Sierpniowe dane ekonomiczne przygotowane przez analityków ING rysują obraz gospodarki, który powinien niepokoić zarówno przedsiębiorców, jak i zwykłych obywateli. Eksperci wskazują, iż tempo wzrostu płac, zamiast się ustabilizować na wysokim poziomie, zaczęło wyraźnie spadać. To właśnie tego najbardziej obawiała się Rada Polityki Pieniężnej, ponieważ oznacza to nie tylko wolniejsze tempo poprawy sytuacji finansowej gospodarstw domowych, ale również sygnał, iż rynek pracy zaczyna się wyraźnie ochładzać.

Fot. Warszawa w Pigułce
Najważniejsze wnioski z sierpniowych danych:
– Tempo płac „ciąży w dół” zamiast stabilizować się na wysokim poziomie, czego obawiała się RPP.
-Wciąż spada zatrudnienie, chociaż po odsezonowaniu danych sierpień wygląda nieco lepiej. Maj był gorszy, negatywne tendencje na rynku…
— ING Economics Poland (@ING_EconomicsPL) September 18, 2025
Rynek pracy pod presją
Zatrudnienie wciąż maleje. Choć po oczyszczeniu danych z efektów sezonowych wyniki sierpniowe wyglądały nieco lepiej niż majowe, trend pozostaje negatywny. W maju sytuacja była znacznie gorsza i wiele wskazywało na załamanie, teraz jednak tendencja spadkowa przez cały czas jest obecna. Firmy coraz ostrożniej podchodzą do zatrudniania nowych pracowników, a rosnące koszty prowadzenia działalności skłaniają je do ograniczania etatów. To może w kolejnych miesiącach odbić się nie tylko na rynku pracy, ale również na konsumpcji wewnętrznej.
Przemysł w stagnacji
Jeszcze poważniejszym problemem pozostaje sytuacja w przemyśle. Produkcja utrzymuje się w stagnacji od ponad trzech lat, a eksperci wskazują, iż głównym czynnikiem hamującym wzrost jest kryzys niemieckiej gospodarki. To właśnie Niemcy są najważniejszym partnerem handlowym Polski, a spadek ich zamówień błyskawicznie przekłada się na słabsze wyniki polskich fabryk.
Na trudną sytuację nakłada się również problem konkurencyjności. Po dynamicznym wzroście płac w ostatnich latach polski przemysł staje się coraz mniej atrakcyjny w porównaniu z konkurentami z Azji. Dodatkowo niskie nakłady inwestycyjne w poprzednich latach sprawiają, iż wiele firm działa w oparciu o przestarzałe rozwiązania i nie jest w stanie efektywnie konkurować z nowoczesnymi zakładami zagranicznymi.
Inflacja spada, ale popyt też
Z drugiej strony pojawia się pewna ulga dla przedsiębiorców – zagrożenia inflacyjne wyraźnie słabną. Deflacja cen producentów (PPI) wydłuża się i oznacza niższe koszty wytwarzania. Przyczyną tego jest jednak nie tylko spadek cen surowców, ale także osłabienie popytu. Dodatkowo duża podaż tanich towarów z Chin wciąż mocno wpływa na rynek, co potwierdzają sygnały płynące z polskich firm.
Warto jednak zaznaczyć, iż słabość dolara sprzyja obniżaniu kosztów importu, a ceny głównych surowców przemysłowych wydają się w tej chwili stabilne. To oznacza, iż firmy mogą liczyć na chwilowe odciążenie kosztowe, choć nie rozwiązuje to problemu braku zamówień.
Co zrobi RPP?
Analitycy ING zwracają uwagę, iż obecne dane dają Radzie Polityki Pieniężnej coraz więcej argumentów do dalszego obniżania stóp procentowych. Pytanie brzmi jedynie, kiedy taka decyzja zapadnie – czy już w październiku, czy dopiero w listopadzie. Prognozy ING wskazują, iż docelowa stopa procentowa w 2026 roku znajdzie się na poziomie 4%. Sierpniowe dane nie zmieniają tej prognozy, ale ekonomiści nie wykluczają, iż dodatkowe cięcia stóp mogą pojawić się jeszcze w tym roku. Kolejne obniżki możliwe są także w 2027 roku – wtedy stopy mogą spaść choćby do poziomu 3,75%.
Usługi ratunkiem dla gospodarki
Najbardziej optymistyczne wnioski płyną z analizy sektora usługowego. To właśnie on, obok handlu detalicznego, pozostaje głównym motorem wzrostu gospodarczego. Przemysł i budownictwo są w zastoju, natomiast branże usługowe radzą sobie dobrze dzięki rosnącemu popytowi krajowemu.
ING podkreśla, iż wzrost PKB w dużej mierze opiera się w tej chwili właśnie na sile konsumentów i na usługach, które są mniej uzależnione od globalnych zawirowań gospodarczych. Dzięki temu prognozuje się, iż w drugiej połowie 2024 roku tempo wzrostu PKB zbliży się choćby do 4% rok do roku. To jednak efekt nie tylko mocnej konsumpcji, ale również tzw. niskiej bazy, czyli porównania do słabszego września 2024 roku, kiedy Polska zmagała się ze skutkami powodzi.
Przyszłość wciąż niepewna
Podsumowując, polska gospodarka znalazła się w trudnym momencie. Z jednej strony malejące zagrożenia inflacyjne i stabilizacja cen surowców dają oddech przedsiębiorcom. Z drugiej – stagnacja przemysłu, problemy rynku pracy i rosnąca konkurencja z Azji wskazują na poważne wyzwania. To, jak Polska poradzi sobie w najbliższych latach, zależy w dużej mierze od tego, czy uda się utrzymać silny popyt krajowy i czy sektor usług będzie w stanie dalej ciągnąć całą gospodarkę.