Immunoglobuliny są cenne – brakuje ich globalnie. Podskórna forma tego koncentratu przeciwciał, dla wielu chorych ratującego życie, pozwala na oszczędności. Tymczasem pojawiają się problemy z finansowaniem programu lekowego. Pieniądze z NFZ są na zwrot kosztów leków, ale nie na obsługę programów, co jest krzywdzące dla personelu medycznego – mówi prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, past prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Na neurologiczne choroby zapalne o podłożu autoimmunologicznym choruje w Polsce kilkaset tysięcy osób. W szczególności te z uszkodzeniem obwodowego układu nerwowego to kilkanaście tysięcy. Wiele z nich jest w stanie zagrożenia życia lub gwałtownie postępującej niepełnosprawności. U tych chorych stosuje się immunoglobuliny, które redukują stężenia cytokin prozapalnych. Preparaty immunoglobuliny podawanej dożylnie weszły do użytku klinicznego na początku lat 80. ubiegłego wieku. Początkowo znajdowały zastosowanie w terapii chorób hematologicznych i niedoborów odporności, ale gwałtownie okazało się, iż są równie skuteczne w uwarunkowanych autoimmunologicznie chorobach układu nerwowego. w tej chwili to właśnie terapia chorób neurologicznych odpowiada za największą część zużycia immunoglobulin.
– W jakich chorobach neurologicznych potrzebne są immunoglobuliny?
Prof. Konrad Rejdak – Generalnie immunoglobuliny stosowane są w terapii chorób autoimmunologicznych, oczywiście tych, w których potwierdzono ich działanie terapeutyczne. Dzięki nim możemy neutralizować czy też odwracać atak immunologiczny przeciwko własnym strukturom. W neurologii najlepsze efekty zostały potwierdzone w polineuropatiach zapalnych, ale też w terapii ratunkowej w innych typach schorzeń, np. miastenia gravis i ciężkich zespołach, jak autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Immunoglobuliny stały się podstawą terapii polineuropatii, w szczególności jako terapia przewlekła, która ratuje pacjentów przed trwałym uszkodzeniem nerwów i niepełnosprawnością, a też i przed śmiercią, jak na przykład w ostrym zespole Guillaina-Barrégo. Są to głównie choroby mieszczące się w kategorii rzadkich schorzeń neurologicznych.
– Popyt na immunoglobuliny jest ogromny, ponieważ są one stosowane nie tylko w neurologii, ale w niedoborach odporności, chorobach hematologicznych, reumatologicznych. Jak w tej chwili wygląda dostęp do immunoglobulin?
– Immunoglobuliny to krwiopochodny produkt, którego deficyt występuje na całym świecie. Immunoglobulin, mimo szerokiego zastosowania w medycynie, nie da się wyprodukować w dowolnej ilości. Sęk w tym, iż potrzebne jest do tego ludzkie osocze, którego na światowych rynkach brakuje. Najbardziej było to widoczne w trakcie pandemii koronawirusa, kiedy zmalała liczba dawców krwi i osocza, a wzrósł popyt na te preparaty. Największym producentem immunoglobulin są Stany Zjednoczone, które płacą dawcom za oddawanie krwi. W Europie nie jest to praktykowane, byłoby niezgodne z prawem. Są niedobory ogólnoświatowe, dotyczy to przede wszystkim immunoglobulin stosowanych dożylnie. Podskórne, jako nowy produkt, są dostępne, ale z kolei najnowszy preparat w formulacji pozwalającej na lepsze wchłanianie czeka w Polsce na refundację i wprowadzenie na rynek.
– Czyli immunoglobuliny podskórne pozwalają na zaoszczędzenie tych dożylnych. Kiedy można je stosować, a kiedy są niezbędne te w formie dożylnej?
– Muszą współistnieć obydwie formy podania – i dożylna, i podskórna. W schorzeniach ostrych, jak zespół Guillaina-Barrégo czy przełom miasteniczny, stosujemy terapię dożylną w warunkach szpitalnych. Natomiast w przewlekłych chorobach zapalnych, polineuropatiach, praktykowane jest cykliczne podawanie leku, aby kontrolować chorobę, która stale się tli. W tych sytuacjach możemy skorzystać z formy podskórnej, aby podtrzymać efekt terapeutyczny zainicjowany podaniem dożylnym. Dzięki zastosowaniu formy podskórnej chorzy nie muszą wracać do szpitala, a z tą samą skutecznością mogą kontynuować terapię w warunkach domowych, oczywiście cały czas pozostając pod opieką lekarską. Poza tym immunoglobuliny podskórne mają lepszy profil bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o powikłania ogólne. Ostatnio uzyskały rejestrację nowe preparaty, które dają jeszcze większe korzyści dla pacjentów, ponieważ mają lepszą wchłanialność.
– Podanie podskórne leku wpisuje się w model Flexcare. Jakie jeszcze korzyści dla pacjentów i systemu ochrony zdrowia dają terapie podskórne?
– Stosowanie immunoglobulin podskórnych w domu jest jak najbardziej zasadne, przekłada się na mniejszą ilość kontaktów między ludźmi, a tym samym mniejsze prawdopodobieństwo transmisji jakiejkolwiek infekcji. Wiemy poza tym, iż szpitale są oblężone, brakuje kadry medycznej, więc idealnie jest, kiedy leczenie można przeprowadzić w warunkach domowych – to odciąża system. Niepodważalny jest też komfort chorego, który na podania dożylne musi dotrzeć do szpitala, a nierzadko są to dłuższe podróże. Często pacjenci wymagają opieki osób trzecich, co absorbuje ich czas i zasoby. Tak więc w wielu aspektach podanie podskórne pozwala na oszczędności.
– Pod koniec ubiegłego roku mieliśmy informacje o wstrzymaniu finansowania programu lekowego dla stwardnienia rozsianego. Eksperci zajmujący się chorobą Parkinsona kilka dni temu alarmowali, iż zostaną wprowadzone cięcia w finansowaniu implantacji głębokiej stymulacji mózgu. Czy sądzi Pan, iż to samo może spotkać program lekowy dotyczący immunoglobulin?
– Dotyczy to wszystkich programów lekowych – budżety, niestety, nie wzrosły, a więc ich wycena jest poniżej kosztów prowadzenia terapii. Mamy informacje, iż pieniądze z NFZ są na zwrot kosztów leków, ale nie na obsługę programów, co jest totalnie krzywdzące dla personelu. Proszę sobie wyobrazić sytuację, iż nagle urzędnicy dostają informację, iż otrzymają 60 proc. pensji, a nie 100 proc. Obecna sytuacja obniża rentowność i chęć prowadzenia programów przez placówki medyczne, a tym samym rzeczywiście przekłada się na dostępność do terapii, bo nie można w nieskończoność zwiększać liczby pacjentów, wiedząc jednocześnie, iż za tym nie idzie odpowiednie finansowanie. Przeżywamy w tej chwili kryzys, mam nadzieję, iż uda się go przezwyciężyć.
(rozmawiała Iwona Kazimierska)