlekłą
Nazywa się „Ethos” i jest „akceleratorem adaptacyjnym” połączonym z tomografem komputerowym i oprogramowaniem wykorzystującym algorytm sztucznej inteligencji. Lekarze oczekują, iż „Ethos” stworzy nowe możliwości leczenia raka, zmniejszy skutki uboczne terapii i poprawi długoterminowe rokowania pacjentów.
Po tym, jak „Ethos” został pierwszy raz został uruchomiony w Herlev, trafił do klinik na całym świecie. Jest dzieckiem najbardziej spektakularnej fuzji w sektorze technologii medycznych ostatnich dziesięcioleci. Dwa lata temu niemiecki producent tomografów komputerowych i rezonansów magnetycznych Siemens Healthineers przejął kalifornijską firmę Varian specjalizującą się w dziedzinie radioterapii. Była to największa transakcja w trwającej 175 lat historii firmy – wyniosła ponad 15 mld euro (ok. 65 mld zł).
— Było warto — twierdzi Arthur Kaindl, dyrektor generalny Varian. Inżynier wcześniej pracował jako szef działu rezonansów magnetycznych w Siemens Healthineers. Po fuzji został wysłany do Palo Alto w Kalifornii, aby zaszczepić tam DNA Siemensa. — Połączenie światowego lidera na rynku obrazowania medycznego ze światowym liderem na rynku radioterapii może mieć realny wpływ na trwałą zmianę w walce z rakiem — mówi.
Kaindl ma rzadką umiejętność mówienia o przerażającym temacie raka z niemal radosnym optymizmem. Opowiada, iż urządzenia Varian każdego roku leczą 20 mln ludzi na całym świecie. Połączenie siły dwóch podmiotów z dwóch brzegów Atlantyku stworzy nowe możliwości w walce nowotworami, które co roku zabijają 10 mln ludzi. — Chcemy zmienić śmiertelną chorobę w chorobę przewlekłą możliwą do opanowania — marzy inżynier.
Obraz ostry jak brzytwa
„Ethos” wykorzystuje obrazowanie medyczne Siemensa. Zapewnia ostry jak brzytwa obraz brzucha pacjenta z rakiem — wykonywany jest on bezpośrednio przed planowaną radioterapią. — To ogromna różnica, bo narządy stale się zmieniają — mówi David Sjoestroem, szef radioterapii w Herlev.
Ponieważ ludzie jedzą, piją i oddychają, położenie narządu (a choćby jego rozmiar) stale się zmienia. Zmienia się również zmutowana tkanka, której lekarze chcą się pozbyć. — Aby mieć pewność, iż zniszczymy wszystkie patologiczne komórki, bierzemy pewien margines bezpieczeństwa wokół guza — wyjaśnia Sjoestroem. Podczas radioterapii napromieniowuje się więc również zdrową tkankę, co może pociągać za sobą różne skutki uboczne — od biegunki i nietrzymania moczu, aż po zawał serca, do którego może dojść choćby po 10 latach.
Nowe urządzenie ze zintegrowanym obrazowaniem zapewnia Sjoestroemowi i jego kolegom możliwe rozwiązanie tego problemu — „terapię adaptacyjną”. Przed każdym zabiegiem specjaliści tworzą obraz stożka promieniowania, które padnie na ciało pacjenta, oraz trójwymiarową rzeźbę guza — i dopasowują je do siebie. Następnie, z pomocą wbudowanej w „Ethos” sztucznej inteligencji, radioterapeuci tworzą zaktualizowany plan radioterapii dla wszystkich zabiegu.
Koszt dla pacjenta? Kwadrans dłużej w tubie. W dłuższej perspektywie jest to jednak „wydatek”, który się opłaca. — Wysoka jakość obrazowania pozwala nam w niektórych przypadkach zmniejszyć margines bezpieczeństwa z dwóch centymetrów do ośmiu milimetrów — mówi Sjoestroem. — Mamy nadzieję, iż znacznie zmniejszy to także krótko— i długoterminowe skutki uboczne – dodaje. Dopiero kilkuletnia analiza danych pacjentów pokaże, czy pokładane w nowej technologii nadzieje znajdą potwierdzenie w praktyce.
Siedem zamiast trzystu
Niezależnie od tego, czy tak się stanie, Dania poczyniła już znaczne postępy w kwestii walki rakiem. Jeszcze w latach 90. wskaźniki przeżywalności chorych na nowotwory były w tym kraju poniżej średniej w porównaniu z innymi państwami. Rząd zainwestował jednak miliony w walkę z rakiem, co doprowadziło do imponującej poprawy skuteczności leczenia. Przykładowo — w ciągu 15 lat wskaźnik przeżywalności w przypadku raka wątroby wzrósł ponad trzykrotnie, a w przypadku raka płuc podwoił się.
Udało się to osiągnąć dzięki konsekwentnej centralizacji opieki. Podczas gdy w Niemczech istnieje ok. 300 państwowych i prywatnych ośrodków radioterapii, w Danii jest ich zaledwie… siedem. Wszystkie są zarządzane przez państwo; wszystkie też wyposażone są w najnowszy sprzęt dostępny na rynku.
Dziewięć zabawek w pięć lat
Przykład? W samym centrum Kopenhagi, przed Rigshospitalet — największym szpitalem w kraju — stoi niepozorny, niski budynek. Wchodzący do niego ludzie spiralnymi schodami dostają się do rozległego podziemnego kompleksu, w którym mieści się miejskie centrum radioterapii. Projektanci dołożyli wszelkich starań, by miejsce to wyglądało nieco mniej ponuro niż przeciętny oddział onkologiczny. Sporo tu więc zieleni i kolorowych obrazów na ścianach. Pośrodku dużej poczekalni stoi natomiast czarny fortepian.
— Czasami pacjenci siadają przy nim i grają. To pomaga — mówi radioterapeutka Vibeke Nordmark Hansen, gdy w butach sportowych przechodzi z jednego gabinetu zabiegowego do drugiego. Od ponad 2,5 roku odpowiada za radioterapię w największym szpitalu w Kopenhadze. Zawsze porusza się tak szybko, jakby zajmowała się sprawami życia i śmierci — i często tak właśnie jest.
Nordmark Hansen zagląda do zaciemnionego pomieszczenia, w którym jej pracownicy kalibrują akcelerator Truebeam . W pokoju obok, pod świetlikiem z namalowanymi chmurami symulującymi widok nieba, stoi duże, pięciokątne urządzenie. To „Ethos”, który trafił do Rigshospitalet niedługo po tym, jak taki sprzęt otrzymali koledzy z Herlev. Radioterapeutka może korzystać z nowej technologii, która pozwala jej czterokrotnie zmniejszyć margines bezpieczeństwa radioterapii niektórych nowotworów.
W ciągu ostatnich pięciu lat Nordmark Hansen otrzymała łącznie dziewięć nowych urządzeń do napromieniania i obrazowania dla swojego oddziału — wszystkie od Variana i Siemensa. Kolejny zostanie dostarczony w przyszłym roku. — To dobry interes dla Siemensa. Ale także dla nas — mówi lekarka.