Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek poluzował wymagania dla uczelni – większość z tych, które ostatnio utworzyły kierunki lekarskie, nie ma odpowiedniej infrastruktury, część organizuje wyjazdy do prosektoriów oddalonych o setki kilometrów, a inne korzystają z anatomii wirtualnej.
O tym rozmawiano podczas Priorytetów w Ochronie Zdrowia 2024 w sesji „Nowe szkoły – kontynuacja czy weryfikacja?”.
Wnioski?
„Prawie” szkoły kształcące lekarzy powinny zostać zlikwidowane, a ich studenci muszą trafić do dobrych uczelni i przejść weryfikacje. Wątpliwości w tej sprawie nie ma nikt – ani samorząd lekarski, ani rezydenci, ani dydaktycy uniwersyteccy, ani pracodawcy, ani przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia.
Co więcej – po panelu w podobnym tonie wypowiedział się także uczestniczący w konferencji wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Marek Gzik.
– Mamy jedną wielką patologię, jeżeli chodzi o kształcenie lekarzy. Wszystko przez byłego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który przyznawał uprawnienia do nauczania każdej szkole o to zabiegającej. Musimy zrobić z tym porządek – stwierdził.
Co miał na myśli?
– Szkołom wyższym, które nie spełniają odpowiednich warunków, będą odbierane uprawnienia do edukowania lekarzy, zaś kształcącym się na nich studentom zostaną zaproponowane studia na innych, renomowanych uczelniach – zapowiedział wiceminister, podkreślając, iż „jakość kształcenia jest ważna, zwłaszcza w przypadku lekarzy powinna być ona priorytetem”.
– Pani minister, oddaję się do dyspozycji – zwrócił się wiceminister Gzik do biorącej udział w sesji szefowej resortu zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wypowiedź wiceministra do obejrzenia poniżej.