Dwunastomiesięczna podróż przez upływający rok i czego Wam (i sobie) życzę na rok 2025

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 miesięcy temu
Podoba mi się jak odnowiliśmy
tą kapliczkę
Już za kilkanaście godzin zegar odmierzy koniec aktualnego roku i wejdziemy w kolejny, 2025. Nie wiem czy tylko dla mnie, ale ostatnimi czasy czas jakby przyspieszył i za nic nie chce zwolnić. "Dzisiaj to już wczoraj, jutro się zamienia w dziś" - te słowa jednej ze zwrotek piosenki "Rok 966" dobitnie oddają moją aktualną rzeczywistość. Nie ukrywam, iż aktualny rok zleciał mi sama nie wiem kiedy. Przecież dopiero co był styczeń, luty, marzec, w czerwcu się broniłam, a parę dni potem szalałam na pierwszym z trzech wesel, na których byłam w tym roku. Przecież dopiero co kończyliśmy z panem Kazikiem malować przykościelną kapliczkę, a ja z zapartym tchem kibicowałam sportowcom podczas letnich igrzysk olimpijskich. Dopiero co wróciłam do treningów lekkoatletycznych i sama startowałam w biegu "Biegać jest Bosko", dopiero co byłam na Polach Lednickich, w Staniątkach, Krakowie, Pszczynie, Wadowicach, Wał - Rudzie, Warszawie... Dopiero co wspinałam się na Rysiankę, Kotarz, Magurkę, w maju cieszyłam się ze stulecia istnienia Towarzystwa Ciemnych Typów, a w październiku z kolejnego już rozpoczęcia roku akademickiego. Takich "dopiero co" jest masa, a większość z nich opisałam na łamach bloga (chociaż jak możecie się domyśleć, nie wszystkie, bo też chcę mieć takie sprawy tylko dla siebie). Wszystkiego nie da się też opisać na blogu, bo po prostu nie ma na to czasu. Staram się jednak pielęgnować te wszystkie obrazy z tego roku w moim sercu, jako najpiękniejsze momenty i najlepsze nauki dotyczące dalszego życia.
Podobnie jak w zeszłym roku, także i w tym chciałam się z Wami podzielić najważniejszymi momentami z każdego z 12 miesięcy mijającego roku. Wybór był niełatwy, bo czytelnicy mojego bloga chyba już wiedzą, iż moje życie jest raczej aktywne i sporo się w nim dzieje. Ale przemyślany i myślę, iż przedstawia wszystkie ważne i piękne chwile, jakie miały w nim miejsce.
Styczeń rozpoczął się dla mnie mega infekcją, która ciągnęła się przez cały miesiąc i powaliła mnie ostatecznie do łóżka w okolicach sesji zimowej, którą zmuszona byłam przesunąć
W lutym załapałam się na wolontariat podczas kolejnej edycji biegów Hercklekotów
Studencka Ekstremalna Droga Krzyżowa była na pewno niemałym duchowym przeżyciem marca
Mazurek przygotowany na kwietniowe śniadanie wielkanocne w Duszpasterstwie Akademickim okazał się strzałem w dziesiątkę. Nikt mi nie chciał uwierzyć, iż to mój debiut kulinarny
Majowe stulecie istnienia Towarzystwa Ciemnych Typów świętowaliśmy razem z nowym biskupem sosnowieckim, Arturem Ważnym
Kolejna, czerwcowa edycja Górskiego Biegu Frassatiego dała okazję do spotkania np. z Bacą
Podczas lipcowego Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich w Lądku - Zdroju nikt z nas się nie spodziewał, iż za zaledwie dwa miesiące miasto zostanie zalane przez powódź
W sierpniu tradycyjnie już wędrowaliśmy wraz z Sosnowiecką Pieszą Pielgrzymką na Jasną Górę. Tutaj z najstarszym uczestnikiem w naszej grupie - panem Rajmundem.
We wrześniu spełniłam jedno z moich marzeń, jeszcze z czasów dzieciństwa (sprzed ok 24 lat), czyli spotkanie z jednym z moich sportowych autorytetów - Robertem Korzeniowskim. Tym samym zrobiłam sobie piękny prezent urodzinowy.
