Dostęp do antybiotyków przez receptomaty powinien być ograniczony?

mgr.farm 1 dzień temu

Już od dłuższego czasu w cotygodniowych komunikatach Głównego Inspektora Farmaceutycznego na temat dostępności do leków, pojawia się ostrzeżenie o utrudnieniach w zaopatrzeniu w klarytromycynę. To jeden z antybiotyków makrolidowych, powszechnie stosowanych w infekcjach górnych dróg oddechowych.

– Obserwujemy wzrost zapotrzebowania na wszystkie analizowane grupy produktów leczniczych w postaciach dla dorosłych pacjentów. Utrzymuje się utrudniona dostępność do antybiotyków z substancją czynną clarithromycinum w dawkach 250 mg oraz 500 mg w postaci tabletek powlekanych oraz granulatu do sporządzania zaw. doustnej w dawce 250 mg/ml – poinformował w ubiegłym tygodniu GIF.

  • Czytaj również: Brakuje klarytromycyny. To efekt szczytu sezonu…

Farmaceuci w mediach społecznościowych wprost mówią o brakach wszystkich preparatów z tą substancją w hurtowniach farmaceutycznych. W konsekwencji leki z klarytromycyną, trafiły kilka dni temu do wykazu leków zagrożonych brakiem dostępności na terenie RP. Z czego wynika ta sytuacja?

Przyczyn jest wiele. Jedną z najbardziej niepokojących jest brak krajowej produkcji leków z klarytromycyną i przerwy w dostawach do Polski. To sprawia, iż Polska nie jest niezależna i bezpieczna lekowo pod tym względem. Zgromadzone zapasy leku nie zaspokajają zwiększonego zapotrzebowania, które związane jest oczywiście z trwającym sezonem przeziębieniowym.

Zbyt łatwy dostęp do recept

Zdaniem dra n. med. Aleksandra Biesiady z Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej problemem jest też zbyt łatwy dostęp do recept na antybiotyki i sami pacjenci, którzy domagają się ich przepisywania.

– Niestety wciąż zbyt chętnie sięgamy po antybiotykoterapię na wczesnych etapach infekcji. Pacjenci sami się często tego domagają. Mamy też wciąż stosunkowo łatwy dostęp przez receptomaty do uzyskania recept na różnego rodzaju preparaty, także niestety na antybiotyki. Proszę zwrócić uwagę, iż antybiotyków nie ucięto tym rozporządzeniem ministerialnym, czyli de facto tutaj dostęp jest przez cały czas dość otwarty – mówi dr Biesiada w programie „Kwadrans z farmacją”.

  • Czytaj również: Krztusiec i mykoplazmoza wyzwaniem trwającego sezonu przeziębieniowego

Przypomnijmy, iż od 7 listopada w ramach tzw. receptomatów nie można wystawiać recept na leki zawierające morfinę, fentanyl, oksykodon i preparaty z konopii. Produkty lecznicze z tymi substancjami lekarz może przepisać wyłącznie po uprzednim osobistym zbadaniu pacjenta. W środowisku lekarskim pojawiają się głosy, iż podobne ograniczenia powinno dotyczyć też recept na antybiotyki.

– Z jednej strony jest brak świadomości pacjentów, a z drugiej chęć, oczekiwanie, założenie, iż „to mi pomoże” – mówi dr Biesiada.

Szybkie i skuteczne?

Dlaczego spośród wszystkich antybiotyków dostępnych w aptekach, to właśnie z klarytromycyną jest największy problem? Odpowiedzią na to pytanie jest przede wszystkim szerokie zastosowanie i skuteczność tego leku. Stosuje się go w leczeniu krztuśca, którego przypadków w Polsce stwierdzono w 2024 roku ponad 32 000. Jest też lekiem pierwszego wyboru w infekcjach bakterią Mycoplasma pneumoniae – jedną z najczęstszych przyczyn zapalenia w obrębie gardła i oskrzeli u dzieci. Sami pacjenci często domagają się właśnie tego leku, z innego powodu…

– Pacjenci już czegoś się domagają, no to makrolidu najczęściej ze względu na łatwość stosowania, krótkość trwania terapii – mówi dr Biesiada.

Niestety lekarze często ulegają naciskom pacjentów. Duża szansa na skuteczność i krótki czas trwania terapii sprawia, iż podanie antybiotyku staje się jedną z metod diagnostycznych. Zdaniem eksperta, lekarze często nadużywają antybiotyków w terapii, co prowadzi do kolejnych problemów.

– Trzeba się starać, żeby maksymalnie daleko doprowadzić sytuację, jeżeli chodzi o rozpoznawanie tego adekwatnego patogenu. A przypominam, iż jeżeli chodzi o górne drogi oddechowe, to w zasadzie w 90% będą to infekcje wirusowe. Więc jednak tutaj powinniśmy zachowywać wstrzemięźliwość, jeżeli chodzi o stosowanie antybiotyków – mówi dr Aleksander Biesiada.

Do czego prowadzi nadużywanie antybiotyków?

Jednym z problemów w skali globalnej jeżeli chodzi o nadużywanie antybiotyków, jest tzw. antybiotykooporność. Zjawisko to polega na wytwarzaniu przez drobnoustroje odporność na antybiotyki, które do tej pory były dla nich skuteczne. Z punktu widzenia medycyny, prowadzi to do sytuacji gdy leczenie infekcji staje się coraz trudniejsze. Antybiotyki po prostu przestają działać…

– jeżeli pacjent otrzymywał ileś tych antybiotykoterapii w ciągu roku, zwłaszcza jeżeli miał tendencję do nieprzestrzegania pełnych zaleceń, na przykład przerywał antybiotykoterapię w trakcie, nie była ona prowadzona dostatecznie dużymi dawkami tych antybiotyków, to finał jest taki, iż sami doprowadzamy do sytuacji, kiedy już nie ma czym za bardzo leczyć tego pacjenta – przyznaje dr Aleksander Biesiada.

  • Czytaj również: Polscy naukowcy odkryli nowe sposoby walki z antybiotykoopornością

Przyznaje, iż widzi takie sytuacje w swojej praktyce lekarza rodzinnego. Dużo większym problemem jest to jednak w lecznictwie szpitalnym, u pacjentów w najpoważniejszym stanie.

– Trafiają na oddziały, czy to chorób zakaźnych, czy to oddziały ogólnointernistyczne, które tych pacjentów w okresie infekcyjnym przyjmują. No i tam rzeczywiście po posiewach z krwi, często jest bardzo trudno dobrać ten antybiotyk – mówi lekarz.

Tego typu problemy dotyczą chociażby inwazyjnej choroby pneumokokowe. Dobranie adekwatnej i skutecznej antybiotykoterapii u takiego pacjenta, to ogromne wyzwanie. Nie bez powodu zresztą tego typu infekcje są obarczone najwyższą śmiertelnością w najstarszej grupie wiekowej.

– Ponad połowa pacjentów po 65. roku życia, proszę Państwa, w przypadku inwazyjnej postaci choroby pneumokokowej, która się zakończyła hospitalizacją, nie przeżyje. Nie wyjdą do domu po prostu – mówi dr Biesiada.

©MGR.FARM

Idź do oryginalnego materiału