Swoisty paradoks tyczący aborcji–(szczególnie tej na tzw: życzenie)— polega na tym, iż pragną jej osoby–już–urodzone, którym wypatroszenie z łona– już–nie grozi–(oprócz śmierci, co każdego, prędzej czy później „wyskrobie” z życia). A zatem wyobraziłem sobie sytuację→fantastyczno hipotetyczną.
Zupełnie zdrowe płody w łonie matki, którym nic a nic nie dolega, a także inne, którym coś dolega–(czasem bardzo)–mają możliwość wypowiedzenia zdania, na temat aborcji.
Czy są za, czy przeciw.
Sądzę, iż większość zdrowych i wesołych płodów→byłaby przeciw→nie chcąc stwarzać potencjalnej możliwości wyroku śmierci na samym sobie–(bez żadnej rozprawy i obrońcy)– już na samym starcie, będąc nieskalaną niewinnością.
Czyli eliminacja→za nic! Po prostu tylko za to, że→ jesteś→ i miałaś/miałeś pecha zaistnieć, akurat w takim czasie i miejscu.
Aczkolwiek inne płody, mogły by wyrazić zdanie odrębne, nie chcąc cierpieć przez całe życie.
Oczywiście, to tylko gdybanie i domysły, gdyż po pierwsze, takie głosowanie raczej nie nastąpi, a po drugie, myśli płodów co do decyzji, w różnych sensach, motywacjach, mimo wszystko podjęciu ryzyka walki z przeciwnościami–(gdyby o nich wiedziały, iż mogą takie wystąpić)– by doznać świata choćby takiego, lub aż takiego–(gdyby też wiedziały, o możliwości zaznania szczęścia)– itp.mixy→były by za pewne odmienne i nie do przewidzenia, tak jak różnorodne są charaktery i umysły ludzkie.
Czyli reasumując, można ogólnie rzec, iż najłatwiej krytykować, oceniać i kreować sytuacje, które nas osobiście nie dotyczą. Szczególnie w obliczu zagłady.