Choroba psychiczna nie jest wyborem
Zaburzenia psychiczne dotyczą choćby co trzeciej osoby w Polsce. Mimo tej powszechności wciąż są traktowane jak temat wstydliwy, niewygodny, a niekiedy wręcz niebezpieczny. Stereotypy wokół osób z diagnozą psychiatryczną są głęboko zakorzenione. Chorzy bywają postrzegani jako nieprzewidywalni, agresywni, zagrożenie dla otoczenia. Takie myślenie nie tylko rani, ale także zniechęca do szukania pomocy i przedłuża cierpienie.
Z danych CBOS wynika, iż ponad 60% Polaków uważa osoby chore psychicznie za agresywne. 96% badanych zadeklarowało, iż unika ich kontaktu. Niemal połowa przyznała, iż zdarzyło im się szydzić z takich osób. To zatrważające liczby. Tymczasem problemy psychiczne nie są wyborem. Nie są też słabością. To choroby wymagające leczenia, wsparcia i empatii.
Psychiatra? Może za pół roku… Sytuacja w Polsce oczami pacjenta
System opieki psychiatrycznej w Polsce nie nadąża za rzeczywistością. Pacjent, który potrzebuje pomocy, często musi czekać wiele miesięcy na wizytę u specjalisty. Dostęp do psychoterapii w ramach NFZ jest iluzoryczny, najczęściej trzeba leczyć się prywatnie, co dla wielu osób oznacza barierę nie do pokonania.
Brakuje psychiatrów, psychologów i dobrze zorganizowanych placówek. W mniejszych miejscowościach leczenie psychiatryczne praktycznie nie istnieje. Pacjenci są często odsyłani od jednego ośrodka do drugiego. Zdarza się, iż jedyną realną pomocą staje się szpital psychiatryczny miejsce, do którego trafia się w ostateczności. Tymczasem zaburzenia psychiczne, tak jak każde inne schorzenia, wymagają szybkiej diagnozy i ciągłego leczenia, nie interwencji kryzysowej.
Diagnoza boli. Psychologiczne koszty stygmatyzacji
Sama diagnoza psychiatryczna bywa dla pacjenta ciosem. W teorii powinna przynieść ulgę i otworzyć drogę do leczenia. W praktyce często staje się „etykietą”, która wywołuje lęk, wstyd, poczucie gorszości. W badaniach przeprowadzonych przez zespół SWPS pacjenci opisywali m.in. emocjonalny koszt choroby: samotność, bezsilność, złość, utratę godności.
Wielu badanych podkreślało, iż największym ciężarem nie była sama choroba, ale reakcja otoczenia: brak zrozumienia, obojętność, a czasem otwarta wrogość. W efekcie pacjenci czuli się jeszcze bardziej odizolowani. Często przestawali szukać pomocy lub rezygnowali z leczenia, bo nie chcieli być „naznaczeni”.
Humanizacja psychiatrii. Co to znaczy w praktyce?
Humanizacja opieki psychiatrycznej nie jest pustym hasłem. To konkretne działania: od języka, przez system organizacji, po sposób prowadzenia terapii. Leczenie nie może opierać się wyłącznie na farmakologii czy formalnym kontakcie z lekarzem. Potrzebna jest przestrzeń do rozmowy, zrozumienia, odbudowy zaufania.
Lekarz psychiatra powinien mieć czas, by wysłuchać, a nie tylko wystawić receptę. Terapeuta musi budować relację, w której pacjent nie czuje się oceniany. Personel medyczny musi wiedzieć, jak rozmawiać z osobą w kryzysie psychicznym — bez uprzedzeń, bez strachu, z uważnością. Zmiana musi też dotyczyć całego systemu: od lekarzy POZ, przez szkoły, po ośrodki wsparcia środowiskowego.
Jak przełamać stygmat?
Przełamywanie stygmatyzacji to zadanie nie tylko dla lekarzy, ale dla całego społeczeństwa. Potrzebna jest edukacja w szkołach, mediach, miejscu pracy. Kampanie społeczne powinny pokazywać, iż zaburzenia psychiczne są częścią życia wielu ludzi, a nie powodem do wykluczenia.
Równie istotny jest język. Słowa takie jak „świr” czy „czubek” mogą zniszczyć czyjąś wolę walki o zdrowie. Warto zacząć od prostych gestów: traktowania drugiego człowieka z szacunkiem, zapytania „czy mogę ci pomóc?”, a nie „co z tobą nie tak?”. Zmiana społeczna zaczyna się od jednostkowego kontaktu i otwartości.
Zaburzenia psychiczne nie powinny skazywać na samotność. Człowiek, który szuka pomocy, zasługuje na wsparcie, a nie stygmat. Humanizacja psychiatrii oznacza, iż leczenie jest nie tylko skuteczne, ale także godne, oparte na empatii i zrozumieniu. To nie przywilej. To prawo każdego pacjenta.