W październiku podczas "Strefy Młodych" w Sosnowcu promowaliśmy Światowe Dni Młodzieży w Seulu w 2027 roku
Szczerze powiedziawszy, to nie sądziłam, iż uda mi się być na nabożeństwie Drogi Krzyżowej w Wał-Rudzie śladem błogosławionej Karoliny Kózki w 110 rocznicę jej męczeńskiej śmierci. Ale zmobilizowałam się, na gwałtownie poukładałam sprawy z tego dnia, wsiadłam do pociągu (który miał z powodu awarii opóźnienie), potem łapałam okazję, bo przez to odjechał mi bus, potem jeszcze kawałek musiałam przejść, ale dotarłam na czas. Można powiedzieć, iż sama sobie zrobiłam nietypowy prezent, tym razem imieninowy. Ale warto było, mimo zmęczenia i późnego powrotu do domu
Grudniowy spacer z przyjaciółmi z Wydziału Teologicznego warszawską starówką przy okazji udziału w ingresie abp Adriana Galbasa do katedry warszawskiej na pewno na długo zapadnie mi w pamięci
Trudno było wybrać po jednym najważniejszym momencie z każdego miesiąca, bo było ich naprawdę dużo. Ale myślę, iż bardzo dobrze odzwierciedlają piękne momenty w mojej ludzkiej egzystencji. Tak naprawdę każde wydarzenie, każde spotkanie, każda rozmowa, każda przeczytana książka (było ich tylko 92), każdy obejrzany film, każda interakcja w internetowej przestrzeni w jakiś sposób wpłynęło na moje postrzeganie świata. Może moje życie jako osoby z niepełnosprawnością jest zwykłe, wiem, iż dla niektórych może się wydawać dziwne i niewarte uwagi, ale myślę, iż nie jest ono takie najgorsze. Cieszę się, iż jest ono czymś więcej, niż egzystencją. Staram się, aby nie było ono tylko dla mnie, ale też dla innych. Raz mi się to udaje lepiej, raz gorzej, ale chyba zawsze jakoś idę do przodu. Mam nadzieję, iż ten rok też będzie pełen pięknych chwil, czego sobie i Wam życzę.
A zanim jeszcze wrócę do moich notatek na studia, gdzie bioetyka przeplata się z przemocą domową, a logika, metafizyka i historia filozofii z pedagogiką kultury, pedagogiką pracy oraz wspomaganiem rozwoju psychoruchowego (czy zdążę do tego dopisać kilka zdań do mojej pracy dyplomowej, a najlepiej obydwóch? Pobożne marzenie), chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia.

Każdemu z Was moi drodzy czytelnicy życzę, aby ten rok 2025 był dla Was łaskawy i pełen pięknych, niezapomnianych chwil. Aby nie brakowało w nim wzajemnej miłości, szacunku względem drugiego człowieka i zrozumienia. Aby Wasze marzenia były marzeniami na miarę dziecka, bo tylko takie mają szansę nie tylko się spełnić, ale i autentycznie nas cieszyć. Żebyśmy potrafili budować między sobą tylko łączące nas mosty, a nie dzielące mury. Mnóżmy przez ten czas dobro wokoło, tak aby ono z czasem do nas wróciło w jeszcze większym wymiarze. Kolekcjonujmy z niego tylko dobre wspomnienia, złe wyrzućmy z naszej głowy. Niech to będzie dobry rok, pomimo zła, jakie czai się dookoła. Umiejmy wybaczać innym, ale też prosić ich o wybaczenie. Nie traćmy nadziei na lepszy czas, bo i on musi kiedyś nadejść. Potrafmy też odpuścić, bo przecież nikt z nas nie jest i nigdy nie będzie doskonały. Tego życzę Wam, ale też i sobie. Szczęśliwego Nowego Roku!
A taką szopkę zrobiliśmy w tym roku, nawiązuje do hasła tegorocznych rorat z "Małym Gościem Niedzielnym" - "Droga sercem malowana"
Idź do oryginalnego materiału