Rodzice, którzy pozwalają dzieciom spać w swoim łóżku, najczęściej mówią o poczuciu bezpieczeństwa i bliskości, jakie im to daje. Wspólny sen bywa też naturalnym rozwiązaniem w sytuacjach, gdy dziecko choruje, ma koszmary lub po prostu potrzebuje bliskości rodziców.
REKLAMA
- Mój 3,5-letni syn ma swój własny pokój i tam sam śpi. Ale jest oczywiście "ale", bo jak mu się coś śni, jest chory albo budzi się w nocy, to tupta do naszego łóżka. Więc śpimy we troje. Te małe nóżki wiercą się i kręcą niemiłosiernie, pod żebra wbijają się kolana, a stopa potrafi wylądować na mojej twarzy. I choć człowiek rano wstaje niewyspany i połamany, to o jednak nie zamieniłabym tego na nic innego - opowiada jedna z mam.
Zobacz wideo Jak wybrać smoczek dla dziecka?
Dla wielu rodziców takie noce, choć męczące, są też pięknym etapem rodzicielstwa, który kiedyś się skończy. To chwile ulotne, pełne ciepła i poczucia, iż dziecko naprawdę potrzebuje bliskości rodzica. - Uwielbiam spać z moją córką. To nasz czas, przytulamy się, rozmawiamy wieczorami o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia, czasem śmiejemy się jeszcze przed snem. Wiem, iż nie będzie to trwało wiecznie, dlatego cieszę się tym teraz, póki ona sama tego potrzebuje. Te wspólne chwile są dla mnie bezcenne - mówi pani Gabriela.
Z kolei pani Hanna dodaje: - Jestem zwolenniczką współspania z dziećmi tak długo, jak długo maluchy tego potrzebują. Jestem mamą półtorarocznego synka, śpię z nim od narodzin i dzięki temu dziecko nie wybudza się w nocy tak często, a jak już się wybudzi, to łatwiej mi go znów położyć. Ma to też swoje potwierdzenie w psychologii, kontakt z rodzicem w nocy pomaga dziecku szybciej się uspokoić (m.in. obniżenie poziomu kortyzolu, czyli hormonu stresu). Dzięki temu sen bywa spokojniejszy, a dziecko łatwiej przechodzi przez fazy nocnych wybudzeń.
Osobne łóżko to spokojny sen
Są jednak rodzice, którzy od początku stawiają na osobny sen dzieci. Podkreślają, iż nie wynika to z żadnej ideologii, ale z troski o jakość własnego wypoczynku i bezpieczeństwo.
- Raczej nie śpię z dziećmi. Od początku śpią w swoich łóżeczkach, teraz w łóżkach. I nie wynika to z żadnych większych teorii, przekonań itp. Ja po prostu nie jestem w stanie z nimi spać. Budzę się, bo ciągle się boję, iż ja lub mąż przyciśniemy dziecko za mocno, położymy się mu na rączkę czy nóżkę. Do tego moi synowie bardzo się wiercą w nocy, odkrywają. Jak już przychodzą nad ranem, to zostają z nami w łóżku, ale w nocy zwykle odprowadzam ich do pokoju, kładę się razem z nimi i tulę, aż zasną, a potem wracam do siebie. Czasem mam choćby wyrzuty sumienia, iż nie mogą spać z nami, jednak po takiej zarwanej nocy ja jestem nie do życia - wyznaje pani Karolina, mama dwóch chłopców.
Nie brakuje również rodziców, którzy podchodzą do sprawy bardzo zasadniczo. Według nich dziecko ma swoje łóżko właśnie po to, aby w nim spało i "koniec i kropka". Uważają, iż uczy to samodzielności, pozwala wyznaczać granice i zapewnia wszystkim domownikom spokojniejszy sen.
Psycholog zabiera głos
O komentarz poprosiliśmy psychologa dziecięcego Agnieszkę Przybysz. Ekspertka podkreśla, iż temat wspólnego spania nie jest zero-jedynkowy i nie da się go sprowadzić do jednego, uniwersalnego rozwiązania. Każda rodzina ma swoją dynamikę, a potrzeby dziecka i rodziców mogą się zmieniać wraz z czasem.
- Kwestia spania dziecka z rodzicami budzi wiele emocji i jest tematem, w którym często ścierają się tradycja, intuicja rodzicielska i zalecenia specjalistów. Nie istnieje jednak jedna 'złota zasada', ponieważ każde dziecko i każda rodzina funkcjonują inaczej.
Na sam początek warto pamiętać o tym, iż pierwsze trzy lata życia dziecka są absolutnie najważniejsze w budowaniu więzi i poczucia bezpieczeństwa. To właśnie w tym okresie - jak podkreśla John Bowlby w swojej teorii przywiązania - potrzebny jest stały, dostępny opiekun, który odpowiada na potrzeby dziecka i daje mu poczucie stabilności. To fundament, na którym dziecko buduje obraz siebie, innych ludzi i świata. Odpowiadając na pytanie, czy wspólne spanie może w tym pomóc? Bliski kontakt nocą - jeżeli odpowiada rodzinie - może wspierać tworzenie więzi. Dziecko szybciej się uspokaja, czuje się bezpieczne, a obecność rodzica reguluje jego emocje i fizjologię. Wspólne spanie nie jest więc "rozpieszczaniem", ale naturalną odpowiedzią na potrzeby malucha.
Dla wielu rodzin naturalnym momentem przejścia do samodzielnego łóżka jest wiek około 2-3 lat, kiedy dziecko intensywnie rozwija swoją autonomię. jeżeli jednak zarówno rodzice, jak i maluch dobrze się czują ze wspólnym snem dłużej - nie ma powodu, by przerywać to na siłę. Warto też pamiętać, aby nie wprowadzać tej zmiany w czasie dużych życiowych wydarzeń, takich jak rozpoczęcie żłobka czy przedszkola. Najlepiej, gdy proces oddzielania przebiega stopniowo i spokojnie, z uwzględnieniem potrzeb emocjonalnych dziecka oraz gotowości całej rodziny - tłumaczy psycholog.
Następnie dodaje: - Natomiast warto pamiętać, iż około 3. roku życia u wielu dzieci pojawiają się naturalne lęki nocne. To oczywiście jeden z wielu etapów rozwojowych dziecka. Dlatego szczególnie ważne staje się wtedy dbanie o wieczorne rytuały, które dają poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności. Mogą to być: wspólne czytanie książek, spokojna rozmowa o minionym dniu, wyciszająca muzyka czy delikatne masażyki przed snem. Takie rytuały nie tylko pomagają zasnąć, ale też wzmacniają więź rodzic -dziecko. Osobiście jestem zdania, iż zamiast sztywnych reguł warto przede wszystkim wsłuchiwać się w potrzeby dziecka i całej rodziny. To, co sprawdza się w jednym domu, w innym może nie działać. Najważniejsze, aby każdy czuł się komfortowo i bezpiecznie w wybranym rozwiązaniu zarówno maluch, jak i rodzice - dodaje Agnieszka Przybysz.
Jak podsumowuje specjalistka, najważniejsze jest, aby rodzice podejmowali decyzje zgodnie z własnym komfortem i potrzebami dziecka, a nie pod presją opinii innych. Najważniejsze, by sen, niezależnie od tego, czy wspólny, czy osobny, dawał poczucie bezpieczeństwa i spokój wszystkim członkom rodziny.
Co sądzisz o spaniu dziecka razem z rodzicami w łóżku? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: [email protected]